REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Gry

Heroes of Might & Magic V: Dzikie Hordy

Kiedy półtora roku temu bez większych skrupułów uznałem Heroes of Might and Magic V za jedno z największych rozczarowań w historii gier komputerowych XXI wieku, nie spodziewałem się, że jeszcze kiedyś skuszę się na produkcję Nival Interactive. A jednak, stało się, Dzikie Hordy miały okazję zrehabilitować studio w moich oczach.

11.03.2010
20:21
Rozrywka Blog
REKLAMA

Największą bolączką "piątki" były źle zrealizowane kampanie. W efekcie rozgrywka niemiłosiernie się ciągnęła, brakowało nieoczekiwanych zwrotów akcji, ciekawych zadań i choć fabułę można określić jako naprawdę interesującą, to żadna moc nie zmusiłaby mnie, bym miał ochotę zgłębiać ją do samego końca. Dzikie Hordy to dodatek będący typowym mission-packiem. I choć w kodzie gry za wiele nie zmienia, trzeba mu uczciwie przyznać, że dodaje całkiem sporo nowych wyzwań.

REKLAMA

Najistotniejszą nowością jest więc spora kampania, złożona z piętnastu misji, które koncentrują się wokół wywołanej przez demony wojny (niezła afera, skoro starczyło tematu na kilka gier - wszak Dark Messiah of Might and Magic również wobec tej tematyki nie pozostało obojętne, a analogii między obiema produkcjami jest dużo więcej). Dzikie Hordy stanowią swoiste zakończenie tego mrocznego epizodu w historii krainy Ashan. Ponadto, twórcy pamiętali także o ustawieniu kilku dodatkowych map dla pojedynczego gracza oraz rozgrywki wieloosobowej.

W efekcie z ręką na sercu można powiedzieć, że dodatek jest naprawdę rozbudowany i gwarantuje kilkanaście godzin zabawy. Niestety, z bólem stwierdzam, iż przy okazji powiela on największe bolączki Heroes of Might and Magic V - znowu (mimo ciekawej fabuły) rozgrywka się zbyt długo ciągnie, jest przesadnie statyczna i chyba nieco za mało zaskakuje. W efekcie - mimo usilnych starań twórcy - łatwo zauważyć, że po ukończeniu kilku pierwszych misji, nic już nas nie jest w stanie zaskoczyć.

Dzikie Hordy wprowadzają też do gry zupełnie nową rasę - Orków. Trzeba przyznać, że nacja ta została zaprojektowana w ciekawy sposób od strony fabularnej, idealnie komponując się z sytuacją polityczną panującą w całej okolicy. Do tego doszła opcja "szału bitewnego" - im dłużej orkowie znajdują się w boju, tym ich moc bardziej rośnie. Coś w stylu berserkerów... ale też nie do końca. Samo wykonanie jednostek pozostawia nieco do życzenia, bo - choć wyglądają imponująco - mogłyby być nieco bardziej różnorodne. W ostatecznym rozrachunku jest to jednak interesująca rasa, która udanie wzbogaca świat gry. Szkoda tylko, że w Dzikich Hordach wcale tak dużo Orkami sobie nie pogramy.

Kolejną, a zarazem chyba ostatnią, istotną nowością jest system rozwoju naszych jednostek. Teraz absolutnie wszystkie występują w trzech odmianach - podstawowej oraz dwóch ulepszonych. Te ostatnie różnią się od siebie często parametrami osiąganymi w walce, metodą atakowania, a także wyglądem. Jest to miła różnorodność, chociaż niestety utrudnia skonstruowanie silnej armii, bowiem te same jednostki, ale różnego typu, nie dają się łączyć w jeden oddział.

Dodatek wprowadza do świata Heroes of Might and Magic V kilka nowych budynków, spośród których zdecydowanie najbardziej wartym uwagi jest ołtarz służący do poświęcania jednostek... w zamian za punkty doświadczenia. Jest to naprawdę ciekawy patent, który pozwala zamienić zbędną "siłę roboczą" w wartościowe umiejętności.

Niestety, zmianie w nawet najmniejszym stopniu nie uległa oprawa graficzna. Silnik cały czas jest ten sam, co nie stanowi znaczącego minusa (wszak gra nadal prezentuje się przyzwoicie), jednakże dwa lata po premierze wypadałoby podjąć stosowne kroki w celu upiększenia własnego dzieła. Ale być może twórcy czekają z tym na Heroes of Might and Magic VI? Całość zabawy uatrakcyjnia oprawa dźwiękowa, która - podobnie jak w przypadku podstawowej wersji gry - jest przyjemna dla ucha przez krótki okres czasu, a wraz z jego upływem zaczyna coraz bardziej irytować. Na szczęście opcje umożliwiają jej wyłączenie.

REKLAMA

Polska wersja językowa została przygotowana przez CD Projekt, który po raz pierwszy od dość dawna nie popisał się dziełem wybitnym. Przede wszystkim, irytują rozbieżności między tekstem pisanym i czytanym (i to jak najbardziej nieświadome), wyprute z emocji głosy lektorów oraz literówki. Na domiar złego, gra trafiła na nasze półki kilka miesięcy po światowej premierze.

Dzikie Hordy to udany dodatek, który wieńczy całą Heroes of Might and Magic V. Na plus zapisują się wprowadzone nowości, dobra fabuła i dość solidne wykonanie. Niestety ostateczny kształt dzieła psują błędy popełnione przy tworzeniu podstawowej wersji gry. W efekcie momentami bywa naprawdę nudno, mało dynamicznie, a gracz marzy, by ktoś wreszcie zrobił "hirołsów" w konwencji strategii czasu rzeczywistego.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA