REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

King Kong, Megatron, Godzilla? Cloverowi nie podskoczą

Poza “Paranormal Activity” i w mniejszym stopniu “Blair Witch Project”, wszystkie filmy kręcone z ręki szaloną kamerką, która ma więcej przygód niż Bolek i Lolek na Dzikim Zachodzie, zupełnie do mnie nie przemawiają. Mam na myśli, że od pierwszej minuty „Projekt: Monster” wiadomo, że kamera musi przetrwać. Bohaterzy padają jak muchy, ale wydając ostatnie tchnienie myślą tylko o jednym: Czy to znalazło się na nagraniu?! A czy kamera, broń boże, nie ucierpiała?!

28.05.2013
13:00
King Kong, Megatron, Godzilla? Cloverowi nie podskoczą
REKLAMA
REKLAMA

W „Paranormal Activity” kamery w gruncie rzeczy są statyczne, to znaczy mogą poruszać się tylko w ograniczonym zakresie uchwytu, mocowania, czy jak go tam zwać. Właściwie w tym filmie najstraszniejsze jest to, że bardzo długo zupełnie nic się nie dzieje. Domownicy podążają przez rutynę dnia, rano wstają, myją się, jedzą, wychodzą do pracy, szkoły, wracają, oglądają TV, śpią i tak dalej. W gruncie rzeczy robią to samo, co ja i wy, natomiast momentami coś burzy ten układ: nóż, który spadł nie wiadomo skąd i przebił stół, drzwi do piwnicy, które samoistnie się uchyliły chociaż to nigdy wcześniej się nie zdarzyło. W tych momentach bałem się sto razy bardziej, niż na widok scyzoryków Freddy’ego Kruegera, czy koszmarka z „Kręgu”. Pseudoamatorska kamera, którą ktoś kręci film i majstruje celuloidową matrioszkę, film w filmie, nadal ma spory potencjał, ale „Projekt: Monster” zwyczajnie okazał się za duży. Wielki Nowy Jork, równie potężny potwór, banda imprezowiczów biegająca po całym mieście i mała oko cyfrowej kamery, które musiało to wszystko uchwycić. I wyszedł taki miszmasz.

Co innego wspomniana wiedźma z Blair. Ten film sprzed czternastu lat to fenomen, jeden z prekursorów nietypowego stylu nagrania, które sugeruje, że mamy do czynienia z dokumentem lub innym, amatorskim zapisem (amatorskim, czyli prawdziwym jak tajemnicze kadry kręcone przez anonimowych filmowców, którzy przypadkiem uchwycili w kadrze Wielką Stopę, UFO i potwora z Loch Ness). „Blair Witch Project” właściwie zapoczątkował ten styl ale nie dlatego, że był pierwszy, ale dlatego że jego produkcja kosztowała 61 tysięcy dolarów, zdjęcia trwały siedem dni, natomiast tylko w USA widzowie zostawili w kasach ponad 120 milionów dolarów. To się nazywa czysty zysk! Grube ryby z Hollywood nie pozostały obojętne na ten fakt.

„Projekt: Monster” nie mógł zaskoczyć, ale spece od marketingu i tak dali popis. Pamiętacie to dawkowanie informacji o filmie, „przypadkowe” przecieki, zwiastuny, na których nic nie widać poza wykrzywionymi ze strachu facjatami bohaterów? To tylko kawałek akcji promocyjnej, którą producenci i dystrybutorzy napędzali kilka ładnych miesięcy, a w efekcie w weekend otwarcia zarobili 40 milionów dolarów (przy budżecie wynoszącym 25 milionów baksów), natomiast ostatecznie zgarnęli ponad 175 milionów zielonych papierków.

Cloverfield
REKLAMA

[Spoiler] To zabawne bo jeśli pamiętacie, bohaterzy filmu, ekipa która brała udział w imprezie pożegnalnej niejakiego Mike’a, nie przetrwała starcia z Cloverem, a w końcowej scenie, dwójka ledwo żywych uczestników party podziwia nieodległy wybuch bomby atomowej. Mówiąc krótko, nie ostał się nikt żywy, ale reżyser filmu Matt Reeves już dawno zapowiedział, że planuje realizację drugiej części. Ktoś będzie musiał wyciągnąć z napromieniowanych popiołów cudem nieuszkodzoną kamerkę i ponownie wcisnąć przycisk REC. [Koniec spoilera]

Czy film się udał? Dla widoków zdewastowanego Nowego Jorku można go obejrzeć. A i jeszcze dla mysiej perspektywy, z której skazani na porażkę bohaterzy kręcą film o wielkim jak góra Cloverze. Właściwie nawet większym. Jeśli porównać go do T-Rexa, to legendarny dinozaur jest wielkości dużego paznokcia potwora. King Kong sięgałby mu do kostki, Megatron gdzieś do kolana. Tylko Godzilla prezentuje się godnie i jej łeb byłby na wysokości mniej więcej brody monstrum z Nowego Jorku. Clover to naprawdę nielichy kawałek potwora i chyba, mimo wszystko, warto go zobaczyć, o ile ktoś jeszcze nie miła okazji. Film zostanie wyemitowany na kanale TVN 7 we wtorek o godzinie 20:00.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA