„Skandalista Maciej Stuhr” kończy dziś 45 lat
Doskonale znany polskiej publiczności aktor, ceniony przez krytyków artysta i zdolny syn swojego równie zdolnego ojca. Prywatnie mąż i ojciec, po godzinach — kontrowersyjny aktywista o ciętym języku, który w ostatnich latach rozpętał kilka medialnych sztormów. Skandalista Maciej Stuhr kończy dziś 45 lat.
Powyższa aluzja do głośnego filmu Milosa Formana o Larrym Flyncie, wydawcy "Hustlera” nie jest przypadkowa. Co prawda Maciej Stuhr nie para się (o ile wiem) kolportowaniem czasopism dla dorosłych, ale poziom emocji, jakie wzbudza w naszych społeczeństwie sprawia, że nazwanie go „skandalistą” nie jest przesadną hiperbolą. Na czym polega fenomen aktora, który mimo ukończonych 45 lat nadal nazywany jest „młodym Stuhrem”?
Imponujące aktorskie resume
Można powiedzieć, że debiutując w „Dekalogu” Krzysztofa Kieślowskiego, swoją aktorską karierę Maciej Stuhr zaczął od wysokiego „c”. Zdolny absolwent krakowskiej akademii teatralnej i — o czym mało kto pamięta — psychologii na Uniwersytecie Jagiellońskim, pochodzący z artystycznej rodziny (matka skrzypaczka, ojciec ceniony aktor) od początku był skazany na sukces.
„Młody Stuhr” — mówiło się o nim w latach 90. i na początku nowego tysiąclecia, a niektórzy — mimo dawno przekroczonej przez aktora czterdziestki — nadal tak go nazywają. Mimo wielkiej kariery Jerzego Stuhra, Maciejowi udało się wyjść poza cień sławnego ojca i zbudować własną markę. Żeby się o tym przekonać, wystarczy zajrzeć do jego bogatego filmowego i teatralnego resume.
Maciej Stuhr wystąpił w kilkudziesięciu filmach i serialach, szybko awansując do pierwszej ligi polskich aktorów młodego pokolenia. Po debiucie u Kieślowskiego grał m.in. w filmach Agnieszki Holland, Jana Jakuba Kolskiego, Wojciecha Smarzowskiego i Małgorzaty Szumowskiej. Jeśli doliczyć do tego grę w teatrze, aktorskie curriculum vitae Macieja Stuhra wydłuży się co najmniej dwukrotnie.
Chłopak, co nie płacze
Przełom w karierze przyniosła mu rola w filmie uchodzącym dziś za klasykę polskiego kina lat 90., czyli komedii Olafa Lubaszenki pt. „Chłopaki nie płaczą”. To w niej wcielił się w Jakuba Brennera, sympatycznego studenta, który usiłuje w miarę bezboleśnie przeprowadzić swojego nieśmiałego przyjaciela przez kłopotliwą granicę, w której chłopiec staje się mężczyzną. W filmie Lubaszenki Stuhr zagrał m.in. u boku Anny Muchy, Cezarego Pazury i Bohdana Łazuki.
Choć od premiery komedii minęły już dwie dekady i Maciej Stuhr przez ten czas nie próżnował, do dziś nie zwalnia tempa: sympatię entuzjastów komedii romantycznych zaskarbił sobie rolą w „Listach do M.” i cyklu „Planeta Singli”. Z kolei fani cięższego kina mogli docenić jego kreacje m.in. w „Weselu” i „Drogówce” Wojciecha Smarzowskiego.
W tzw. międzyczasie przyszła rola, której do dziś wielu Stuhrowi wybaczyć nie może.
Maciej „Polakożerca” Stuhr
Wszystko zaczęło się od roli w „Pokłosiu” Władysława Pasikowskiego w 2012 roku. Film opowiadający o pogromie Żydów w Jedwabnem przez część widzów został odebrany nie tylko jako niezgodny z historycznymi faktami, ale posiadający również antypolski wydźwięk. Na aktora spadła infamia, która trwa do dziś (wystarczy poczytać prawicowe portale, gdzie nawet niewinna recenzja spektaklu z udziałem Stuhra staje się zarzewiem ostrej dyskusji w komentarzach i — niestety — wiadra pomyj regularnie wylewanego w kierunku aktora).
Co ciekawe, z dużo mniejszym ostracyzmem spotkał się sam Władysław Pasikowski, któremu najwyraźniej przebaczono „wpadkę” z „Pokłosiem” do tego stopnia, że w zeszłym roku reżyserowi powierzono opiekę nad współfinansowanym przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego filmem o Janie Nowaku- Jeziorańskim pt. „Kurier”.
Stuhr nie uległ jednak nakręcającej się spirali hejtu, co więcej — wielokrotnie okazywał, że igranie z opinią publiczną i podsycanie społecznych podziałów, po prostu sprawia mu satysfakcję i coś w rodzaju guilty pleasure.
Prowokator, gorszyciel, skandalista
Świętujący dziś 45. urodziny Maciej Stuhr od dawna nie jest „tylko” aktorem, ale jego pozazawodowa aktywność stała się symbolem sprzeciwu wobec obecnej władzy. Ten sprzeciw aktor lubi manifestować w przeróżnych formach — często również takich, które niektórym środowiskom trudno przyjąć.
Apogeum kontrowersji wywoływanych przez aktora przyszło wraz z galą rozdania Orłów — Polskich Nagród Filmowych w 2016 roku. Wtedy to prowadzący uroczystość Maciej Stuhr pozwolił sobie na kilka niewybrednych żartów na temat katastrofy smoleńskiej. Choć wówczas od feralnego wypadku minęło już 6 lat, emocje wokół tego tematu u dużej części społeczeństwa wciąż były (i pewnie nadal są) bardzo żywe.
Pamiętny występ w połączeniu z rolą w „Pokłosiu” podzielił Polskę na pół: jedni odbierają medialny wizerunek Macieja Stuhra jako potwora obsesyjnie punktującego politykę Prawa i Sprawiedliwości (do tego stopnia, że część osób bojkotuje filmy z jego udziałem), a dla innych stał się ucieleśnieniem obywatelskiej niezgody na rządy Jarosława Kaczyńskiego.
W którejkolwiek grupie się znajdziecie, warto pamiętać, że przede wszystkim Maciej Stuhr jest człowiekiem — mężem Katarzyny, tatą Matyldy i Tadzika. W dalszej kolejności jest zdolnym aktorem. A polityka? Dzieliła nas, Polaków, i nie tylko nas, od zawsze. Tak więc nie zabrzmi wielkie, zbiorowe „100 lat panie Maćku”!