REKLAMA

Kevin Smith zawdzięcza swoją karierę Weinsteinowi, dlatego postanowił oddać majątek i wspomóc kobiety

Najważniejsze filmy Kevina Smitha zaistniały dzięki budżetom zapewnionym przez The Weinstein Company. Teraz reżyser wyraźnie się tego wstydzi. Postanowił jednak działać.

Kilroy Was Here
REKLAMA
REKLAMA

Dwie rzeczy nie ulegają żadnej wątpliwości. Po pierwsze, stawiane przez dziesiątki kobiet zarzuty przeciwko Harvey’owi Weinsteinowi sugerują, że to gwałciciel i zboczeniec. Ale też i po drugie: Weinstein miał dobrego nosa do niezależnych filmowców, a dzięki niemu powstało dużo znakomitych obrazów.

Swoją karierę zawdzięcza mu, między innymi, Kevin Smith. Choć teraz reżyser ten ma dość wyluzowane podejście do swojej kariery, tworząc dziwne projekty głównie dla siebie, tak jeszcze nie tak dawno temu młodzież (i nie tylko) uwielbiała takie produkcje jak Clerks, Dogma, W Pogoni za Amy czy Jay i Cichy Bob Kontratakują.

Komedie Smitha, choć z wierzchu wulgarne, absurdalne i ordynarne, zawsze kryły w sobie zręcznie ukryte emocjonalne drugie, a nawet i trzecie, dno. Niewykluczone, że umiejętne łączenie bardzo romantycznych i głębokich wątków z wulgarnymi żartami przykuły uwagę Weinsteina, ale to tylko spekulacja. Faktem jest jednak, że Weinstein dał pieniądze na aż 7 z 13 pełnometrażowych filmów Smitha.

Kevin Smith zdecydował, że wyrażenie ubolewania to za mało.

Reżyser już raz zabrał głos za pośrednictwem mediów społecznościowych, wystosowując krótkie oświadczenie o brzmieniu: „Sfinansował pierwsze 14 lat mojej kariery, a teraz dowiaduję się, że w czasie gdy ja czerpałem z tego profity, inni cierpieli w niewyobrażalny sposób. Jest mi wstyd”. Jako fan Smitha śledziłem od dawna jego poczynania i choć mogę się w swojej ocenie mylić, to ów reżyser zawsze sprawiał wrażenie prostolinijnego i porządnego człowieka. Dlatego też faktycznie wierzę, że skandal związany z Weinsteinem spędzał mu sen z powiek. Na szczęście nie muszę polegać tylko na wierze.

Smith oświadczył bowiem, że rezygnuje z dalszych zysków ze swoich filmów wyprodukowanych przez The Weinstein Company. Oświadczył na łamach swojego podcastu, że pozostały po tych filmach majątek, którego jeszcze nie wydał, oraz wszystkie przyszłe z nich wpływy zostaną przekazane organizacji charytatywnej Women in Film, która wspiera kobiety chcące zrobić karierę w tej branży.

Dodał też, że zdaje sobie sprawę, że skandal związany z Weinsteinem może spowodować, że te przyszłe wpływy będą znikome i nikt nie będzie chciał kupować i oglądać jego filmów wyprodukowanych przez The Weinstein Company. Dlatego też, niezależnie od powyższego zobowiązania, zadeklarował, że do końca życia co miesiąc będzie płacił 2 tys. dol. z własnej kieszeni na konto fundacji.

„I got nothing”.

W większości filmów Smitha występują dwie drugoplanowe postacie: Jay i Cichy Bob. Ten drugi grany jest przez samego reżysera, a jak pseudonim sugeruje, nie odzywa się on przez prawie cały seans. Zawsze jednak ostateczna pointa należy do tej postaci, wygłasza ona zazwyczaj krótki, celny i świetny monolog. Gdy Smith żegnał się z tymi postaciami, kręcąc Clerks: Sprzedawcy 2 – sequel filmu, od którego Smith zaczął swoją karierę i zarazem zamykający ten jej etap – i gdy wszyscy czekają na ostatni, zwyczajowy monolog Boba, ten chwile się zastanawia… i mówi „nie mam nic do powiedzenia”. Patrz fragment filmu niżej. Wypowiedź zaczyna się od 5:30.

REKLAMA

Nie tylko było to przecudowne mrugniecie okiem do fanów poprzednich filmów, ale również idealnie pasowało do filmu, sceny i końcowych monologów. Teraz to samo pasuje również i w tej sytuacji. Nie mam stosownego komentarza. I got nothing. No może poza jednym: chapeux bas, panie Smith.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA