HBO pokazuje nam, że seriale to potrafi robić, szczególnie jeśli spojrzeć na ostatnią nowość, czyli True Detective. Jak się jednak okazuje, w każdej przyzwoitej rodzinie musi trafić się czarna owca, a jest nią Looking (Spojrzenia).
Looking to banalna (naprawdę banalna) historia o trzech homoseksualnych przyjaciołach mieszkających w San Francisco, zmagających się z codziennymi problemami. Trzy postacie, trzy kompletnie różne charaktery, trzy różne punkty widzenia, z których widzimy świat gejów.
Nasi trzej bohaterowie to: twórca gier Patrick (Jonatha Groff), artysta latynoskiego pochodzenia Augustin (Frankie J. Alvarez) i Dom (Murray Bartlett), który jest kelnerem w restauracji. Już na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że… wieje nudą. Scenariusz do serialu stworzył Michael Lannan, czyli twórca krótkometrażowego filmu Lorimer i odnoszę wrażenie, że pan Lannan chciał przenieść Seks w Wielkim Mieście z Nowego Jorku do San Francisco, a żeńskie postaci zamienić na męskie, tyle że homoseksualne. Niestety, Lannan zrobił to bez polotu, bo Looking ogląda się jak dokument od Ewy Ewart. Lubię produkcje Ewart, ale na serial to się one nie nadają, Looking też.
Przede wszystkim fabuła jest tak prosta, że odniosłem wrażenie, iż scenariusz był pisany przez zatroskanego nastolatka, który w buncie przeciwko wszystkim i wszystkiemu wrzucił swoje ukryte fantazje na bloga. Schematyczność i stereotypowość to chyba naczelne hasła Lannana, co zresztą widać już w kreacji bohaterów.
Otóż Patrick to zakompleksiony gej, który boi się opinii wszystkich, a już w szczególności swojej mamy, przez co każdy jego związek rozpada się w mgnieniu oka. Augustin to wyzwolony artysta, który w końcu zamierza wprowadzić się do swojego chłopaka, niestety ciężko mu zerwać ze swoją rozwiązłością. Natomiast Dom, najbardziej doświadczony i wydawać by się mogło, że najrozsądniejszy z trójki, walczy ze swoim wiekiem, starając się podrywać dużo młodszych od siebie i rozważa nawiązanie kontaktu ze swoim byłym.
Na pozór historia, która może się sprzedać i dostarczyć rozrywki szukającym serialu, w którym głównymi bohaterami są homoseksualiści. Looking miał potencjał, ponieważ takich seriali po prostu prawie nie ma. A tu klops. Przez cały seans odnosiłem wrażenie, że życie gejów dotyczy wyłącznie zaliczenia kogoś (jak w przypadku Doma), szukania seksualnych trójkątów (Augustin) albo usilnego poszukiwania związków (Patrick).
Looking to właściwie serial dla nikogo. Heteroseksualni widzowie raczej nie należą do targetu twórców, a homoseksualna widownia wynudzi się na śmierć, oglądając zatroskanych bohaterów, których życie wygląda jak fabuła gier Larry. Akcja posuwa się w tak ślimaczym tempie, że podczas oglądania człowiek powtarza sobie - „byle do końca”. Bohaterowie wydają się zmęczeni swoim jestestwem, a ich dialogi brzmią tak, że podczas miałem wrażenie jakbym oglądał kiepską amatorską sztukę teatralną.
Jestem zawiedziony, że HBO pozwoliło na produkcję takiego gniota. Po prosty wstyd.