Jeden Osiem L nie zapomniał, ale my byśmy chcieli. Niektóre hity polskiego hip-hopu bardzo słabo się zestarzały
Jeden Osiem L powrócił na medialne czołówki, gdy odpowiedział na pytanie o ciąg dalszy historii z piosenki Jak zapomnieć. Pytanie, czy o hitach hip hopu z tamtych lat warto pamiętać.
Kto by pomyślał, że w październiku 2021 na którą chwilę hitem polskiego internetu stanie się "Jak zapomnieć" raperskiego duetu Jeden Osiem L. Cała historia jest naprawdę sympatyczna, ale nie należy za bardzo dawać się ponieść nostalgii. Bo tamten okres polskiego hip hopu słabo się zestarzał.
Całe zamieszanie wokół Jeden Osiem L rozpoczęło się od z pozoru niewinnego wpisu dziennikarki Justyny Sucheckiej. Specjalizująca się w tematyce edukacyjnej redaktorka TVN 24 na swoim Facebooku opowiedziała o ciekawym pytaniu, które otrzymała od jednego z uczniów w trakcie promocji książki "Young power! 30 historii o tym, jak młodzi zmieniają świat". Młody uczestnik spotkania autorskiego podniósł głęboko filozoficzną kwestię pt. "Czy ten gość z Jeden Osiem L już zapomniał?". Suchecka podkreśliła, że też chciałaby to wiedzieć i nieświadomie rozpętała burzę.
Polski hip hop do dzisiaj obfituje w różnorodne głośne wydarzenia, afery i kontrowersje. Niektóre z nich budzą smutek jak tegoroczne śmierci Tego Prestona i Michala Banaszka ps. Bezczel. Inne są zabawne, żenujące lub zwyczajnie groteskowe. Tak można by choćby nazwać niedawne zamieszanie wokół zestawu Maty w McDonaldzie. Zresztą ostatnia płyta młodego Matczaka była w sumie równie ciężkostrawna, jak jego fast food, ale to inna sprawa. W jakimś sensie cieszy więc, że pytanie o Jeden Osiem L jest w zasadzie niewinne i prowadzi do pozytywnej konkluzji. Oficjalny profil raperskiego duetu odpowiedział bowiem Justynie Sucheckiej, że zapomnieć się nie udało. Udało się za to poślubić.
Gość z Jeden Osiem L nie zapomniał i brawa mu za to. Tylko czy my na pewno chcemy pamiętać?
Wśród słuchaczy polskiego hip hopu utarło się, że lata 90. to był złoty okres branży, ale prawdziwe przejście do mainstreamu nastąpiło na początku XXI wieku. Wielu z nas wspomina tamte czasy, gdy na szkolnych korytarzach rozbrzmiewały nuty ówczesnych raperskich gwiazd puszczane z odtwarzaczy MP3 i pierwszych telefonów zdolnych do przechowywania muzycznych bibliotek.
Duet Jeden Osiem L należał do chętnie słuchanych artystów w tamtym czasie. W podstawówkach i gimnazjach królowali też wtedy Peja, O.S.T.R., Mezo, Ascetoholix (czyli Doniu, Kris i Liber), Pan Duże P, 52 Dębiec, Pezet, Eldo i wielu im podobnych.
Przyznaję, że jak każdy dorastający w tym muzycznym układzie (choć przy dużej dawce łatwo już wtedy dostępnego amerykańskiego rapu, hard rocka i heavy metalu) czuję pewną nostalgię do tamtych czasów. Nie polecam jednak dać się jej zbyt daleko ponieść. Tamten blokowiskowy hip hop miał swoje mocne strony i pod pewnymi względami przewyższa obecne grzeczniutkie popisy Taco Hemingwaya, Maty czy innego Quebonafide. Nie był to jednak czas wybitnego artyzmu. Bądźmy szczerzy - słuchało się tego bardziej z racji na zbieżność doświadczeń (prawdziwą lub wyobrażoną) niż wysoką jakość tekstów i bitów.
Tworzone wtedy utwory inaczej niż w rapie lat 90. niezbyt siliły się też na polityczny czy społeczny przekaz, choć pewne wyjątki się zdarzały.
Dominowały inne wartości. Ostra promocja indywidualizmu, dissy na skłóconych kumpli po fachu, satyryczne pojazdy, odwołania do popkultury i poukrywane żarty z serii "pozdro dla kumatych". Nie brakowało też tekstów, które z dzisiejszej perspektywy można jednoznacznie ocenić jako skrajnie prawicowe i mocno seksistowskie. Nie był i do dzisiaj nie jest to problem tylko polskiego rapu, ale na początku XXI wieku bardzo rzucał się w oczy.
Czy warto więc z błogim uśmiechem na ustach wracać do nagrywanych wtedy piosenek? A może lepszym wyjściem jest śmieszkowanie z trących myszką bitów i często okropnie grafomańskich tekstów? Nie mam jednoznacznej odpowiedzi, bo odbiór popkultury nigdy nie jest tak czarno-biały. Czasem lubimy rzeczy, choć wiemy, że wcale nie prezentują jakości artystycznej. Wielokrotnie wracamy do tytułów, które uwielbiamy nienawidzić i właśnie ta negatywna emocja nas do tego napędza. Nawet jeśli chciałoby się zapomnieć o niektórych fatalnych hip hopowych wykonaniach z początku nowego millenium, w rzeczywistości nie jest to tak naprawdę możliwe. Zresztą może to nawet lepiej. W samej pamięci nie ma nic złego, byleby trzymać nostalgię na wodzy.
"Jak zapomnieć" i inne hip hopowe hity, o których chcielibyśmy zapomnieć (ale w sumie nie możemy):
- Mezokracja, Mezo
- Jak zapomnieć, Jeden Osiem L
- Kochana Polsko, O.S.T.R.
- Suczki, Ascetoholix
- Szacunek ludzi ulicy, Peja/Slums Attack
- Aniele, Mezo feat. Liber
- To my Polacy, 52 Dębiec feat. Ascetoholix
- Eternia, Eldo
- Futbol, Mezo feat. Pan Duże P
- Tabasko, O.S.T.R.