Chcecie superbohaterów z depresją i PTSD? Komiks „Kryzys bohaterów” pochyla się nad Harley Quinn i innymi postaciami z DC
Wydawnictwo DC od wielu lat próbuje ustawić się w opozycji do bardziej pozytywnych i nastawionych na akcję komiksów Marvela. „Kryzys bohaterów” Toma Kinga idzie podobnym tropem, przedstawiając ciemną stronę walki ze złem i przestępczością. Co gdyby Flash, Harley Quinn i Superman cierpieli na problemy psychologiczne, jak my?
OCENA
Tom King to w ostatnich latach jeden z najsłynniejszych, ale i najbardziej kontrowersyjnych twórców komiksów superbohaterskich. Były agent CIA dosyć późno zaczął karierę scenarzysty, ale szybko zyskał sobie sławę dzięki kilku wyśmienitym dziełom. Spośród nich najmocniej wyróżniły się „Vision” dla Marvela oraz „Mister Miracle” dla DC. Obie historie opowiadały o mniej znanych postaciach z obu wydawnictw i stawiały na pierwszym miejscu ich człowieczeństwo. King nie wahał się podejmować takich tematów jak problemy psychiczne, depresja, strach przed samotnością i śmiercią czy ciężar superbohaterskiego życia. I wychodziło mu to naprawdę świetnie, bo „Mister Miracle” jest bez wątpienia jednym z najlepszych komiksów ostatniej dekady.
Wraz ze wzrostem popularności Kinga zaczęło też jednak przybywać jego przeciwników. Pojawiły się oskarżenia, że nie rozumie wielu postaci, o których pisze i powtarza w kółko te same motywy. Krytyka spadła na twórcę przede wszystkim w kontekście serii „Batman”, której scenarzystą został w 2016 roku. Kontrowersje wokół tego tytułu sprawiły ostatecznie, że zamiast obiecanych 100 zeszytów otrzymał tylko 85 i został zastąpiony.
Na Zachodzie nie oszczędzono także komiksu „Kryzys bohaterów”, który opowiada o tajnym Sanktuarium, gdzie herosi mogli uczęszczać na terapię.
Wspomniany tom został właśnie wydany przez Egmont Polska, więc możemy na własne oczy przekonać się, czy krytyka wobec Kinga i rysowników komiksu była zasłużona. „Kryzys bohaterów” koncentruje się wokół postaci Flasha, Boostera Golda i Harley Quinn (ostatnio była też protagonistką świetnego komiksu „Harleen”), ale na kartach serii pojawia się też wiele innych mniej lub bardziej znanych osób z uniwersum DC Comics. Większość z nich jako goście specjalnego Sanktuarium stworzonego przez Batmana, Supermana i Wonder Woman. Miejsce to z pomocą kryptońskiej technologii ma pomóc leczyć traumy wynikające z wieloletniej walki ze złem.
Superbohaterowie na kozetce to naprawdę doskonały pomysł na udany komiks, ale King miesza w całą fabułę dodatkowo kryminalną intrygę. Na samym początku „Kryzysu bohaterów” dochodzi bowiem do zabójstwa na masową skalę. Giną niemal wszyscy zgromadzeni w Sanktuarium herosi, w tym m.in. Poison Ivy, Flash (Wally West), Lagoon Boy i Arsenal. Z masakry cało wychodzą tylko Harley Quinn i Booster Gold. Rzecz w tym, że oboje są przekonani o winie drugiej osoby. Pochodzący z przyszłości bohater postanawia oczyścić swoje imię, a była dziewczyna Jokera udaje się jego tropem z zamiarem dokonania zemsty.
„Kryzys bohaterów” miesza elementy kryminalne i humorystyczne z fragmentami poświęconymi bohaterom w Sanktuarium. Końcowy efekt jest bardzo chaotyczny.
Powieści graficzne są jak najbardziej w stanie łączyć w sobie różne stany emocjonalne i tematy. „Mister Miracle” jest tego najlepszym dowodem. Ale w tym wypadku King dostał w pewnym sensie niemożliwe do wykonania zadanie. Jego najnowsze dzieło liczy po prostu zbyt wielu bohaterów, przez co żaden nie dostaje tak naprawdę unikalnego głosu i dość miejsca, żeby móc zrobić wrażenie na czytelnikach. Wystarczy powiedzieć, że oprócz wymienionych postaci większe role w komiksie dostają także Batgirl, drugi Flash, Blue Beetle i Lois Lane. A słowem nie wspomniałem jeszcze o kilkudziesięciu herosach pojawiających się na krótko w panelach poświęconych Sanktuarium.
Całej historii nie pomaga też fakt, że przedstawiona intryga kryminalna jest równocześnie banalnie oczywista i okropnie zagmatwana. Po zaledwie kilkunastu stronach można się domyślić tożsamości zabójcy, ale jego motywacje i szczegóły działania wzbudzą poczucie zagubienia u wszystkich czytelników, którzy nie śledzą od lat na bieżąco komiksów DC. Całość kończy się też w sposób niegodny podjętego tematu.
Od strony graficznej „Kryzys bohaterów” prezentuje się dosyć przeciętnie.
Choć może słuszniej byłoby powiedzieć: „Czasem fenomenalnie, czasem tragicznie”. Clay Mann, który narysował znaczą część komiksu (na pojedynczych planszach zastępowali go Travis Moore, Mitch Gerads, Jorge Fornes i Lee Weeks), radzi sobie doskonale z tłami i szerokimi panelami. Zdecydowanie słabiej radzi sobie za to z ludzką sylwetką. Dlatego wielokrotnie na łamach komiksu znaleźć można sztywne, jakby zatopione w formalinie postaci. A ponieważ w „Kryzysie bohaterów” jest całkiem sporo scen walki, to wrażenie pozostaje w większości negatywne.
„Kryzys bohaterów” ma oczywiście swoje mocne strony. Pojedyncze fragmenty pełne są scenopisarskiego talentu Kinga i artystycznych umiejętności jego rysowników. Harley Quinn częściej bawi niż irytuje, jej związek z Poison Ivy wydaje się bardzo naturalny (różnie bywało z tym w przeszłości), a fragmenty poświęcone ostatnim chwilom życia Lagoon Boya oraz intelektualnym rozważaniom Gnarrka niosą w sobie olbrzymi ładunek emocjonalny. To jednak zbyt mało, żeby móc z pełną odpowiedzialnością polecać komukolwiek „Kryzys bohaterów”. Jeśli uwielbiacie Harley, to sięgnijcie raczej po „Harleen”, a jeśli interesują was komiksy radzące sobie z tematyką depresji, to wybierzcie „Mister Miracle”. Nowy komiks Kinga lepiej zostawić największym fascynatom DC.