REKLAMA

Machina Wojenna Netfliksa pokazuje, że nawet na VoD popularny aktor to za mało, aby film się udał

Will Smith, Tilda Swinton czy sam Brad Pitt - Netflix sięga po pierwszoligowe nazwiska Hollywood, tworząc własne pełnometrażowe produkcje. O ile nie można odmówić im rozmachu, tak pod względem scenariusza i reżyserii nie zawsze wszystko się dociera. Machina Wojenna jest tego najlepszym przykładem.

Recenzja filmu Machina Wojenna - Brad Pitt nie uratował Afganistanu
REKLAMA
REKLAMA

W pierwotnych założeniach Machina Wojenna miała być produkcją o prawdziwym dowódcy sił zbrojnych USA – skandalizującym generale Stanley’u McChristalu. Netflix wycofał się z tego pomysłu, ale Brad Pitt został na swoim miejscu, wciąż wcielając się w głównego bohatera.

Stanley McChrystal był dowódcą sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych w Afganistanie, a także zwierzchnikiem wszystkich sił NATO w tym państwie. Generał stanowił problem dla władz w Waszyngtonie, nieustannie domagając się zwiększenia kontyngentów amerykańskich żołnierzy, strasząc widmem porażki całej operacji wojskowej.

 class="wp-image-86157"

Administracja McChrystala stosowała kontrolowane przecieki, wypuszczając do mediów dokumenty świadczące o potrzebie zwiększenia militarnego zaangażowania. Jednocześnie Stanley McChrystal za zamkniętymi drzwiami wypowiadał się bardzo krytycznie i bardzo niewybrednie o Obamie, Baidenie i rządzącej elicie.

Machina Wojenna zamienia McChrystala na McMahona, a film zbliża się w kierunku czarnej komedii.

Największym problemem Machiny Wojennej jest jej przynależność gatunkowa. Miejscami pełnometrażowy film Netfliksa jest niczym rasowa komedia. Zaraz potem widzimy ckliwą scenę, której nie powstydziłby się solidny dramat obyczajowy. Potem zostaje zaserwowana niczego sobie scena walki, aby w ciągu następnych kilku minut wrócić do przedstawienia amerykańskiej doktryny wojennej w krzywym zwierciadle.

Aby taki gatunkowy miszmasz się udał, reżyser musi być naprawdę wprawny. Średnio znany i średnio doświadczony David Michôd nie staje na wysokości zadania. Na planie panuje nastrojowy bałagan, w których cholernie ciężko się odnaleźć. Część aktorów daje z siebie wszystko, tworząc zaskakująco przejmujące, wiarygodne sylwetki. W tym samym czasie Brad Pitt parodiuje, zamiast grać, tworząc karykaturalną wersję amerykańskiego generała.

 class="wp-image-86160"

Mamy więc wojskowego z paletą charakterystyczną dla komedii oraz jego żonę, która doskonale gra na emocjach widza i chwyta za serce. Spotykamy przerażonych wojną, zdezorientowanych jej bezcelowością żołnierzy, aby zaraz potem trafić do gabinetu prezydenta-komika Karzaja. Nie ma niczego pośrodku. Machina Wojenna jest rozchwiana między przeciwnościami, które generują naprawdę dezorientujące doświadczenie.

W ostatecznym rozrachunku największą wartością dodaną Machiny Wojennej jest wojna.

REKLAMA

Czy to sceny akcji, elementy komedii czy chwile dramatu, wszystko spaja jedna myśl przewodnia. To podejście do wojny w Afganistanie. Przedstawionej jako coś niezwykle niepotrzebnego, problematycznego i bezsensownego. Film dobrze pokazuje wyzwania oraz idiotyzmy współczesnych asymetrycznych konfliktów, w których nie można strzelać do zagrożeń, a żołnierze dostają medale za „bohaterskie wstrzymanie się od ostrzału”.

Ode mnie 5 wojskowych odznaczeń na 10 możliwych. Materiału na generała z tego nie będzie.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA