REKLAMA

„Parasite”, „1917”, „Joker”, „Pewnego razu… w Hollywood”, a może „Irlandczyk”? Który film zdobędzie Oscara 2020?

Przed nami najważniejsza filmowa noc w roku. Cokolwiek by o nich nie mówić, to Oscary nadal pozostają największą, najbardziej rozpoznawalną imprezą filmową na świecie. Nie da się więc przejść obok nich obojętnie. Tuż przed samą galą zatrzymajmy się na moment i zastanówmy, jak mogą rozłożyć się głosy Akademii.

oscars 2020 logo
REKLAMA
REKLAMA

92. ceremonia wręczenia Oscarów już w nocy z niedzieli na poniedziałek (z 9 na 10 lutego 2020 roku). W telewizji Canal+ o 2:00 w nocy rozpocznie się transmisja z gali. Wśród nominowanych kandydatów znalazł się polski film – „Boże Ciało” w reżyserii Jana Komasy z rewelacyjną rolą Bartosza Bieleni. Kto zdobędzie nagrody?

Kto zdobędzie statuetki podczas Oscarów 2020?

Najlepszy film

Najważniejsza i najbardziej prestiżowa kategoria Oscarów od ładnych kilku lat jest wyraźnie zapełniona po brzegi. Zamiast tradycyjnych 5 nominowanych filmów w puli znajduje się ich aż 10. Wydaje mi się, że z równania można spokojnie wyrzucić „Le Mans’ 66”, „Jojo Rabbit” i „Małe kobietki”. To świetne filmy, ale jednak nie mają w sobie „oscarowego DNA”. Choć piszę to z bólem, bo „Le Mans’ 66” to jeden z moich najlepszych filmowych seansów 2019 roku. „Jojo Rabbit” jest jednak zbyt specyficzną i abstrakcyjną zabawą w historię, by tradycyjna Akademia nagrodziła go w tej kategorii. A „Małe kobietki” to już siódma filmowa adaptacja powieści Louisy May Alcott, wątpię więc by Akademia porwała się na tego typu wtórność.

Wątpię też, by w tej kategorii nagrodziła „dziecięcą fantazję” o starym Hollywood i schyłku lat 60. w USA od Quentina Tarantino, czyli „Pewnego razu… w Hollywood”. To świetne kino, ale absolutnie nie jest to najlepsze dzieło tego reżysera. Zachwyca od strony formalnej, zdjęć, kostiumów, scenografii, ale jako całość raczej nie kwalifikuje się do miana „najlepszego filmu”.

Osobiście kibicuję w tej kategorii „Historii małżeńskiej”. Dla mnie jest to najlepszy i najbardziej satysfakcjonujący emocjonalnie film 2019 roku.

Niestety boję się, że przepadnie w starciu z wielkimi, czyli z „Irlandczykiem”, bądź „1917”. Najbardziej prawdopodobnym jest, że to właśnie ten ostatni będzie czarnym koniem całej gali. Akademia lubi takie kino – widowiskowe, nowoczesne w formie, ale podejmujące się „starej” tematyki, czyli w tym wypadku I wojny światowej. Film Sama Mendesa ujęty jest dodatkowo w ramy uniwersalnej i niemalże mitologicznej odysei głównych bohaterów, a Akademia lubi też takie zabiegi.

Kadr z filmu 1917

Zaraz po „Historii małżeńskiej” najlepszym filmem z tego grona nominowanych jest moim zdaniem „Parasite”. I gdyby film zagraniczny dostał statuetkę w kategorii „Najlepszy film” to byłoby historyczne wydarzenie, ale raczej wątpię, by ostatecznie do tego doszło. Oscary to w dużej mierze także polityka i marketing w jednym, więc zdziwiłbym się, gdyby koreańskie kino zatriumfowało podczas rozdania Amerykańskich Nagród Filmowych.

W wyścigu bierze udział także „Joker”, który może się pochwalić największą w tym roku liczbą nominacji (aż 11), ale nie wiem czy nadszedł już czas, gdy Akademia jest na tyle otwarta, by przyznawać swojej najważniejsze wyróżnienie filmowi z rodowodem komiksowym. Plus, jest to mroczne kino, a Oscary to komercyjna nagroda i show, nastawione raczej na afirmację American Dream, a nie jego dekonstrukcję. Obym się mylił.

Najlepszy reżyser

W tym przypadku wybór naprawdę jest trudny. Choć nie uważam „Irlandczyka” za wielkie kino (moim zdaniem jeden z najgorszych filmów w karierze Martina Scorsese), to pomimo jego wtórności względem wcześniejszych dzieł reżysera, Akademia może w końcu przyznać mu Oscara za film, który nie jest remakiem. Przyznam, że fakt, iż Scorsese ma statuetkę przyznaną mu za „Infiltrację” kwalifikuje się dla mnie jako średnio udany żart Akademii. „Irlandczyk” to dobrze wyreżyserowane kino, Scorsese siłą rzeczy powoli się żegna z widzami, więc może być to ostatnia okazja, by go docenić.

Kadr z filmu Irlandczyk

Ale i Quentin Tarantino zasługuje na docenienie. Pod względem reżyserskim „Pewnego razu…” to fantastyczna robota. I jeśli wierzyć Tarantino jest to jego przedostatni film w całej karierze, więc w sumie to też jedna z ostatnich szans. Z drugiej strony, Oscara za reżyserię nie dostali nigdy m.in. Alfred Hitchcock, Orson Welles, Robert Altman, Sidney Lumet czy Stanley Kubrick, więc wyobrażam sobie, że i Tarantino może czekać podobny los.

Oscar za reżyserię dla Bong Joon-ho wcale nie jest wykluczony, właściwie jedyne co budzi moje wątpliwości oraz rezerwę to fakt, że to film zagraniczny, więc otrzymał nominacje jako wyraz uznania od Amerykanów, ale na tym może się skończyć. Gdyby to nie były Amerykańskie Nagrody Filmowe to jak dla mnie „Parasite” spokojnie zgarnąłby większość statuetek. Nie zapominajmy też o Toddzie Phillipsie – jego „Joker” to film fenomenalnie wyreżyserowany, do tego zdołał przebić się do świadomości masowej i zarobić niebotyczne sumy pieniędzy.

Najlepszy aktor

W tej kategorii właściwie wybór jest łatwy i oczywisty. Szalenie się zdziwię, jeśli Joaquin Phoenix nie otrzyma statuetki dla najlepszego aktora. Jego kreacja Jokera to poziom mistrzowski, aktorstwo totalne, złożone, trudne, wymagające, tak mentalnie jak i fizycznie.

Joaquin Phoenix jako Joker

Oprócz niego jedynym kandydatem jako alternatywa dla Phoenixa jest chyba tylko Adam Driver. Jeśli Phoenix otrzyma Oscara dojdzie do ciekawego precedensu – czyli sytuacji, w której drugi raz dany aktor zostanie nagrodzony za zagranie tej samej postaci.

Najlepsza aktorka

W przypadku tej kategorii też nie ma zbyt wielkiej zagwozdki. Renee Zellweger powróciła w wielkim stylu na pierwszy aktorski plan. Jej rola Judy Garland jest wspaniała i zostawia w tyle konkurencję, chociaż sam film „Judy” raczej popadnie w zapomnienie jako kolejna przeciętna biografia.

Renee Zellweger jako Judy Garland

Aktorka i aktor drugoplanowi

W przypadku aktorek konkurencja jest o wiele ciekawsza niż aktorów w kategoriach drugoplanowych. Pośród aktorów mamy starą hollywoodzką gwardię, a bezapelacyjnie góruje nad wszystkimi Brad Pitt w brawurowej roli w najnowszym filmie Tarantino. Będzie to jak najbardziej zasłużony Oscar dla niego.

Brad Pitt w filmie Pewnego razu... w Hollywood

Jeśli chodzi o drugoplanowe aktorki nad resztą góruje wyraźnie Laura Dern i wydaje mi się, że to do niej ostatecznie powędruje statuetka. Żadna inna rola w tej kategorii nie robi aż takiego wrażenia.

Najlepsze zdjęcia

W tej kategorii mam największą zagwozdkę. Wszyscy z nominowanych prezentują fenomenalny poziom. Zdjęcia Jarina Blaschke do „The Lighthouse” są absolutnie unikalne, Roger Deakins w „1917” dokonał niezwykle skomplikowanego logistyczne przedsięwzięcia, którego nie da się nie docenić. Ale także np. Lawrence Sher w „Jokerze” w mniej dosłowny i rzucający się w oczy sposób portretuje stopniowe popadanie w szaleństwo oraz szorstką i brutalną metropolię. Rozum podpowiada mi, że Oscar powędruje do Deakinsa.

REKLAMA

To tyle jeśli chodzi o moje przewidywania odnośnie laureatów Oscarów 2020 w najważniejszych kategoriach. Podzielcie się z nami swoimi przewidywaniami/nadziejami.

Gala rozdania nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej już w nocy z 9 na 10 lutego. W Polsce jedyną stacją telewizyjną, która będzie transmitować ceremonię na żywo jest CANAL+. Oprócz tego należąca do Disneya stacja ABC będzie tradycyjnie udostępniać livestream z wydarzenia.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA