REKLAMA

W jedną noc stał się memem. Rozemocjonowany kibic Szwajcarii to czyste złoto

Bohaterem Euro 2020 nie tylko w świecie memów, ale internetu wzdłuż i wszerz, jest pewien kibic ze Szwajcarii. Pokazał przed kamerami taką huśtawkę nastrojów, że nawet dzieciaki w okresie dojrzewania są bardziej stabilne emocjonalnie. Już wiadomo, kim jest człowiek-mem, który stanie się jednym z symboli Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej 2020.

kibic szwajcarii memy euro 2020
REKLAMA

Dla zrozumienia mema i wczucia się w jego bohatera potrzebny jest szerszy kontekst. Szwajcaria od 1954 roku nie grała w ćwierćfinale Euro 2020. Tylko nieliczni kibice pamiętają, że „kiedyś to było”. Po pół wieku udało się przełamać klątwę 1/8 finału, ale jakim kosztem! Chodzi mi rzecz jasna o skołatane nerwy kibiców.

Najpierw Szwajcarzy wygrywali z Francją 1:0 (po kwadransie), potem przegrywali 1:3 (jeszcze w 75. minucie). I niedługo przed ostatnim gwizdkiem piłkę do bramki wpakował Seferović. W 81. minucie Francja dalej wygrywała, ale było już tylko 3:2. Czas jednak płynął nieubłaganie. Właśnie wtedy w 89. minucie operator uchwycił „modlącego się”, niemal płaczącego kibica. Miał jeszcze wtedy na sobie koszulkę i czapkę.

REKLAMA

Jednak po chwili, w ostatniej minucie meczu wyrównującego gola strzelili Szwajcarzy (Gavranović). Właśnie z tego momentu pochodzi drugi kadr Kibic w mniej więcej dwie minuty ze zrozpaczonego fana piłki przeistoczył się w krwiożerczą bestię bez koszulki (niektórzy porównują go do przemiany Goku w Super Saiyanina z „Dragon Ball Z”). Nie da się nie uśmiechnąć patrząc na zestawienie obu zdjęć.

Burmistrz Londynu Sadiq Khan skwitował to słowami „Futbol, cholera jasna! Nieuprawdopodobnienie”. I właśnie ta nieprzewidywalność, dynamika jak kalejdoskopie i emocje sprawiają, że mecze cieszą się tak niesamowitą popularnością.

Tak też narodził się nowy mem o nazwie Swiss Fan At 87' And 91'. Kim jest kibic na zdjęciach?

Bohaterem meczu i internetu został 28-letni Luca Loutenbach. Dotarł do niego szwajcarski portal „Blick”. W chwili wywiadu do samego kibica jeszcze nie dotarło, co się właściwie wydarzyło w ciągu jednej nocy.

Nie mam pojęcia, co się ze mną dzieje. Chyba każdy, kto mnie zna, napisał do mnie. Nie miałem zasięgu w czasie meczu. Kilku kibiców obok miało i szybko zorzumieli, co się dzieje. Co za niesamowite zamieszanie!

— powiedział „Blickowi” Loutenbach.

28-latek jest piłkarzem-amatorem we FC Rebeuvelier i hardcorowym fanem swojej reprezentacji. Widział ją na żywo „z 50 razy”. Był też na wszystkich meczach eliminacyjnych do Euro 2020. — Staram się nie ominąć żadnego meczu — przyznał.

— To najpiękniejszy dzień w historii szwajcarskiego futbolu: nie bójmy się tego określenia. To ukoronowanie ogromnej pracy Szwajcarskiego Związku Piłki Nożnej, Petkovića (trener – red.) i całej drużyny — powiedział. Co ciekawe, po meczu nie mógł świętować z innymi, bo musiał zmywać się na samolot do domu o 4 nad ranem.

Kibica Szwajcarii należy wypatrywać na piątkowym meczu z Hiszpanią. Start o 18:00.

Wynik 3:3 w fazie pucharowej nie był satysfakcjonujący. Następnie piłkarzy z Francji i Szwajcarii czekała dogrywka, a potem rzuty karne. Ostatecznie wygrała drużyna memicznego kibica, ale na jego miejscu poszedłbym sobie po turnieju zrobić badanie EKG. Takiego rollercoastera emocji i nerwów nie przeżył pewnie nigdy w życiu. Choć przed nim jeszcze ćwierćfinał z Hiszpanią. Mam nadzieję, że zaopatrzy się w nervosol.

REKLAMA

To, co czuł Luca Loutenbach, jesteśmy sobie w stanie sobie poniekąd wyobrazić. Podobne emocje targały nami w czasie meczu Polska – Szwecja. Wiele razy traciliśmy nadzieję, by ją odzyskiwać (i wykrzyczeć) po golach Roberta Lewandowskiego. Tylko zwycięstwo mogło nam pozwolić wyjść z grupy. Uradowaliśmy się zatem, kiedy sędzia doliczył aż 5 minut. Był remis 2:2, wszystko było jeszcze w zasięgu nóg piłkarzy. Jednak gol Claessona w 94 (!) minucie był ostatnim gwoździem do trumny.

* Zdjęcie główne: twitter.com/SadiqKhan

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA