„Kina mogą tego nie przetrwać” – dramatyczny list podpisany m.in. przez Christophera Nolana, Jamesa Camerona i Cilnta Eastwooda
W liście czytamy, że pandemia koronawirusa zdewastowała działalność większości kin w USA (choć te poza Ameryką także nie radzą sobie dobrze). Wielcy świata filmu oraz najważniejsze branżowe organizacje zwróciły się o pomoc do władz.
W liście, którego pełną treść znajdziecie TUTAJ, czytamy m.in.:
W wyniku braku konkretnego rozwiązania problemu obecnej związanego z obecną sytuacją, kina mogą nie przetrwać skutków pandemii.
Sprawa jest poważna i to bardzo. Przypominam, że kina były zamknięte przez kilka miesięcy z powodu globalnej kwarantanny. Obecnie działają już od kilku miesięcy, ale na wielokrotnie zmniejszonych obrotach.
Bo nawet gdy dopiero we wrześniu w samych tylko polskich kinach frekwencja zaczęła ponownie rosnąć, to nadal są to liczby o wiele mniejsze niż w poprzednich latach w analogicznych okresach. Na świecie sytuacja wygląda jeszcze gorzej. W USA, które do lutego były najpotężniejszym rynkiem kinowym na świecie, obecnie przychody są potwornie małe. Szykowany na jeden z największych przebojów roku film „Tenet” zarobił tam po prawie miesiącu raptem trochę ponad 40 mln dol. I jest to najlepszy wynik filmu w tamtejszych kinach od marca (!).
Eksperyment studia Warner Bros. się więc nie powiódł, a w skutek tego kolejne duże premiery filmowe zaplanowane na resztę 2020 roku zaczęły być przesuwane.
To też jest o wiele szerszy problem niż tylko groźba problemów upadłości kin i brak filmów do oglądania na dużym ekranie. W sytuacji gdy większość dużych i małych premier z tegorocznego repertuaru została usunięta, nie tylko kina ale i same studia filmowe znajdują się w poważnych tarapatach. Bo owe filmy są przecież ich inwestycją, na które wydane zostały setki milionów dolarów (budżety plus koszty marketingowe). Łączne budżety wszystkich dużych produkcji, które miał wypuścić Disney w tym roku wynoszą ponad miliard dolarów. I nie ma szans, by ta kwota zwróciła się w tym roku podatkowym, o ile w ogóle.
Chodzenie do kina to jedno z centralnych doświadczeń amerykańskiego życia. Kina potrafią jednoczyć i są platformą, na której najbardziej utalentowani twórcy mogą pokazywać swoje osiągnięcia. Stanowią też doświadczenie, którego nie da się zastąpić innym oraz ma ogromny wpływ kulturowy.
Do tego kina są potęgą ekonomiczną. Ponad 150 tys. ludzi pracuje w kinach w całym kraju, ale przemysł zatrudnia łącznie miliony ludzi przy produkcji, w dystrybucji i niezliczonych innych gałęziach tej branży. Często są to też ludzie z niereprezentowanych gdzie indziej grup społecznych jak osoby starsze, niepełnosprawne czy młodzież, która szuka swojej pierwszej pracy – czytamy dalej w liście skierowanym do Kongresu.
Przedstawiciele branży filmowej zwracają też w tym liście uwagę na to, że aż 93 proc. kin w USA zanotowało ponad 75 proc. straty w drugim kwartale 2020 roku. Jeśli ten stan rzeczy potrwa chwilę dłużej, to 69 proc. małych i średnich kin będzie zmuszone do ogłoszenia bankructwa, a 66 proc. stanowisk pracy przestanie istnieć. Obiektywnie więc można stwierdzić, że będzie to wielki cios dla całej gospodarki tego kraju. A żyjemy w świecie naczyń połączonych, więc kryzys w USA równa się kryzys w wielu innych miejscach na świecie.
Powiecie, że zawsze można wypuścić film do serwisu streamingowego. A no można. Tyle tylko, że żaden serwis VOD nie zagwarantuje tak olbrzymich wpływów na początku dystrybucji jak kina.
To w tradycyjnej dystrybucji filmy mają szansę zarobić najwięcej pieniędzy dla danego studia. Schodki dystrybucyjne zostały tak ułożone, że to kina są na początku, a potem płatne VOD i na końcu streaming i jest to poniekąd ułożone względem gradacji wpływów z tych platform.
Ani Netflix ani Disney+ nie są w stanie zagwarantować producentom wpływów w wysokości miliarda dolarów, tak jak to bywa z niektórymi największymi blockbusterami. W przypadku Netfliksa zresztą to się zupełnie inaczej rozkłada, bo przecież tam subskrybent płaci za miesiąc dostępu do wszystkich treści, a nie za poszczególne filmy/seriale. Także tego się nie da porównać.
Z kolei eksperyment Disney+ z odrębnie płatną premierą filmu „Mulan” w serwisie wcale nie okazał się sukcesem. Wedle rzetelnych źródeł, film ten zarobił na tej formie sprzedaży w sieci ok. 60 mln dol. A budżet wyniósł 200 mln dol. (bez kosztów marketingu).
Dystrybucja w tzw. kinie domowym to zawsze było albo koło ratunkowe dla producentów, albo dodatkowe mniejsze przychody po dystrybucji kinowej.
Gdy jednak odetniemy z tego równania kina, to wtedy studia stracą większość swoich przychodów. A to będzie znaczyło albo upadłość tych małych firm filmowych albo przejście dużych studiów na produkcje o znacznie mniejszych budżetach i skali. Netflix, który obecne funkcjonuje na długu wynoszącym ponad 14 mld dol. raczej nie będzie bez końca inwestował setek milionów dolarów w swoje filmy oryginalne. Kiedyś się to skończy.
Usunięcie z tegorocznego kalendarza premier większości wielkich przebojów oznacza, że ludzie nie mają po co chodzić do kin, tym bardziej, że obecnie związane jest to z obawą o zdrowie. Same kina też niekoniecznie mają w związku z tym powód by się otwierać, bo z „małych” filmów i hitów sprzed lat, które można obejrzeć w streamingu bądź telewizji nikt nie zrobi mocnego biznesu.
Musimy więc mieć na uwadze, że kryzys kin to tak naprawdę kryzys całej branży filmowej.
A fakt, że być może za niedługo będziemy skazani tylko i wyłącznie na opcję wybierania między serwisami streamignowymi wcale nie jest taki dobry. Jeśli to będzie w przyszłości jedyna pewna platforma dla filmów, to możemy się pożegnać z wielką ilością superprodukcji, którymi jeszcze do niedawna się cieszyliśmy. Pewnie nie każdy z was był ich fanem, ale zakładając czarny, ale wcale nie taki nieprawdopodobny scenariusz mówiący o tym, że kina upadną, mi będzie cholernie brakować tego doświadczania pełnych rozmachu przygód na wielkich ekranach.
Zdaję sobie sprawę, że są w tej chwili większe problemy na świecie i to wszystko być może jest w ogóle pierwszym krokiem do większych zmian w naszej cywilizacji, ale tak czy tak, nie jest to przyjemna perspektywa.