Polska reżyserka gardzi serialami. Wyśmiała polski sport narodowy, czyli oglądanie Netfliksa
Reżyserka Małgorzata Szumowska opowiedziała o tym, co myśli o serialach - kręceniu ich i o widzach. Twórczyni w kilku zdaniach pokazała, że zupełnie nie rozumie medium, które krytykuje i że nie bardzo szanuje widzów.
Małgorzata Szumowska, uznana reżyserka filmowa, w wywiadzie wypowiedziała się na temat seriali. Do jednego worka wrzuciła wszystkie swoje uprzedzenia, brak wiedzy i podlała to artystycznym elitaryzm w najczystszej formie. Dawno nie słyszałem takich bzdur.
Filmy to nie jest zajęcie dla artysty. Oczywiście są wyjątki. Zasadniczo robienie filmu donikąd nie prowadzi. Filmem nie wygrasz Festiwalu Teatralnego w Awinionie, nie pokażesz go na festiwalu Boska Komedia. Kto będzie te wszystkie tytuły pamiętał za rok? Ja uważam, że hype na film już był. Mało tego - w branży robi się coraz ściślejszy podział na reżyserów, którzy filmów nie robią i wręcz nie jest to mile widziane. Dlaczego ja mam swoje życie marnować na to, żeby dawać ludziom rozrywkę, z której czerpią rozwaleni z popcornem w wygodnym fotelu?
Małgorzata Szumowska gardzi serialami
Brzmi jak pełna wyższości, niezrozumienia i bzdura wypowiedziana przez kogoś, kto nie ma pojęcia o czym mówi, miesza porządki i przede wszystkim jest przekonany o swojej artystycznej wyjątkowości?
Pewnie, że tak, to teraz dla porównania to, co naprawdę powiedziała w wywiadzie dla Kmag.pl Małgorzata Szumowska:
I co, jak się czujecie niegodne darmozjady z czipsami na kanapie, oglądając rzeczy, które nie są prawdziwą sztuką przez gigantycznie "S"? Spokojnie, Szumowska myli się tak bardzo, że aż dwa razy musiałem sprawdzić, czy na pewno nie jest to jakiś żart.
Po pierwsze, Szumowska mówi o świecie seriali amerykańskich tak, jakby to był monolit.
Jakby nie było różnicy między tym, gdy reżyser czy scenarzysta jest zatrudniany do nakręcenia czy napisania 568 odcinka "Mody na sukces", a tym gdy David Fincher wpadł na pomysł, że nakręci "House of Cards" na swoich zasadach i nikt nie będzie mu mówił, jak ma zrobić swój autorski projekt. Mówi o świecie seriali amerykańskich, jakby brytyjska telewizja nie dała światu wysmakowanej wizualnie i muzycznie "Utopii" czy "Czarnego lustra", które bada granice poznania człowieka, który to temat autorce filmu "Body/ciało" powinien być znajomy.
Po drugie, jeśli seriali nie robią znane nazwiska, to Małgorzata Szumowska bardzo nieelegancko potraktowała Davidów Lyncha i Finchera, a także polskie koleżanki po fachu, czyli Kasię Adamik i Olgę Chajdas („Krakowskie potwory). Radziłbym też wygooglować Agnieszkę Holland, która dla Netfliksa zrobiła "1983" - wyszukiwarka podrzuci trochę wpisów.
Po trzecie, mówienie o tym, że robienie serialu "donikąd nie prowadzi", brzmi dokładnie tak, jakby dziewiętnastowieczny malarz rozpaczał, że fotografia to ślepy zaułek, a tak naprawdę bał się, że straci robotę, bo ludzie przestaną zamawiać portrety. Uspokajam, to się nie stanie. Zmieniły się możliwości, zmieniła się technologia i być może kino też musi się zmieniać, bo serial ma inne możliwości narracyjne niż film, a świeżość może być zaletą - tak przynajmniej dowodzi znana nam historia sztuki.
Po czwarte, Szumowska, która właśnie promuje film "Infinite Storm" z Naomi Watts, dodała jeszcze, że nie lubi pracować przy serialach, bo "to trochę tak, jakby pracowało się w usługach".
I w tym zdaniu kryje prawdziwy problem z wypowiedzią reżyserki o serialach.
Brak wiedzy na temat medium, o którym się wypowiada, nie wynika wcale z głupoty, tylko z pogardy. Szumowskiej w głowie się nie mieści, że do sztuki (przez wielkie "S") można podchodzić bez nabożnego uwielbienia i szacunku.
Ma to trochę przednowożytny vibe, ale znacznie ważniejsze jest, że reżyserka po prostu nie szanuje widza, który chce rozrywki, odpoczynku, może odrobiny eskapizmu. A nawet tego, który chcąc obejrzeć jej własny film nie robi tego w kinie lub przynajmniej nie założy marynarki, siedząc na kanapie we własnym domu. Czy to znaczy, że Szumowska nie zgadza się, aby jej dzieła nie zostały sprofanowane obecnością w serwisach VOD, gdzie widz może je oglądać nawet nago, siedząc w basenie wypełnionym po brzegi sosem do spaghetti? Cóż, może się nie zgadza, ale na przykład "Twarz" jest prawie wszędzie.
W mojej ocenie ta pogarda do serialu wynika z poczucia wyższości i… strachu. Bo o to przyszło medium, którego reżyserka nie rozumie, w którym nie czuje się swobodnie i które coraz częściej jest w stanie zawładnąć masową wyobraźnią milionów ludzi na świecie. I robi to właśnie dlatego, że jest tak ogólnodostępne. Jeśli Małgorzata Szumowska tego nie rozumie, to - cóż - może być tak, że zostanie jej tylko praca "w usługach" i mówię to bez pogardy.
Zdjęcie tytułowe Cineberg / Shutterstock.com