To koniec pewnej ery dla popkultury. Kanye West i Kim Kardashian się rozwodzą
Jedna z najsłynniejszych par współczesnej popkultury powoli przechodzi do historii. Szykuje się jeden z najgłośniejszych rozwodów XXI wieku.
Czarę goryczy przelała ponoć kampania prezydencka Kanye Westa (tak, wiem jak to brzmi, ale w takich czasach żyjemy), podczas której artysta podzielił się ze światem prywatnymi i dość kontrowersyjnymi informacjami o tym, że Kim Kardashian próbowała usunąć swoją pierwszą ciążę. Cały świat obiegły zdjęcia i nagrania wideo zapłakanego Westa, który wyznał, że w ostatniej chwili powstrzymał żonę przed zażyciem tabletek poronnych.
Trzeba oddać Westowi, że już w powyższym nagraniu on sam przyznaje, iż spodziewa się, że cała ta sytuacja doprowadzi do rozwodu. Jakie czasy, tacy prorocy. W każdym razie Kim i Kanye od jakiegoś czasu żyli osobno, a w chwili obecnej ich małżeństwo jest na ostatniej prostej.
Warto przy tym wszystkim mieć na uwadze, że Kanye West i Kim Kardashian to nie tylko celebrycka para, która jest znana z tego, że jest znana.
Sam Kanye to w chwili obecnej nie tylko raper czy muzyk, ale przedsiębiorca i wizjoner. Kim Kardashian z kolei, choć nie zaczynała swojej kariery w dość chwalebny sposób (czy są wśród nas ci, którzy widzieli jej medialny debiut w krążącej po sieci seks-taśmie na początku lat 2000?), to w chwili obecnej potężna businesswoman. Jest nie tylko jedną z najbardziej wpływowych postaci ery social media, ale i producentką linii kosmetyków, ubrań, popularnej gry mobilnej Kim Kardashian: Hollywood. Magazyny Time i Newsweek wielokrotnie umieszczały ją na liście najbardziej wpływowych ludzi świata. W planach ma też wizje siebie jako prawniczki.
A Kanye? Cóż, Kanye to człowiek instytucja. Większość ludzi zna go jako muzyka/rapera, tymczasem ma on na koncie także popularne i pożądane linie ubrań czy obuwia. Jest także założycielem firmy DONDA zrzeszającej wszelkiej maści artystów oraz kreatywnych osób z różnych dziedzin życia. Jest też organizatorem Kanye West's Sunday Service, które jest czymś na kształt jego własnej mszy na cześć Boga i kto wie, czy nie jest też przy okazji punktem początkowym jakiegoś odłamu religijnego.
Mowa tu więc o rozwodzie dwóch popkulturowych gigantów, którzy istnieli w zbiorowej świadomości milionów ludzi na całym świecie.
I choć zarówno Kim jak i Kanye funkcjonowali zawodowo na odrębnych orbitach, to siłą rzeczy ich rozstanie na pewno odbije się echem w świecie rozrywki. Nie sądzę natomiast, by miało jakoś negatywnie wpłynąć na ich działalności. Wręcz, choć zabrzmi to może trochę bezlitośnie, jest w stanie im pomóc rozwinąć skrzydła jeszcze bardziej. Choć, w przypadku Westa zastanawiam się czy to coś pozytywnego.