REKLAMA

Wizyta na planie Halt and Catch Fire to jak podróż w czasie do lat 90.

Dopiero spędzenie całego dnia w towarzystwie filmowców i zobaczenie na własne oczy scenografii pozwoliło mi zrozumieć, jak bez dostępu do wehikułu czasu udało się tak wiernie odtworzyć lata 90. na potrzeby 4. sezonu Halt and Catch Fire.

Halt and Catch Fire 4 sezon Atlanta
REKLAMA
REKLAMA

Na planie Halt and Catch Fire spędziłem cały dzień. Przed południem spotkałem się z aktorami. W przerwie między zdjęciami rozmawiałem z nimi o finałowej serii. Po zakończeniu wywiadów opuściliśmy wynajęty przez studio budynek, ale w programie wyjazdu był jeszcze jeden ważny punkt.

Przeczytaj pierwszą część relacji z Atlanty: Poleciałem na drugi koniec świata, żeby zatrzymać się i zająć ogniem

Wizyta w hali Atlanta Filmworks

Oglądając seriale, można się łatwo zatopić w wykreowanym przez filmowców świecie. Magia jednak pryska, gdy tylko spojrzy się tam, gdzie nie sięga kamera. Po ogromnym budynku, w którym kręcono jedne z najważniejszych scen w serialu, poruszało się jak w labiryncie. Miałem wrażenie, że jakaś ekipa budowlana zastrajkowała i uciekła w połowie realizacji prac.

Halt and Catch Fire 4 sezon Atlanta class="wp-image-97529"

Kulisy produkcji telewizyjnych to przede wszystkim… bałagan. Za ścianami, kryjącymi lokacje widoczne w serialu, czyli pokoje i biura odwiedzane przez bohaterów, panuje istny rozgardiasz. Wszędzie leżą deski, w powietrzu fruwają wióry. W miejscu, w którym pracują artyści, tam, gdzie nie sięga obiektyw kamery, człowiek czuje się jak na hali produkcyjnej.

Podczas wizyty pierwsze kroki skierowałem do pokoju Haley Clark, czyli jednej z córek dwójki głównych bohaterów. Wyglądał dokładnie tak, jak powinien wyglądać pokój zamkniętej w sobie nastolatki. Pełno tutaj było zabawek i sprzętów elektronicznych, które miała na wyciagnięcie ręki bogata młodzież z początku lat 90. w Stanach Zjednoczonych.

Mały pokój to jednak nic w porównaniu do biura firmy Comet.

Jeśli ktoś przyprowadziłby mnie tam z zamkniętymi oczami, to nie mógłbym uwierzyć, że to tylko plan zdjęciowy i nie cofnąłem się w czasie do biura firmy sprzed 20 lat. Pieczołowitość, z jaką przygotowano scenografię i dobrano rekwizyty, zrobiła na mnie niesamowite wrażenie. Twórcy serialu zadbali o każdy szczegół i szczególik, by biuro nowej firmy prowadzonej przez głównych bohaterów wyglądało wiarygodnie.

Halt and Catch Fire 4 sezon Atlanta class="wp-image-97829"

Znalazło się tutaj dosłownie wszystko, co potrzeba: i stół bilardowy, i działający (!) automat do gier. Nie zabrakło mnóstwa komputerów, ale oczywiście nie mogły to być komputery współczesne. Filmowcy jeździli po całych Stanach Zjednoczonych i skupywali rupiecie. Odrestaurowywali je, a większość sprzętów nadal faktycznie działała. Jedynie komputer z biura Donny został wypożyczony z muzeum.

Oglądając serial, nie zwraca się uwagi na takie drobnostki, jak treść kartek rozrzuconych na biurku czy tytuły książek lub płyt z muzyką w szafce za plecami postaci. Takie małe elementy, jeśli są spójne z resztą scenografii, budują jednak klimat nie do podrobienia. Dopiero będąc samemu w tym biurze, po którym poruszali się bohaterowie Halt and Catch Fire, mogłem docenić, jak bardzo twórcy przyłożyli się do swojej pracy.

Halt and Catch Fire 4 sezon Atlanta class="wp-image-97811"

To właśnie dbałość o szczegóły tchnęła życie w biuro Comet.

Ekipa wynajęta przez telewizję AMC zdobyła nie tylko komputery z lat 90. W biurze porozrzucano, pozornie niedbale, archiwalne gazety, 20-letnie podręczniki do nauki obsługi Worda, pudełka od pierwszych pakietów MS Office itp. Podchodziłem do biurek pracowników fikcyjnej firmy i znajdywałem tam spreparowane prywatne zapiski, listy, zabawki, zdjęcia dzieciaków.

Tych rekwizytów nie zebrano na pchlim targu i nie rozrzucono po biurze bez ładu i składu. Osoby, które oprowadzały mnie po planie Halt and Catch Fire, wyjaśniały, jak zdobyto każdy z nich i po co tam się znalazł. Dbano, by nie pojawiły się tam przypadkiem przedmioty, które pojawiły się w prawdziwym świecie w późniejszych latach, by uniknąć anachronizmów.

Na tablicy przy wejściu przypięto fikcyjne ogłoszenia o pracę i ulotki z numerami telefonów do pobliskich fikcyjnych jadłodajni. W kuchni można było znaleźć fikcyjne listy, jakie pisali do siebie fikcyjni pracownicy. W hallu obok płyt z muzyką - naturalnie tylko z epoki - można było znaleźć figurki Power Rangers i zestawy klocków Lego. Niektóre były starsze ode mnie.

Halt and Catch Fire 4 sezon Atlanta class="wp-image-97547"

Zwiedzając siedzibę Comet, mogłem zajrzeć do pokojów urządzonych przez Gordona Clarka i Joe MacMillana.

Te biura przygotowano nie mniej dokładnie, niż główną przestrzeń zajmowaną przez pracowników Comet. To niesamowite, że scenografie to nie są zaledwie wydmuszki, które rozpadają się po zbyt mocnym dmuchnięciu. Wrażenie podróży w czasie nie pryśnie, gdy odsuniemy doniczkę z kwiatkiem lub zajrzymy do szuflady.

Każda koperta z niewysłanym listem była wiarygodnie zaadresowana, a notatki na biurku wyglądały na takie, jakie główni bohaterowie faktycznie mogli sporządzić. Jestem też w stanie uwierzyć, że czytali w wolnych chwilach książki postawione na okolicznych regałach.

Halt and Catch Fire 4 sezon Atlanta class="wp-image-97541"

Twórcy Halt and Catch Fire mieli świadomość, że brak dbałości o szczegóły nie ujdzie im płazem.

Wielokrotnie próbowałem w rozmowie zagiąć rozmówców, ale byli zbyt dobrze przygotowani, żeby ich czymkolwiek zaskoczyć. Bez chwili zastanowienia wyjaśniali, czemu akurat na jednym biurku pojawił się Byte Magazine z 1987 roku, co na kolejnym robi kalkulator Texas Instruments i skąd u licha na następnym wziął się telefon w kształcie hamburgera. Za każdym ze zgromadzonych przedmiotów stała jakaś historia.

Nawet za prasą hydrauliczną.

Halt and Catch Fire 4 sezon Atlanta class="wp-image-97538"

Zauważyłem jednak, że nie w każdym aspekcie udało się uzyskać zgodność z historią. Zwróciłem uwagę na wspomniany wcześniej magazyn Byte z końca lat 80. leżący na biurku, który był już lekko pożółknięty, a przecież na początku lat 90. powinien wyglądać niemal jak nowy.

Ciekawą rozmowę przeprowadziłem podczas wyjazdu z Melissą Bernstein.

Comet w Halt and Catch Fire jest firmą, która tworzy jedną z pierwszych wyszukiwarek internetowych. Akcja serialu osadzona jest jeszcze przed debiutem Google’a, ale już dekadę po pierwszym sezonie. O tym, jak to zmieniło pracę filmowców, opowiedziała mi producentka wykonawcza, która tego dnia kręciła finałowy epizod serialu.

Powstanie pierwszych komputerów osobistych z początku Halt and Catch Fire to zamierzchła historia, więc musiałem wierzyć twórcom na słowo. Byłem jednak przekonywany, że faktycznie dbali o to, by pozostać w zgodzie z realiami, chociaż nastręczało to mnóstwa problemów.

Halt and Catch Fire 4 sezon Atlanta class="wp-image-97832"

Halt and Catch Fire ruszyło jednak na podbój lat 90. - czasów, które są bliskie widzom w moim wieku.

Ciekawiło mnie, jak do tej zmiany podeszli twórcy serialu i w jaki sposób musieli zmienić styl swojej pracy - co było łatwiejsze i jakie nowa wyzwania się pojawiły.

Przeskok czasowy, który powracał przez cały dzień rozmów. Serial fabularnie opuścił lata 80., a projektantce produkcji dało to ten komfort, że mogła spojrzeć jak wyglądała stylistyka serialu poprzednie i zrobić coś innego.

Moja rozmówczyni zauważyła, że granica pomiędzy latami 90. i kolejną dekadą jest niemal niewidoczna. Obawiała się cały czas, że przypadkiem używają przedmiotów, które powstały dopiero po zakończeniu akcji serialu.

Halt and Catch Fire 4 sezon Atlanta class="wp-image-97820"

Serialu, którego widownia określona została przez Olę Maslik jako bardzo mądra i spostrzegawcza.

Ciekawiło mnie niezmiernie, co się stanie z tym całym zebranym przez ekipę sprzętem po zakończeniu kręcenia. Dowiedziałem się, że nie wyrzucą go, tylko odsprzedadzą na potrzeby jakiegoś innego serialu lub sprezentują wypożyczalni rekwizytów.

Biuro firmy Comet to nie jest dzieło tylko jednego człowieka, a całego sztabu filmowców. Nad samym pomieszczeniem, które odwiedziłem, pracowało czasem około 20-30 osób naraz. Razem ze scenografami przy serialu pracowali też członkowie wielu innych działów.

Halt and Catch Fire 4 sezon Atlanta class="wp-image-97817"

O kostiumach opowiadała Jennifer Bryan

Projektantka kostiumów również wspominała, że współpracowała z innymi działami. Często dzwoniła pytać o kolor ścian na planie, by dobrze dopasować ubrania bohaterów. Sporo rozmawiała też z aktorami. Prowadzone były duże spotkania całej ekipy filmowej poświęcone przede wszystkim kreacjom postaci.

Jennifer Bryan rozpoczęła pracę nad Halt and Catch Fire dopiero w 4. sezonie. Dla artystki była to komfortowa sytuacja, bo mogła sporo rzeczy zorganizować po swojemu. Nie obyło się jednak bez wyzwań. Ubrania, które nosiło się w latach 90. nosi się w końcu czasem jeszcze dziś.

Halt and Catch Fire 4 sezon Atlanta class="wp-image-97826"

Każdy z bohaterów dostał swój indywidualny styl.

O Cameron porozmawialiśmy zresztą całkiem sporo. Wcześniej bohaterka ubierała się w second-handzie, ale teraz to już dorosła biznes-woman, która kilka lat spędziła w Japonii. - W 4. serii [Cameron] będzie bardziej wyrafinowana, nieco czystsza - mówi mi osoba, którą aktorkę de facto ubierała. W jej ubraniach ma być widać wpływy japońskich projektantów.

W pracy nad serialem ważne są szczegóły. Kostiumy nie mniej niż scenografia budują wrażenie autentyczności. Jennifer Bryan wspomniała, że swego czasu nawet zmieniała guziki w jednej kreacji bo jej nie pasowała i nie przejmuje się tym, że część widzów może obejrzeć jej serial na malutkim ekraniku iPhone’a, a nie na telewizorze.

To dobrane kostiumy, podobnie jak szczegółowa do granic możliwości scenografia, są w stanie tak wiernie odwzorować minione lata i zabrać widzów w podróż do przeszłości.

REKLAMA

O tym, jak lata 90. zostały przedstawione w Halt and Catch Fire można przekonać się podczas seansu. Ostatnia seria Halt and Catch Fire jest już emitowana w Stanach Zjednoczonych, a w Polsce 4. sezon zadebiutuje na kanale AMC 28 września o godz. 21:00.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA