REKLAMA

Książka - Grzesznik

Wszyscy doskonale wiedzą, że kobiety również piszą bardzo dobre powieści kryminalne. Znakomitym przykładem jest Agatha Christie, która stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci prozy detektywistycznej tuż obok Arthura Conan Doyle'a. We współczesnej literaturze trudno odnaleźć godnych następców. Styl czysto detektywistyczny nie wydaje się być już tak atrakcyjny, więc pisarze stosują środki, dzięki którym opanowany przez media czytelnik będzie zainteresowany lekturą. Harlan Coben - traktowany jako autorytet w tej dziedzinie - poleca nam zajrzeć do Tess Gerritsen, gdyż uważa ją za najlepszą autorkę kryminałów, opierających się na konwencji thrillera medycznego.

Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Akcja "Grzesznika" dzieje się w Ameryce. W żeńskim klasztorze Graystones dochodzi do brutalnej napaści na dwóch zakonnicach. Jedna ginie na miejscu, a druga zostaje przewieziona do pobliskiego szpitala w stanie śpiączki. Sprawą zajmują się detektyw Jane Rizolli oraz lekarz sądowy Maura Isles. Po przeprowadzeniu sekcji zwłok okazuje się, że zmarła zakonnica była w ciąży. Kilka dni później policja znajduje ciało zamordowanej kobiety. Rizolli musi się czym prędzej dowiedzieć, czy te zabójstwa są ze sobą powiązane oraz znaleźć sprawcę. Kluczem do rozwikłania zagadki mogą być wydarzenia do jakich doszło parę lat temu w indyjskiej wiosce trędowatych.

REKLAMA

O Tess Gerritsen mało kto w Polsce słyszał. A szkoda, bo warto zainteresować się jej powieściami. Jako jedna z niewielu czołowych przedstawicielek gatunku thrillera medycznego ma dość solidne doświadczenie, aby nadal się w tej stylistyce utrzymać. Była lekarzem, ale porzuciła praktykę medyczną , gdy odniosła sukces w pisarstwie. Jak widać, jednak nie do końca rozstała się ze swoimi zainteresowaniami. Wydała powieści takie jak "Autopsja", "Skalpel", "Chirurg", czy "Klub Mefista", w których rozbudowuje postaci Jane Rizolli i Maurę Isles, zachowując się odrobinę niczym Agatha Christie z Herkulesem Poirot. "Grzesznika" można do tej serii wliczyć.

Pierwsze zabójstwo może zaintrygować wszystkich, którym podobał się mistycyzm "Kodu DaVinci" Dana Browna. Już sama sceneria klasztoru pełnego tajemnic intryguje i wprowadza w niecodzienny klimat. Na próżno tu jednak szukać watykańskich konspiracji oraz sekretów z życia Jezusa Chrystusa. Gerritsen szuka bardziej przyziemnych rozwiązań, chociaż nie odstępuje od "duchowości" powieści. Szkoda tylko, że obrazuje ją na podstawie staromodnych wierzeń. Co więcej, portret katolicyzmu skupia się wyłącznie na konserwatywnych siostrach zakonnych, które złożyły śluby milczenia (Rizolli nie może więc liczyć tutaj na współpracę). Jedynymi pomocnymi osobami wewnątrz klasztoru są kucharka-ateistka i jej kilkuletnia córka, więc nie stawia to w pozytywnym świetle wiary chrześcijańskiej. Lecz nie jest to priorytetem pisarki. Chciała ona opuścić wszelakie domniemania "duchowości" i w późniejszych rozdziałach zaczyna skupiać się intensywniej na tajemnicach korporacji oraz tragicznych wydarzeniach w Indiach. Zgrabne wybrnięcie z sytuacji.

Tess Gerritsen jest typową naturalistką. Można to zauważyć przy barwnych opisach odnajdywanych zwłok (w szczególności ciała kobiety znalezionego w okolicach opuszczonej restauracji) oraz ich późniejszej sekcji. Autorka z precyzją i ogromnym doświadczeniem przedstawia przyczyny śmierci oraz najważniejsze elementy, mogące stać się kluczem do odnalezienia kolejnej wskazówki. W końcu studiowała medycynę, więc poruszanie się po zakamarkach ludzkiego ciała nie jest jej obce. Wykorzystuje je dosyć często jako czynnik budowania napięcia oraz przerażenia u czytelnika i robi to doskonale.

Niestety jest to jedyny "interesujący" element tego kryminału. Jak na thriller napięcie jest tu nikłe. Fakt, że pisarka oferuje nam wyścigi z czasem oraz typowe chwyty wprost z amerykańskich dreszczowców, ale brak tu innowacyjnej formy przekazu. Wszystkie sceny zaprezentowane są w tak sztampowy i kompletnie niepociągający sposób, że z nudów zaczniemy zgadywać, co się wydarzy w następnym rozdziale. Nawet ciekawie zapowiadająca się scena przeszukania klasztoru zostaje pozbawione krzty atrakcyjności poprzez pretensjonalne zachowanie głównej bohaterki.

REKLAMA

Gerritsen mistrzynią kryminałów nie zostanie, gdyż gnieżdżą się w niej amerykańskie schematy przedstawiania intryg, w których przede wszystkim brakuje miejsca na dedukcję samego czytelnika. Wszystkie wskazówki są nam podane jak na tacy i nie ma możliwości odnalezienia alternatywnych śladów, aby zmylić odbiorcę. W dodatku, autorka chce nas zauroczyć zaskakującym zakończeniem rodem z hollywoodzkich produkcji. Udaje jej się to, gdyż nie spodziewamy się takiego przebiegu akcji, ale prędzej przypomina to naciągane finały ze "Złodzieja Życia" czy "Amnezji" niż z prozy Christie czy Conan Doyle'a.

"Grzesznik" wydaje się być jedynie namiastką tego, co Gerristen trzyma w zanadrzu. Choć nie miałem okazji przeczytać innych książek Tess, to na podstawie tej powieści wydaje mi się, że ta kobieta utrzymuje poziom sezonowy i może niebawem popaść w niepamięć. We wciągający i naturalistyczny sposób wykorzystuje swoją wiedzę medyczną, ale brakuje jej zarówno oryginalności w tworzeniu historii, jak i w umiejętności budowaniu suspensu. Może kiedyś sięgnę po nowsze dzieła pisarki z nadzieją, że od tych kilku lat od wydania "Grzesznika" popracowała nad stylem, gdyż jej najnowsza pozycja (jeszcze nie przetłumaczona na język polski) "The Bone Garden" zapowiada się nadzwyczaj interesująco.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA