"Możesz rapować dla hajsu, ale nie będziesz raperem". Rozmawiamy z Abradabem o zespole KASHELL i nowej płycie
Z Comy odszedł Piotr Rogucki, a Abradab poszukiwał nowej drogi w życiu. Wszyscy wpadli na siebie na koncercie w Katowicach i tak narodził się KA$HELL. Legendarny raper mówi nam w wywiadzie, jak mu się się nawija na gitarowej muzyki i co myśli o hejterach.
KA$HELL powstał z połączenia dwóch zupełnie różnych światów, w których grali kultowi artyści. Coma po 21 latach koncertowania przy pełnych salach w 2019 roku zakończyła działalność, a frontman, Piotr Rogucki, zaczął śpiewać solo i w duecie - z Kubą Karasiem z zespołu The Dumplings, który w tym samym roku również zrobił sobie przerwę.
Marcin Marten, znany jako Abradab, to jeden z pionierów hip-hopu w Polsce. W 1994 roku razemze swoim bratem Michałem aka Jaokiem założył legendarnego Kalibra 44, w którym na początku rapował Magik, zanim odszedł do Paktofoniki. W 2003, niedługo po wydaniu trzeciego "3:44" Kaliber zawiesił działalność, a Abradab zaczął rapować solo. Wszystko zmieniło się w tym roku, choć sama historia nowej supergrupy rozpoczęła się dwa lata wcześniej.
Abradab - wywiad dla Rozrywka.Blog o zespole KASHELL
Bartek Godziński: Byłeś fanem Comy czy może dopiero teraz nim zostałeś?
Abradab: Pomimo tego, że chłopaki z którymi teraz gram współtworzyli Comę, to nie utożsamiam ich wyłącznie z tym zespołem. Każdy z nich jest odrębnym bytem artystycznym grającym również w innych projektach. Ja też nie jestem nowym Piotrem Roguckim i też robiłem różne rzeczy. I chciałbym przy okazji rozwiać wszelkie plotki, że przyszedłem na casting nowego frontmana Comy. KA$HELL to nie Coma.
Nie byłem nigdy jakimś wielkim fanem Comy, ale jak najbardziej doceniałem ich twórczość i wiem, że byli kultową kapelą. Byłem nawet na ich koncercie w czasie pożegnalnej trasy i faktycznie zrozumiałem, dlaczego. Wcześniej nieraz obijała mi się ich muzyka o uszy, ale nie na tyle, by iść i kupować płyty.
To jak w takim razie na siebie wpadliście? Przecież to jak zetknięcie dwóch różnych światów.
I właśnie wpadliśmy na siebie przy okazji połączenia tych dwóch światów. Jesienią 2019 roku byłem dyrektorem artystycznym koncertu Kocham Katowice, który towarzyszy co roku urodzinom miasta. Wybierałem artystów i repertuar wydarzenia pod hasłem "Miasto jest nasze", a zaproszeni artyści (oprócz Comy, był też m.in. Czesław Mozil, Kuba Badach, Pokahontaz i Miuosh - przyp. red.) przygotowywali muzykę. Próby trwały kilka tygodni i traf chciał, że Coma akurat zbliżała się do zawieszenia działalności, a ja też poszukiwałem czegoś nowego. I tak właśnie powstał KA$HELL.
I jak się odnajdujesz w muzyce rockowej? Sprawdzałem twoją dyskografię i chyba twoim jedynym zetknięciem z gitarami był hymn "Męskiego grania" z Wojciechem Waglewskim i Maciejem Maleńczukiem z 2010 roku.
Rzeczywiście przez większość życia pracowałem głównie z muzyką elektroniczną, a właściwie z loopami samplowanymi elektronicznie. Natomiast zespołów gitarowych takich jak Sepultura, Pantera czy Body Count słuchałem jeszcze przed Kalibrem 44. Nie byłem mega fanem, ale swego czasu się w nich zasłuchiwałem. Niedługo potem pojawiły się kapele w stylu Limp Bizkit czy Linkin Park, które łączyły rap z gitarami, więc to też nie jest żadna nowość.
Jeśli pytasz mnie, jak się odnajduję w muzyce typowo rockowej, to się w niej jakoś za bardzo nie odnajduję (śmiech). Bardziej pasuję do muzyki, gdzie jest dobry bit i gitary, do których można zarapować i pokrzyczeć. Dla mnie to niekoniecznie jest rock. Jednak bardzo dobrze nam się nagrywało kawałki z KA$HELLEM, a to, czy faktycznie się w tym odnajduje okaże się już niedługo, kiedy ruszymy w trasę koncertową i staniemy razem na scenie. Kompletnie się o to jednak nie martwię, bo gdy bramy próby to czuję się po prostu świetnie.
Z tego co patrzę w komentarzach, to ludzie już się nie mogą doczekać, by pogować pod sceną.
Ten materiał był pisany z myślą o koncertach, by właśnie na nich uwalniała się cała energia. Wiadomo, że jak się takie kawałki puszcza w domu, to nóżka sama chodzi i chce się dać to głośniej, ale to plener jest odpowiednim miejscem dla takiej muzyki. Mam nadzieję, że takich wydarzeń będzie jak najwięcej, a my będziemy mogli najczęściej przekazać tę energię.
A jak do ciebie podeszli byli muzycy Comy? Jesteś ich nowym nowym wokalistą, z poprzednim pracowali dwie dekady. KA$HELL tworzy w gruncie rzeczy w cztery piąte członków Comy.
Nie potrafię ci odpowiedzieć na to pytanie, bo oni nie powiedzieli "ty, człowieku, ale ch*jnia, wcześniej było lepiej" (śmiech). Nie klepali mnie po plecach, ale też nie usłyszałem niczego złego na mój temat. Dla nich to też była odmiana, bo z każdym człowiekiem gra się inaczej. Wokalista zawsze idzie trochę swoją drogą i pracuje w nieco innych obszarach. Odniosłem wrażenie, że mnie polubili, ale tak jak mówiłem - wcześniej przez kilka tygodni graliśmy razem i w pewnym momencie coś zaiskrzyło.
Nie wiem, jak bardzo śledzisz internet, ale ostatnio można zauważyć pewien trend. Tak jak każdy celebryta musi napisać książkę, tak każdy youtuber czy influencerka musi nagrać nagrać hip-hopowy kawałek. Czy rzeczywiście jest tak, że każdy może rapować jak się bardzo postara? Wydaje mi się, że niektórzy uważają, że to najprostsza forma śpiewania i dlatego to robią.
Wystarczy posłuchać tych rzeczy i jeżeli im się wydaje, że to było proste, to się grubo mylą. Nie obserwuję youtuberów, ale widziałem parę teledysków Ekipy i się załamałem. Zwłaszcza, że oni ani sobie nie piszą tekstów, ani muzyki. Rapowanie i melodeklamowanie do bitu to nie jest rap, a już na pewno nie hip-hop.
Hip-hop jest muzyką organiczną. To musi wychodzić ze środka kogoś, kto wie, co robi i dlaczego to robi. Nie może tego robić tylko dla pieniędzy i nie ważne, jak teraz wygląda współczesna scena rapowa i trapowa. To zawsze wynikało z potrzeby powiedzenia czegoś, a nie, że coś jest w tym momencie modne. To nie jest kurtka, którą w przyszłym roku wymienisz na nową. Możesz sobie rapować dla hajsu, ale nie będziesz raperem, tylko zwykłym łakiem (słaby MC - przyp. red.).
Wiem, że pytanie o nazwę zespołu jest lekko słabe, ale jesteście, można powiedzieć, młodym zespołem, więc mi wybaczysz. Czy KA$HELL wziął się stąd, skąd się nam wszystkim wydaje?
To nazwa jak każda inna, musi się łatwo wymawiać, ładnie wyglądać i nie zawierać dużo polskich znaków. Sam "kaszel" stał się też ostatnio popularny w związku z covidem. Tak naprawdę wymyśliliśmy ją zaraz po koncercie Kocham Katowice, kiedy emocje opadły i siedzieliśmy sobie przy piwku i wspominaliśmy sobie, co zrobiliśmy. Więc tak naprawdę mieliśmy nazwę jeszcze przed założeniem zespołu.
Na wspominki też was wzięło przy okazji samego tworzenia piosenek czy teledysków. Czuć w tym klimat lat 90. Czy to już ten wiek czy po prostu takiej muzy brakuje?
To nie do końca tak. Może i nie teraz zbyt wiele takiej muzyki, ale muzyka też idzie w swoją stronę i tworzą się jej nowe odnogi oraz zmienia się estetyka. Nie chodzi więc o to, by cofać kijem rzekę i przywrócić coś, co już się wydarzyło. Wszyscy jesteśmy z tego pokolenia, w którym w latach 90. mieliśmy największe pragnienie muzyki.
To były czasy naszej młodości, kiedy też najwięcej poznawaliśmy nowych gatunków i zespołów i pamiętamy emocje temu towarzyszące. Również wtedy takie granie było bardzo popularne, więc w pewnym sensie to mrugnięcie okiem i odniesienie się do rzeczy nam znanych. Niekoniecznie chcemy przenosić klimat lat 90. na współczesność, bo to nie ma najmniejszego sensu. Myślę, że nasi odbiorcy, to już też nie są same nastolatki, ale ludzie, którym podobne przemyślenia też pojawią się w głowie.
Aczkolwiek możesz mieć błędne wyobrażenie o naszej muzyce. Podejrzewam, że miałeś na myśli nasz pierwszy singiel, czyli "Chłopak". Na naszej płycie znajdą się jednak różne brzmienia, również muzyka elektroniczna. Nie jest w całości też powrotem do przeszłości i lat 90.
Część ludzi z pewnością zastanawiało się po tym singlu, ile na albumie będzie Comy, a ile Rage Againt The Machine?
Szczerze powiedziawszy, to mam nadzieję, że Comy będzie jak najmniej, bo chłopaki mieli to komponować i grać inaczej (śmiech). Trudno jednak oczekiwać, by będąc tyle lat w jednym zespole, nagle zmienią całkowicie swoje brzmienie. Fani znających ich twórczość na pewno usłyszą charakterystyczny styl riffów, ale wszyscy chcieliśmy otworzyć zupełnie nowy rozdział. Wiadomo, że przedstawiamy się światu, że oni grali w Comie, a ja w Kalibrze i solo jako Abradab, ale nie kontynuujemy w KA$HELLu dawnych projektów i nie chcemy być wyłącznie tak szufladkowani.
Teraz macie premierę płyty "KA$HELL", a w grudniu kilka koncertów. Nie wiem, czy widziałeś komentarze i memy, ale internauci żartowali sobie, że organizatorzy juwenaliów na wieść o wspólnym zespole Comy i Abradaba zacierają ręce. Dostaliście już zaproszenia na takie imprezy?
Tak, widziałem i byłoby dobrze, gdyby zacierali (śmiech).Koncertami zajmuje się nasz management, ale na razie nie wiem, czy organizatorzy do nas dzwonią i obiecują złote góry. Na pewno chcielibyśmy zagrać na juwenaliach, ale przede wszystkim na festiwalach muzycznych.
Jakby nie patrzeć, jesteśmy debiutanckim zespołem. Nie będzie więc tak, że ogłosimy płytę i ludzie zaczną walić drzwiami i oknami. Na pewno musimy się pokazać i udowodnić, że to, o czym wcześniej rozmawialiśmy, sprawdzi się na żywo. W tym momencie mamy zaplanowane koncerty na tydzień po premierze, więc jest to bardzo krótki czas na oswojenie się z kawałkami i nabranie chęci na przyjście na nasz występ. Na grudniowej trasie damy z siebie 110 procent normy, ale liczymy, że dopiero w przyszłym roku na dobre rozwiniemy skrzydła.
Z tego co słyszę, to czytasz komentarze fanów. Wylało się trochę hejtu pod tymi singlami. Jak na to reagujesz?
Staram się nie czytać tego za długo, bo najpierw jest fajnie, ale potem te rzeczy zostają w człowieku i bolą. Mamy w zespole swój "sztab riserczowy", który siedzi i patrzy, co piszą o nas w sieci i zdaje sprawozdania, z tego w którą stronę przechyla się wajcha. Nie zamierzam się jednak przejmować hejtem. Konstruktywną krytykę rozumiem i staram się wyciągać wnioski, ale jeśli komentarz wynika z kompleksu małego penisa, to mnie zupełnie nie interesuje.
Żyjemy w czasach, że cokolwiek byś nie zrobił, to i tak cię ktoś zjedzie. Ja jestem przekonany, że nasz materiał jest wartościowy, zajebisty i daje dobrze w palnik. Jeżeli ktoś ma wyobrażenia na temat tego, co ktoś powinien, a czego nie powinien robić, to niech to sobie za przeproszeniem, w dupę wsadzi.
* Zdjęcie główne: screen z Mystic Production TV / YouTube