Jeden z najbardziej pstrokatych zespołów ostatniego kilkunastolecia, południowoafrykańskie Die Antwoord, znani z hitu "Enter The Ninja" sprzed 4 lat, powracają. W stylu. Jakimś. Typowym dla siebie, krótko mówiąc: upiornym.
Projekt Die Antwoord od zawsze mocno odznacza się teatralnością, przyjmując konwencję "zed" - południowoafrykańskiej subkultury będącej esencją "luksusu ubogich". Styl ten - jak wyjaśnia członkini Yolanda - polega na tym, że "odpicowujesz swoje auta i nosisz złote łańcuchy. Zef polega na podejściu w rodzaju: "jestem ubogi, ale mam styl, potrafię się ubrać". To niekoniecznie najbiedniejsi ludzie, czasem klasa średnia, ale nie są to ludzie zamożni, choć wciąż na swój sposób stylowi".
Numer "Pitbull Terrier" to kontynuacja trendu przyjętego przez grupę. Tym razem w mrocznym video, którego zdecydowanie nie polecam oglądać przed spaniem, możemy zobaczyć upiorne maski, soczewki kontaktowe rodem z halloweenowej imprezy, oraz… Sobowtóra Pitbulla, tego samego, który pojawia się w co drugim, mainstreamowym singlu - tym, który akurat nie jest featuringiem Lil Wayne'a.
Z jednej strony: w sumie nie zaskakuje mnie to, że Die Antwoord najwyraźniej puściły nerwy. Lata mijają, jest kolejny rok, Pitbull wciąż zdaje się być wszędzie i wyskakiwać z piosenek jak diabeł z pudełka/Filip z konopi (* - niepotrzebne skreślić). Ja też, momentami, nie bardzo mogę już na Pitbulla patrzeć ani słuchać - z niezłego artysty poprzez przesycenie rynku, stał się dowcipem i symbolem korporacyjnego popu z rapowaniem bez ładu, składu, treści, a momentami nawet: rymów. Z drugiej jednak strony - aż tak brutalne traktowanie, jak przedstawione w wideoklipie, zdecydowanie nie jest czymś, co należy pochwalać. A Wy, co sądzicie o najnowszym kawałku Die Antwoord i towarzyszącym jemu teledysku?