Historia przedstawiana przez Green Book pozornie sprawia wrażenie wtórnej. Zupełnie mi to nie przeszkadza. Obejrzałem zwiastun filmu i zdecydowanie zachęcił mnie do obejrzenia całości.
Do tej pory nie interesowały mnie wieści o Green Book, choć produkcja pochodzi od znakomitego studia. Nie przyciągała mnie też obsada, choć prezentuje się równie ciekawie – w rolach głównych Viggo Mortensen i Mahershala Ali. Pierwszy materiał promocyjny mnie jednak zdecydowanie urzekł.
To pierwszy poważny film Petera Farrelly’ego, który do tej pory zajmował się komediami. Opowiada historię ochroniarza z pewnego nowojorskiego klubu nocnego, który podejmuje się fuchy szofera czarnoskórego pianisty, wyruszającego na trasę koncertową po południowych Stanach Zjednoczonych w latach sześćdziesiątych.
Zwiastun Green Book wygląda doskonale.
Tytuł filmu nawiązuje do Negro Motorist Green Book, wydawanego swego czasu poradnika dla podróżujących Afroamerykanów. W pozostałych rolach zobaczymy takich aktorów, jak Linda Cardellini, Don Stark, P.J. Byrne, Brian Stepanek, Sebastian Maniscalco, Iqbal Theba. Scenariusz napisali Nick Vallelonga, Brian Hayes Currie i sam Peter Farrelly.
Skojarzenia z Nietykalnymi budzą się odruchowo, jednak Green Book tylko pozornie – prawdopodobnie wręcz niezamierzenie – nawiązuje do tej formuły. Jestem przekonany, że tematy rasizmu i różnic kulturowych będą tu równie istotne, co zderzenie dwóch klas społecznych. Film, jak pokazuje zwiastun, wygląda też pięknie za sprawą świetnych zdjęć i lokacji.
W polskich kinach pojawi się on niestety z dużym opóźnieniem. Green Book będzie miał swoją światową premierę 21 listopada, jednak do naszych kin trafi dopiero 15 lutego w przyszłym roku.