REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Książki

Władza to narkotyk. "House of Cards", Michael Dobbs - recenzja sPlay

Przeszło dwadzieścia lat po pierwszym polskim wydaniu, bestseller autorstwa Michaela Dobbsa, "House of Cards", za sprawą cieszącego się ogromną popularnością serialu Netfliksa doczekał się wznowienia.  Jeśli nie mieliście wcześniej sposobności, warto sięgnąć po nią teraz. To opowieść o ambicji i pragnieniu władzy, która się nie starzeje.

28.01.2015
19:48
"House of Cards", Michael Dobbs - recenzja sPlay
REKLAMA
REKLAMA

"Mówi się, że władza demoralizuje. Ale brak władzy demoralizuje całkowicie.", Dean Rusk

Francis Urquhart to lojalny, bardzo inteligentny i bystry rzecznik dyscypliny klubowej brytyjskiej Partii Konserwatywnej. Jego posada daje mu prawo stałego uczestnictwa w posiedzeniach gabinetu premiera i jest jednym z dwunastu najbardziej wpływowych stanowisk rządowych. Do jego zadań należy przede wszystkim zapewnienie obecności posłów swojego klubu podczas ważnych głosowań i zadbanie, by oddany przez nich głos był zgodny z linią partyjną.

Rzecznik dyscypliny, choć dysponujący olbrzymimi wpływami, nie jest jednak pełnoprawnym członkiem gabinetu, pozostaje właściwie anonimowy, publicznie nieznany. Jest człowiekiem cienia, działającym za kulisami. A Francis Urquhart ma ogromne ambicje i nie zamierza na tym poprzestać.

"Z władzą nie można flirtować, trzeba ją poślubić.", André Malraux

house of cards dobbs

W Wielkiej Brytanii końca dobiegają wybory parlamentarne. Rządzącej od kilku kadencji Partii Konserwatywnej udaje się zdobyć większość, jednak pozycja zarówno jej, jak i premiera Henry'ego Collingridge'a jest słaba i chwiejna jak nigdy przedtem. Urquhart proponuje premierowi szereg roszad na rządowych stołkach, w tym objęcie przez siebie stanowiska w jednym z ministerstw. Mimo wcześniejszych obietnic, Collingridge odrzuca wszystkie sugestie FU, uważając, że brak zmian dowiedzie siły rządu.

Urażone ambicje nie są czymś, co Francis Urquhart potrafi przełknąć. Jako rzecznik dyscypliny przez lata gromadził haki i kompromitujące informacje o członkach partii. I doskonale wie, jak je wykorzystać, by sięgnąć po to, czego pragnie. A pożąda jedynie dwóch rzeczy: zemsty oraz władzy.

"Dla pożądających władzy nie istnieje droga pośrednia między szczytem a przepaścią.", Tacyt

Do celu FU dąży z absolutną bezwzględnością i nieustępliwością, nie cofając się przed niczym - manipulacjami, kłamstwami, szantażami i oszustwami. To postać szalenie ambiwalentna, a jej konstrukcja stanowi największą bodaj zaletę "House of Cards". Z jednej strony budzi odrazę i obrzydzenie, z drugiej - trudno nie doceniać jego determinacji, inteligencji i aspiracji. Urquhart wie, czego chce, jest cyniczny, opanowany i niezwykle przebiegły. Nie interesują go szkody i przypadkowe ofiary, które pozostawia na swojej drodze - to gra o sumie zerowej, w której czyjaś strata oznacza jego zysk.

Zupełnie jak w serialu Netfliksa, tak i w książce Dobbsa, główny bohater budzi w odbiorcy jakiś chory rodzaj sympatii - jednocześnie mu się kibicuje i ma nadzieje, że jego domek z kart się rozsypie. Ale Francis Urquhart to nie jedyna fascynująca postać "House of Cards". Ta powieść stanowi galerię fantastycznych portretów polityków i dziennikarzy. Dwulicowych, pełnych pogardy konformistów, dla których jedyną podnietą jest władza nad innymi.

"Nie można panować i być bez winy.", Louis de Saint-Just

Nie ma przypadku w tym, że jedyna w gruncie rzeczy pozytywna postać, zdolna dziennikarka Mattie Storin skazana jest na porażkę. Kiedy wkracza do tego brutalnego świata, nie ma miejsca na naiwność, uczucia i zaufanie. Najdrobniejsza nawet chwila słabości oznacza, że wypada się z gry. Jej reguły dawno już zostały ustalone i nikt nie jest skory, by je zmienić.

REKLAMA

"House of Cards" to pasjonujące studium ambicji i władzy. Książka napisana jest solidnym, dziennikarskim stylem i podzielona jest na krótkie rozdziały, dzięki czemu czyta się ją szybko i z przyjemnością. Choć przez znajomość serialu powieść traci nieco zaskakujących momentów, to wciąż jest ona fascynująca i niesamowicie wciągająca. Tym bardziej, gdy uświadomić sobie, że w dużej mierze jest ona oparta na faktycznych obserwacjach Michaela Dobbsa, byłego polityka brytyjskiej Partii Konserwatywnej i jednego z najbliższych współpracowników premier Margaret Thatcher.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA