„Trzygodzinne piekło” — tak zagraniczne media określają adaptację brutalnego „Malowanego ptaka”
Ten film budził kontrowersje, jeszcze zanim powstał. Czeska adaptacja „Malowanego ptaka” Jerzego Kosińskiego doczekała się szerszej dystrybucji po opóźnieniu wywołanym przez pandemię. Co piszą o obrazie zagraniczni recenzenci? „Trzy godziny piekła” to jedna z łagodniejszych opinii o filmie Václava Marhoula.
Z „Malowanym ptakiem” polska kultura od lat ma problem. Z jednej strony autor powieści, Jerzy Kosiński (wł. Józef Lewinkopf) skutecznie „wypromował” wątek Polski w światowej literaturze (i kinie, bo „Malowany ptak” to w końcu niejedyna adaptacja jego twórczości i warto tu wspomnieć chociaż o filmie pt. „Wystarczy być”), z drugiej — ta „promocja” budzi uzasadnione kontrowersje.
Powieść Kosińskiego to bowiem jeden z najbrutalniejszych opisów traumy wojny, antysemityzmu i moralnego zepsucia. Nic dziwnego, że przez wielu powieść ta jest traktowana jako paszkwil mający oczerniać Polaków i przypisywać im fałszywy udział w pogromie ludności żydowskiej i romskiej (o czym ciekawie pisze chociażby Joanna Siedlecka w książce „Czarny ptasior”).
Dlatego nie dziwi fakt, że gdy pojawiły się pierwsze informacje o filmowej adaptacji „Malowanego ptaka”, w Polsce i na świecie na nowo rozgorzała dyskusja na temat kontrowersyjnego dzieła. Jakie są pierwsze reakcje zagranicznych recenzentów na film Václava Marhoula?
„Trzy godziny piekła”
„Malowany ptak” zadebiutował w czeskich kinach jesienią zeszłego roku. Choć do szerszej dystrybucji miał trafić w marcu 202o, to ze względu na pandemię doszło do tego dopiero teraz (film trafił do kin m.in. w Wielkiej Brytanii). Pierwsze głosy, jakie docierają do projekcji filmu na brytyjskich ekranach, nie są zaskoczeniem — film był krytykowany za epatowanie przemocą jeszcze we wrześniu 2019 r, kiedy zadebiutował na MFF w Wenecji:
Brutalna, trzygodzinna podróż przez piekło
— podsumował „Malowanego ptaka” wówczas Xan Brooks, recenzent magazynu „The Guardian”.
Film jest tak samo przerażający jak książka
— wtóruje mu Jacob Stolworthy z „Independent”.
Skarsgård: plotki o ludziach wychodzących z kina? Zdecydowanie przesadzone
Jednak zarówno Brooks, jak i grający w filmie Stellan Skarsgård („Buntownik z wyboru”, „Dziewczyna z tatuażem”, „Diuna”), wskazują również na wartościowe aspekty filmu Václava Marhoula:
Pod względem wizualnym „Malowany ptak” jest wspaniały [...], a jako dramat — jest bezczelnie brutalną kroniką z krainy rodem z horroru
— pisze w swojej recenzji Brooks, który ocenił film aż na pięć gwiazdek.
Nie mam problemu z przedstawianiem takich horrorów [...] Lubię dzieła dotykające niebezpiecznych granic
— mówi w rozmowie z portalem „Independent” Stellan Skarsgård, który w „Malowanym ptaku” wciela się w jedną z głównych ról.
Na pytanie dziennikarza o doniesienia o tym, jakoby recenzenci mieli wychodzić w trakcie seansu z kinowej sali, aktor zdecydowanie zaprzecza i twierdzi, że pogłoski te są „totalnie przesadzone”:
Zapewniam, że część z tych osób wychodziła jedynie po to, by skorzystać z toalety
— podkreśla Skarsgård.
Zdaniem aktora, Brytyjczycy i Amerykanie mają „wypaczone” pojmowanie seksu i przemocy. Przywołał m.in. przykład filmu Larsa von Triera pt. „Dom, który zbudował Jack” i reakcji po jego premierze:
Jeden z krytyków narzekał, że przemoc pokazana w filmie była nieprzyjemna. To jest absurd — czyli co, nie wolno nam pokazywać nieprzyjemnej przemocy, ale przyjemną już tak? [...] Jeśli robimy film o Holocauście, to powinniśmy w nim pokazywać jedynie przyjemne sposoby mordowania Żydów?
— zastanawia się aktor (cały wywiad przeczytacie tutaj).
Film „Malowany ptak” powstawał od 2017 r. i był kręcony w Czechach, Polsce i na Ukrainie. Był też czeskim kandydatem do Oscara w 2019 roku. Choć część scen była kręcona w Polsce, a w filmie występuje polski aktor Lech Dyblik, Polski Instytut Sztuki Filmowej odmówił dofinansowania adaptacji Marhoula,
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.