REKLAMA

Martin Scorsese nie znosi filmów superbohaterskich, bo Phillips miał lepszy plan na „Jokera”? Hollywood plotkuje

Martin Scorsese wywołał ostatnio duże poruszenie krytyką filmów Marvela. Mało kto pamięta, że według pierwotnego planu duży wkład w tworzenie „Jokera” miał mieć właśnie zasłużony reżyser. Co stało się więc, że Scorsese nie ma żadnych związków z hitową produkcją i czy mogło to mieć wpływ na jego niechęć do opowieści superbohaterskich?

joker martin scorsese
REKLAMA
REKLAMA

Pierwsze medialne informacje na temat solowej produkcji poświęconej wrogowi Batmana pojawiły się w sierpniu zeszłego roku. Ogłoszono wtedy, że reżyserem filmu zostanie Todd Phillips, który napisze też scenariusz wraz ze Scottem Silverem, a rolę producenta otrzymał Martin Scorsese. Poruszenie było olbrzymie, bo tak mocne nazwisko związane z filmem przeżywającego problemy DC oznaczało powrót na właściwie tory. Nieco ponad trzynaście miesięcy później „Joker” święci triumfy, ale w żadnym punkcie jego napisów końcowych nie znajdziemy imienia i nazwiska twórcy „Taksówkarza” i „Chłopców z ferajny”. Dlaczego?

Za kulisy powstawania „Jokera” postanowił zajrzeć portal Hollywood Reporter. Według doniesień anonimowego źródła bliskiego środowisku Scorsese miał on podobno początkowo celować w posadę reżysera projektu. Sprawa toczyła się rzekomo w 2016 roku, zanim Todd Phillips udał się do Warner Bros. ze swoją wizją solowej opowieści o początkach Księcia Zbrodni Gotham. Przedstawiciele wytwórni na czele z Tobym Emmerichem z miejsca zakochali się jednak w pomyśle młodszego reżysera, a Martin Scorsese skończył z posadą producenta. Nie ma jednak dowodów na to, że faktycznie tak wyglądał cały proces powstawania „Jokera”. Warner Bros. odmówił portalowi odpowiedzi na pytania, a przedstawiciel twórcy „Wilka z Wall Street” zaprzeczył tym rewelacjom. Według oficjalnej wersji popularny Marty miał jedynie rozważać rolę producenta wykonawczego.

Ostatecznie Martin Scorsese nie został wymieniony nawet w takiej roli. „Joker” wcale nie jest jednak wolny od jego wpływu.

Decyzja o rozpoczęciu prac nad „Jokerem” nie spodobała się wielu osobom zaangażowanym w DCEU. Głównie dlatego, że film Phillipsa od początku był obmyślony jako pojedyncze dzieło oderwane od większego uniwersum, a reżyser przez cały czas rozważał do tej roli tylko Joaquina Phoenixa. Medialne doniesienie jakoby angaż Scorsese miał przyciągnąć do projektu Leonardo DiCaprio z perspektywy czasu można uznać za typową kaczkę dziennikarską. Warto jednak przypomnieć, że w tym czasie w filmowym uniwersum DC istniała już jedna wersja Jokera, grana przez Jareda Leto. Aktor miał się podobno poczuć zraniony i wyalienowany decyzją wytwórni, by odstawić go na boczny tor.

Powstaje przy tym pytanie, dlaczego Scorsese ostatecznie zdecydował się być producentem, a potem z tego zrezygnował. Zwłaszcza, jeśli tak olbrzymią pogardą darzy filmy superbohaterskie, że nazywa je parkami rozrywki. Jedna z teorii promowana przez źródła z Warnera zakłada dosyć prozaiczne rozwiązanie całej kwestii. Film potrzebował głośnego nazwiska producenckiego z Nowego Jorku, a Martin Scorsese nadawał się do tego idealnie. Bo przecież Phillips w swoim filmie chciał nawiązać do jego produkcji z „Taksówkarzem”, „Królem komedii” i „Wściekłym bykiem” na czele.

joker martin scorsese class="wp-image-331217"
Foto: Joaquin Phoenix „Joker”

Dotychczasowa strategia słynnego reżysera wydaje się jednak przeczyć takiej hipotezie. Scorsese przeważnie bierze na siebie rolę producenta w przypadkach projektów, które pierwotnie planował wyreżyserować lub gdy chcę pomóc młodemu, obiecującemu twórcy. „Joker” nie pasuje do żadnej z tych wersji i może dlatego nie wytrwał on zbyt długo w swojej roli. Zamiast tego zajął się realizacją „Irlandczyka” (film ostatecznie sfinansował Netflix), a współtworzenie produkcji DC pozostawił swojej współpracowniczce - Emmie Tillinger Koskoff. Oba filmy łączy zresztą duża liczba członków planu i oczywiście postać Roberta De Niro.

REKLAMA

Ironią losu jest, że w najbliższym sezonie oscarowym „Joker” i „Irlandczyk” będą ostro rywalizować o najważniejsze nagrody.

Obie produkcje wywołały duży hałas podczas ważnych filmowych festiwali i budzą bardzo żywiołowe dyskusje w mediach. Pierwsze recenzje „Irlandczyka” są wręcz ekstatyczne, ale podobnie przed premierą było w przypadku „Jokera”, więc z czasem sytuacja nieco się wyrówna. Przy czym wielu członków Akademii Filmowej wprost przyznaje, że boi się nie tylko głosowania na film Todda Phillipsa, co nawet obejrzenia go w kinie. Z drugiej strony nowe dzieło Scorsese będzie promowane przez Netfliksa, a niechęć do tej platformy w części Hollywood to wiedza powszechna. Zapowiada się więc pasjonująca rywalizacja. Triumf nad filmem komiksowym na pewno smakowałby twórcy „Irlandczyka” podwójnie dobrze, zwłaszcza jeśli omawiane w tym tekście plotki mają w sobie przynajmniej odrobinę prawdy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA