15 marca w polskich kinach pojawiła się muzyczna biografia artystki o imieniu Violeta Parra. Mówią o niej francuska Edith Piaf, choć szczerze mówiąc film nie trzyma tak dobrego poziomu, jak Niczego nie żałuję z Marion Cotillard.
Kraje hiszpańskojęzyczne mają problem z kinowymi obrazami swoich sławetnych artystów. Amalia. Królowa Fado to doskonały przykład zrealizowanej z pompą, ale nudnej biografii. Jednostronne pokazanie artystki to godne złożenie hołdu nieżyjącej wokalistki, lecz czasem lepiej puścić ścieżkę dźwiękową i nie marnować czasu na seans. Samo fado to gatunek bardzo niszowy. Reprezentuje część portugalskiego folku, lecz jest wyjątkowo melancholijny oraz ograniczony improwizacyjnie. Każdorazowy eksperyment mariażu z innym stylem może się skończyć profanacją w oczach (i uszach!) wielbicieli kultury latynoskiej.
Violeta poszła do nieba to historia Violety Parry, która stała się symboliką chilijskiej muzyki w latach 1956 – 1967. Krytycy jednak nie szczędzą ostrych słów pod kątem obrazu. Obnażony wątek romantyczny jest zbyt mocno wysunięty na pierwszy plan, by móc w pełni zobrazować historię artystki. Główna kreacja aktorska jest wyśmienita, ale podobno nie ratuje to całokształtu. Dla mnie wygląda to na kolejną nieuchronną porażkę kina iberyjskiego.
Muzyka jednak ma się bronić sama. Na SoundClound pojawiły się najważniejsze utwory pieśniarki i nie jest to z pewnością repertuar odpowiedni dla masowych gustów. Artystka jest gawędziarką, żeńską wersją Kaczmarskiego i opowiada historie z goryczą i cierpieniem w głosie. Nie jest tak hermetycznym gatunkiem jak fado, ale może zafascynować jedynie wielbicieli kultury chilijskiej.
Każdy kto chce się jednak zaznajomić z twórczością Amalii, może jej najciekawsze utwory posłuchać na Spotify.
Zaprezentowany kawałek kultury latynoamerykańskiej jest z pewnością wyjątkowy. Komu jednak daleko do tych muzycznych klimatów i preferuje jedynie język hiszpański w filmie, to iplex ma pokaźną kolekcję kina latino. Jako filmofil, mogę pozycje z tego katalogu polecić – z ręka na sercu!
Wspomniany we wstępie film Niczego nie żałuję, można obejrzeć na platformie VOD Onet.