To już koniec „Dark”. Wyjaśniamy zakończenie i tłumaczymy, o co chodziło z Tannhausem
Za nami ostatni sezon jednego z najlepszych seriali Netfliksa. Kim był Tannhaus i dlaczego okazał się kluczowy dla historii?
Uwaga, potężne spoilery.
Już od pierwszego sezonu wiedzieliśmy, że Tannhaus może mieć kluczowe znaczenie dla fabuły serii. To jego głos słyszymy na samym początku 1. odcinka premierowej serii.
Dopiero teraz, znając losy bohaterów całego serialu i konstrukcję świata, możemy powiedzieć, że był to klucz do zrozumienia „Dark". Następnie nazwisko Tannhausa pojawia się, gdy starszy Jonas wyciąga jego książkę o podróżach w czasie. Potem zegarmistrza i fizyka widzimy już na żywo, ale na ekranie telewizora, gdzie tłumaczy działanie czarnych dziur. Siła tej sceny polega jednak na tym, że w tym samym czasie widzimy jak Noah (najprawdopodobniej), torturuje chłopca.
Kim jest H. G. Tannhaus z „Dark"?
Tannhaus pojawia się jeszcze kilka razy, zazwyczaj odwiedzają go kolejni goście. W 1953 wpada do niego Ulrich Nielsen, który przybywa tam z 2019 roku i zostawia u niego telefon. Następnie w 1986 odwiedza go kilkukrotnie starszy Jonas, aby dyskutować z nim o czasie, determinizmie i tym, czy podróże w czasie w ogóle są możliwe. Ale kim właściwie jest tajemniczy zegarmistrz?
Do 2. sezonu nie mieliśmy o nim zbyt wielu informacji. Wiedzieliśmy, że od lat naprawia zegary, że jego przybraną wnuczką jest Charlotte Doppler. Tannhaus wracał jednak od czasu do czasu jako narrator, autor książki, prowadzący program telewizyjny. Pewną sugestią, co do jego roli, były również nigdy nierozwinięte inicjały. H.G. Tannhaus to bezpośrednia aluzja do Herberta George’a Wellsa, autora klasycznej już powieści science fiction zatytułowanej „Wehikułu Czasu”, to właśnie w niej pojawia się jedna z pierwszych koncepcji przełamywania barier czasu w literaturze.
Ważne jest, iż w czasie rozmów z Jonasem i Claudią pojawiają się elementy związane z paradoksem czasu i teorią pętli - w jego ręce trafia książka, której jeszcze nie napisał, dostaje również plany maszyny do podróży w czasie (tzw. Aparatus), a jego uruchomienie jest możliwe dopiero, gdy Ulrich przybywa z przyszłości i zostawia własną komórkę.
Sprawa wyjaśnia się dopiero w 3. sezonie i jest przedstawiona dość klarownie.
Tannhaus stracił w wypadku syna. Ten pokłócił się z ojcem w jego domu, więc w czasie burzy wsiadł w samochód i razem z żoną i córką zdecydował się wrócić do domu. Śmierć rodziny sprawiła, iż fizyk (bo tak jest tu przedstawiany) postanowił teorie o czasie wcielić w życie. Jego wynalazek (dodajmy, że wszystko to dzieje się w roku 1986) sprawił, że jego świat rozszczepił się, tworząc dwie nowe rzeczywistości.
Claudia nazywa je nowotworem, który trzeba wyciąć, aby organizm – pierwotny świat - mógł normalnie funkcjonować. Obie rzeczywistości wyróżniają się jednak tym, że - jak mówi podróżniczka w czasie – nie ma w nich wolnej woli, wszystko musi odbywać się według wcześniej ustalonego porządku. Warto jednak zwrócić uwagę, że Tannhausowi na swój sposób eksperyment się udał. Maszyna czasu została wymyślona i działa. Nie wiemy jednak, czy działa w oryginalnym świecie, czy tylko w rzeczywistościach-nowotworach.
H.G. Tannhaus był sprawcą całego zamieszania.
Nie da się jednak z całą pewnością powiedzieć, czy jego rola ograniczała się tylko do wprawienia w ruch maszyny, która rozszczepiła światy. Moim zdaniem tak nie było. Tannhaus w rzeczywistościach alternatywnych z podróżami w czasie miał styczność od samego początku. Jonas z przyszłości właśnie u przodków zegarmistrza znajduje schronienie i kontynuuje prace nad wehikułem czasu. Można więc powiedzieć, że w alternatywnej rzeczywistości doszło do paradoksu, w którym maszyna została stworzona, bo jej budowę zainspirowali ludzie z przyszłości, a nie mogliby oni przecież przybyć, gdyby wcześniej owo ustrojstwo nie powstało.
Kim byli przodkowie Tannhausa?
To ważne, bo ci przodkowie tworzą prawdopodobnie organizację wzorowaną na średniowiecznych alchemikach. Świadczy o tym korzystanie z cytatu z najważniejszego pisma tej organizacji, Tablicy szmaragdowej. „Sic Mundus Creatus est”, czyli „tak został stworzony świat” jest w pewnym sensie tropem do interpretacji serialu. Wiemy bowiem dokładnie, jak powstał ten świat i w którym momencie. Jestem prawie pewien, że Jonas, a potem Adam przejęli kontrolę nad organizacją, wykorzystując jej symbolikę i mitologię. Zresztą na jednym ze zdjęć znalezionych u starego Tannhausa dobrze widać znak Sic Mundus i Noah, i Magnusa.
Można powiedzieć, że przodkowie Tannhausa przeczuwali istnienie innych światów. To ciekawe, bo za swój symbol obrali Triquettrę. Skąd wiedzieli o tym, iż obok podróży w czasie istnieją również 3 rzeczywistości?
Moim zdaniem te światy przenikały się ze sobą na najróżniejsze sposoby.
Gdy wszystko już wraca do normy, a nowotwór zostaje wycięty, widzimy Hannę i jej przyjaciół przy stole. Bohaterka ma jednak przebłyski związane z innymi światami. Śni jej się katastrofa, która była punktem zwrotnym w fabule, coś podpowiada jej, iż jej syn powinien mieć na imię Jonas. Wydaje się więc możliwe, że Tannhausowie i organizacja Sic Mundus również mogła mieć przebłyski związane z innymi światami.
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.