REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Seriale

Bitwa o Winterfell to punkt zwrotny dla Aryi. Czy bohaterka „Gry o tron” to legendarny Azor Ahai?

O wczorajszej bitwie o Winterfell można mieć bardzo odmienne zdania, ale prawie każdy fan „Gry o tron” z pewnością będzie o niej jeszcze długo mówił. Po części ze względu na nowy element wielkiej zagadki serialu.

30.04.2019
20:22
gra o tron arya azor ahai
REKLAMA
REKLAMA

Uwaga, spoilery!

Chyba niewielu fanów „Gry o tron” jeszcze nie obejrzało odcinka, który ostatecznie usunął z pola widzenia zagrożenie w postaci Nocnego Króla oraz jego armii nieumarłych. Nie jest więc wielką tajemnicą, że to Arya spośród wszystkich bohaterów wykonała ostateczny heroiczny czyn i narażając własne życie, zgładziła magiczne stworzenie wykreowane tysiące lat wcześniej przez Dzieci Lasu. Może się okazać, że ta akcja niesie za sobą jeszcze większe znaczenie. Od poniedziałkowej nocy w środowiskach fanów aż kipi od pytań łączących Aryę z legendarną postacią Azora Ahai.

Kim jest Azor Ahai?

Mityczny bohater jest częścią kultu R’hllora, Pana Światła. To właśnie on tysiące lat wcześniej miał wykuć legendarny miecz nazwany Światłonoścą i używając go, pokonać Białych Wędrowców, a w konsekwencji zakończyć pogrom ludzkości nazwany Długą Nocą. Jego powrót jest ważnym elementem całej wiary skupionej wokół R’hllora. Reinkarnacja legendarnej postaci ma pokonać ponowne zagrożenie ze strony Wielkiego Innego, a więc swego rodzaju przeciwieństwa Pana Światła, z którym ten toczy odwieczną walkę.

Przepowiednia, która zapowiada powrót Azora Ahai opisuje sytuację uderzająco podobną do tego, co mogliśmy obserwować przez ostatnich kilka sezonów „Gry o tron”:

Przyjdzie dzień po długim lecie, kiedy gwiazdy będą krwawić, a zimny oddech ciemności silnie opadnie na świat. W tej straszliwej godzinie wojownik wyciągnie z ognia płonący miecz. Tym mieczem będzie Światłonośca, czerwony miecz bohaterów, a ten, który będzie go dzierżył, zostanie [reinkarnowanym] Azorem Ahai. Ciemność będzie przed nim uciekać.

Czy Arya może być reinkarnacją legendarnego bohatera?

Analizując przepowiednię, nie trudno zauważyć pewne analogie, które możemy zaobserwować w trzecim odcinku 8. sezonu „Gry o tron”. Po pierwsze czasy w historii Westeros, w których rozgrywa się „Gra o tron”, to właśnie moment przejścia z niezwykle długiego lata do ostrej zimy. Po drugie zimny oddech, o którym wspomina przepowiednia, świetnie koresponduje z zagrożeniem w postaci Nocnego Króla i jego armii nieumarłych. W dodatku powszechnie uważa się, że najbardziej złowieszczy milczący przeciwnik Jona i Daenerys jest, jeśli nie wcieleniem Wielkiego Innego, to przynajmniej jego wysłannikiem. Tak przynajmniej postrzegała to kapłanka Pana Światła, Melisandre.

Osobą, która finalnie pokonała Nocnego Króla, jest Arya Stark. Znając przepowiednię, trudno jest przynajmniej nie wziąć pod uwagę możliwości, że to być może Arya, a nie Jon czy Daenerys, jest obiecaną reinkarnacją legendarnego wojownika.

Chociaż nie wszystko się zgadza, to Arya świetnie nadaje się na Azora Ahai.

Można wysunąć kilka argumentów na rzecz młodej Starkówny. Po pierwsze, jak dowiedzieliśmy się w 7. sezonie „Gry o tron”, w oryginalnej przepowiedni nie jest określona płeć obiecanego bohatera, a więc równie dobrze może nim być kobieta. Po drugie, wprawdzie Arya nie zabiła Nocnego Króla płonącym mieczem, a tym bardziej już nie legendarnym Światłonoścą, jednak był to sztylet wykonany z valyriańskiej stali. Tajniki wytwarzania tego rodzaju stali zostały już dawno w świecie Westeros zapomniane, jednak wiadomo, że do jej uformowania wykorzystywano smoczy ogień. A więc można by było doszukiwać się tutaj pewnej analogii.

Najsilniejszym argumentem może być jednak charakter i historia Aryi.

Młoda bohaterka przebyła jedną z najbardziej niezwykłych przemian na przestrzeni całego serialu. Z zadziornej chłopczycy przemieniła się w jednego z najlepiej wytrenowanych zabójców w Westeros. I chociaż w przeciwieństwie do oryginalnego Azora Ahai nie zabiła nigdy ukochanej osoby, to przecież bardzo szybko poznała gorzki smak straty bliskich.

REKLAMA

W dodatku, jak nauczyła nas „Gra o tron” na przykładzie Jona Snowa, młodej Daenerys Targaryen z 1. sezonu czy choćby Lyanny Mormont, władza często trafia w ręce tych, którzy wcale jej nie poszukują. Spośród wszystkich pozostałych przy życiu bohaterów na palcach jednej ręki można wymienić tych, którzy do tej pory nie pobrudzili sobie rąk kuszącym, acz zdradliwym smakiem władzy. Nawet szlachetny Jon Snow był raz za razem wpychany na wysokie stanowiska. Natomiast wśród tych nielicznych znalazłaby się właśnie Arya.

Nie wiadomo jednak, czy ten wątek powróci jeszcze w 8. Sezonie „Gry o tron”, zwłaszcza że wraz ze śmiercią Melisandre w Westeros nie ostał się żaden znany widzom wyznawca wspomnianej wiary.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA