REKLAMA

Netflix zmienił serial do kotleta w brawurową rozrywkę. "Lupin" z każdym sezonem jest coraz lepszy

Sztuka oszustwa, podobnie jak iluzji, opiera się na umiejętnej grze pozorów. Assane Diop zdążył już udowodnić, że potrafi robić to z takim samym wdziękiem, co uwielbiany przez niego bohater literacki. Teraz w 3. sezonie "Lupina" przyjdzie mu dokonać najbardziej zuchwałej sztuczki w swojej dotychczasowej karierze.

lupin 3 sezon netflix recenzja
REKLAMA

"Lupin" jest jak impreza - rozkręca się. Przeszedł drogę od serialu do kotleta (odpowiednik czytadła do pociągu) po wciągające widowisko. Pierwsze dwa sezony (a właściwie jeden, ale podzielony przez Netfliksa na dwie części) stopniowo się rozpędzały i nabierały atrakcyjności. W trzecim George Kay od razu może więc wyciągać ciężkie działa. Po co, skoro Assane Diop pomścił już ojca, kompromitując Pellegriniego? Co jeszcze prócz odzyskania rodziny ma do zrobienia?

Ostatni raz widzieliśmy Assane'a, jak w akompaniamencie policyjnych kogutów żegnał się z Claire i synem Raoulem, obiecując, że jeszcze wróci. Od tamtej pory ukrywa się gdzieś poza zasięgiem ciekawskich spojrzeń i w mediach śledzi kolejne doniesienia na swój temat. Stał się bohaterem narodowym, kimś na kształt współczesnego Robin Hooda. Dziennikarze nagabują więc jego najbliższych, aby wyciągnąć od nich jakiekolwiek informacje. Nie może dłużej się temu przyglądać. Szykuje się więc do nowego skoku, który kończy się... ech, od razu odpalicie drugi odcinek.

Na Spider's Web regularnie piszemy o "Lupinie":

REKLAMA

Lupin - recenzja 3. sezonu serialu Netfliksa

Chociaż Kay zachowuje ciągłość swojej opowieści, to jednak 3. sezon "Lupina" ogląda się, jak nowe otwarcie. Zostaje to nawet symbolicznie podkreślone w finale pierwszego odcinka, zaraz po najbardziej brawurowym skoku Assane'a. Tym heistem oszustwo ponownie wzrasta do rangi sztuki, tylko tym razem jego fundamenty tkwią w hollywoodzkiej widowiskowości. Takiego przekrętu jeszcze w tym serialu nie było, co od razu daje nam do zrozumienia, że zgodnie z zasady sequeli twórcy mają zamiar intensyfikować dotychczasowe atrakcje. Dlatego stawka mocno szybuje w górę.

To wciąż ten sam serial. Assane kantuje policjantów, kantuje dziennikarzy i - wreszcie - kantuje kanciarzy. Każdego jest w stanie wystrychnąć na dudka, wykorzystując technologię, której nie powstydziłby się Ethan Hunt z "Mission: Impossible". Z tego względu serial pozostaje wyjątkowo udaną promocją czytelnictwa. Gdyby ludzie znali przygody tytułowego dżentelmena-włamywacza pewnie nie daliby się głównemu bohaterowi tak łatwo omotać. A że jest inaczej, twórcy mogą popuścić wodze wyobraźni, próbując pokazać, jak działałby Lupin we współczesnym świecie. Mówiąc prościej: scenariusz to chyba momentami pisali na kolanie, oglądając kolejne części "Ocean's Eleven".

Chociaż fabuła całkowicie podporządkowana jest widowiskowości, przez co wymaga od nas sporego wysiłku w zawieszeniu niewiary, Kay nie zapomina o niższych tonach, którymi "Lupin" od samego początku porywa użytkowników Netfliksa. O ile bowiem dotychczasowe odcinki skupiały się na ojcach, tutaj w centrum zainteresowania twórców znajdują się matki. Nie bez powodu większy niż do tej pory nacisk postawiono na relacje Claire z Raoulem. Nie bez powodu też spora część retrospekcji kręci się wokół matki głównego bohatera, która porzuciła go w dzieciństwie. W ten sposób opowieść ponownie zakorzenia się w przeszłości, ale tym razem nie chodzi już o osobistą zemstę, tylko rozliczenie się z nią, aby móc ruszyć dalej.

Lupin - czemu warto obejrzeć serial Netfliksa?

REKLAMA

Niewykorzystaną szansą stają się w tym wypadku konteksty społeczne. O ile na początku wydaje się, że w 3. sezonie twórcy z większą odwagą będą eksplorować temat klasizmu, o tyle, w ogólnym rozrachunku, flirtują z nim jeszcze bardziej nieśmiało niż dotychczas. Jakby większy budżet stępił publicystyczny pazur. Bo pada tu kilka dobrych żartów i parę ciekawych przemyśleń, ale pozostawiają po sobie tylko poczucie niedosytu.

3. sezon "Lupina" każde niedociągnięcie nadrabia urokiem wcielającego się w głównego bohatera Omara Sy. Aktor potrafi go roztaczać nawet w zmieniającej jego wygląd charakteryzacji. Twórcy pozostawiają mu większą niż wcześniej przestrzeń do kręcenia bajery, którą wykorzystuje bez pudła. Serial znowu więc z łatwością kradnie serca widzów. Ba, przez podkręconą ekstrawagancję, oddacie je produkcji na tacy. I jeszcze podziękujecie przy okazji.

Premiera 3. sezonu serialu "Lupin" 5 października na platformie Netflix.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA