Prace na planie spin-offu „Gry o tron” wstrzymane. Ciemne chmury nad „House of the Dragon”
Premierę „House of the Dragon” zaplanowano na 2022 rok. Praca na planie powinna więc wrzeć. I tak było jeszcze chwilę temu. Zdjęcia trzeba było przerwać z powodu koronawirusa.
„Gra o tron” zmieniła pejzaż produkcji odcinkowych. Mnogość linii narracyjnych, epicki rozmach, dużo nagości i przemocy, było czymś, co przypadło widzom do gustu. Tytuł ten rozbił bank i nazywany jest nawet „ostatnim wielkim serialem telewizji”. Jest to prawda, nawet jeśli ostatni sezon niekoniecznie wpisał się w gusta fanów. Nic więc dziwnego, że HBO chciałoby dalej eksploatować świat przedstawiony i szykuje spin-offy serii.
A właściwie spin-offa. Bo chociaż w mediach pojawiły się doniesienia o kilku produkcjach osadzonych w świecie „Gry o tron” (nawet o serialu animowanym dla dorosłych), to pod koniec czerwca okazało się, że doszło do nieporozumienia. Zielone światło jak do tej pory otrzymał jedynie „House of the Dragon”.
O serialu poświęconym losom rządzących w Westeros Targaryenom, wiemy już co nieco. Pierwsze zdjęcia wzbudziły ekscytację, ale też i kontrowersje. Zanim jednak pamiętając niesmak po ostatnim sezonie „Gry o tron” naślemy na twórców nasze smoki, powinniśmy „House of the Dragon” obejrzeć. Mamy go zobaczy w 2022 roku. Stacja na pewno zrobi co może, aby terminu dotrzymać. Nie znaczy to jednak, że na planie wszystko idzie gładko.
Koronawirus na planie „House of the Dragon”
Zdjęcia do „House of the Dragon” trzeba było przerwać. Ekipa ma przymusowy, dwudniowy urlop i wznowi prace dopiero w środę. Powód? Jak podaje Deadline, jedna z osób zaangażowanych w produkcję ma koronawirusa.
Och, myśleliście, że już tego typu newsów nie będzie? Niestety, COVID-19 wciąż szaleje. „House of the Dragon” nie jest jego jedyną ofiarą w ostatnim czasie. W miniony czwartek stanęła produkcja 2. sezonu „Bridgertonów”. Zdjęcia wznowiono na jeden dzień, tylko po to, aby w sobotę wstrzymać je na czas nieokreślony.
Nie wiadomo ile jeszcze naszych ulubionych seriali zostanie zainfekowanych koronawirusem. Możemy być tylko pewni, że nie należy się śpieszyć z wyrzucaniem zapasu maseczek. Szczególnie w Polsce, gdzie niechęć rodaków do szczepień coraz bardziej daje się we znaki i kolejna fala oraz lockdown są już niemal pewne.