Nie pomogły pozytywne recenzje, szeroko zakrojona kampania marketingowa, ani nawet Donald Glover w roli Lando Calrissiana. Film Han Solo: Gwiezdne wojny – historie otworzył swój wynik finansowy w sposób, który nie zadowoli nikogo. Czyżby Disney w końcu przesadził z liczbą swoich filmów?
Spin-off Gwiezdnych wojen o Hanie Solo przeżył swoje problemy w trakcie produkcji. Wydawało się jednak na podstawie przedpremierowych reakcji i pierwszym, pozytywnym odbiorze filmu, że Disney może się spodziewać kolejnego sukcesu.
Nic z tych rzeczy. Nad wyraz przeciętny wynik finansowy prequelu nie zdoła zadowolić włodarzy firmy, która w ostatnich miesiącach raz za razem mogła chwalić się biciem kolejnych rekordów. Doskonałe wyniki osiągnęli Avengers: Wojna bohaterów oraz Czarna Pantera. Solo nie zbliżył się nawet do podobnych sukcesów.
W ciągu pierwszych czterech dni Han Solo: Gwiezdne wojny – historie zarobił w Ameryce Północnej 101 mln dol.
To znacznie mniej od prognozowanych przez Disneya wyników rzędu 130-150 mln, a przecież zwykło się przyjmować, że wytwórnia Walta Disneya jest stosunkowo konserwatywna w swoich przewidywaniach. Na całym świecie spin-off o Hanie Solo zarobił zaś 65 mln dol., co również nie robi wielkiego wrażenia.
Pozostałe filmy Star Wars tworzone w erze Disneya mogą się pochwalić znacznie lepszymi osiągami. Ogromny sukces kasowy w ciągu otwierającego weekendu zaliczyły Przebudzenie Mocy (248 mln dol.) i Ostatni Jedi (220 mln). Nawet poprzedni spin-off, czyli Łotr 1 osiągnął dużo lepszy wynik (155 mln). Han Solo: Gwiezdne wojny – historie nie pomógł nawet dłuższy, bo czterodniowy weekend w USA. Gdyby zestawić wynik najnowszego filmu Disneya z pierwszych trzech dni, to różnica będzie jeszcze bardziej widoczna – film zarobił w tym czasie 83 mln dol w Ameryce Północnej.
Więcej od Solo zarobiła w swoim debiucie nawet Zemsta Sithów, a przecież mówimy o zupełnie innych czasach i jednym z bardzo krytykowanych prequeli George'a Lucasa.
Podobnie jednak jak na wynik Zemsty Sithów wpływała krytyka poprzednich dwóch części, tak Han Solo: Gwiezdne wojny – historie ucierpiał zapewne na mieszanym odbiorze Ostatniego Jedi. Epizod VIII zdenerwował wielu fanów sagi swoim podejściem do ukochanych bohaterów oraz pełną dziur fabułą. Najbardziej zagorzała część fandomu wspominała wręcz o bojkocie kolejnych filmów Disneya. I choć do żadnego masowego protestu nie doszło, można założyć, że przynajmniej część tej grupy została w domach.
Zwłaszcza że od premiery Ostatniego Jedi minęło zaledwie pięć miesięcy. Inne powody wskazywane przez analityków rynku, to problemy produkcyjne Hana Solo oraz swego rodzaju ogólne zmęczenie materiału. Mało kto chciał w tak krótkim okresie iść na kolejny po Avengers: Wojna bez granic i Deadpoolu 2 kasowy blockbuster. Niezadowalający wynik 101 mln dol. Han Solo: Gwiezdne wojny – historie i tak zapewnił filmowi pierwsze miejsce w amerykańskim box office, ale oczekiwania były znacznie większe.