Otoczka zbudowana wokół nadchodzącego krążka Maty niestety nie pomogła. Tak szumnie zapowiadana i promowana płyta "<33" wypada na tle poprzednich albumów i singli rapera bardzo blado. A jednak - choć próżno szukać na niej kawałków, które chciałoby się na kilka minut zapętlić na słuchawkach - jest kilka aspektów, które pozytywnie mnie zaskoczyły.
O najnowszym albumie Maty, "<33", rozpisywano się już wiosną. Krążek, który miał zadebiutować 26 maja, ostatecznie miał swoją premierę dziś w nocy. I trochę współczuję fanom rapera, którzy w ciemno zamówili preorder - kiedy bowiem ruszyłą przedsprzedaż albumu, Mata zdradził w zasadzie jedynie tytuł; brakowało natomiast tracklisty, okładki, a nawet potencjalnych bonusów, które wchodziłyby w koszt zamówienia w wysokości 133 zł. Gdy okazało się, że płyta zadebiutuje jednak nieco później, raper postanowił zorganizować dla preorderowiczów imprezę urodzinową. I wszystko fajnie, ale gdzieś w lawinie tych wszystkich chwytów marketingowych, promocji i całej tej otoczki, zabrakło tego, co najważniejsze - powiewu świeżości, emocjonującej muzyki i wciskających w fotel zwrotek, które do tej pory były czymś, czym Mata mógł się poszczycić.
Czy Mata się skończył? Opinia o najnowszym albumie "<33"
Kiedy Mata na chwilę przed premierą krążka "<33" wypuścił kawałek "JESTEŚ POJ384NA", czułam w kościach, że płyta nie przypadnie mi do gustu. I niestety - nie pomyliłam się. Ale od początku, od początku, jak to mówił Quebo.
Album składa się z 15 kawałków, z których tylko jeden przekracza nieznacznie 3 minuty, a już pierwszy utwór zniechęca do tego, żeby słuchać dalej - może to wkurzający bit, a może tekst, który i tym razem zupełnie nie ma sensu. Niewiele lepiej dzieje się w kolejnym kawałku - "W GŁOWIE OD PIENIĘDZY SIĘ P*******", po którym następuje co prawda całkiem słuchalny utwór, ale tytułem sugerujący chyba to, co niektórzy myślą po przesłuchaniu całego wydawnictwa. Dopiero "ogród" daje nadzieję na to, że może płyta jednak siądzie, przynajmniej częściowo - kawałek jest spokojny, a mimo to dynamiczny. Podobnie jest z "tired of love", choć i ten nie wnosi do całości nic szczególnego. Pojawiają się w nim za to zaskakujące słowa i wydawać by się mogło, że nawet Mata nie wierzy teraz w sukces swojego krążka:
W sumie to wiem, że ta płyta nie siądzie, ale przyznacie, że byliście w błędzie za parę lat.
"W", czyli to, co mogłoby najlepszym intro do kolejnego kawałka, okazało się być tylko skitem i zapchajdziurą, trwającą prawie 2 minuty. Po tym następuje chyba najlepszy kawałek z płyty "<33" - "RÓŻOWE OSH33". To jedyny utwór, który trwa ponad 3 minuty i tam usłyszeć można już konkretną historię - jest wzmianka o O.S.T.R., Żabsonie, a na tracku pojawia się nawet przez sekundę Oki, przy którym Mata wspomina jeden z kawałków z płyty Młodego Jeżyka - "Bardziej Sobą Niż Kiedykolwiek". Dalej wjeżdżą kawałek "JESTEŚ POJ384NA", o którym pisałam jeszcze przed premierą krążka, a następnie "Kryształowa kula" - utwór mocny, choć bit dosyć odtwórczy. "Ken i Barbie" całkiem mnie zaskoczył, bo naprawdę słychać w nim Młodego Matczaka, zarówno w słowach, jak i muzyce. Podobnie z kawałkiem "SZUKAM MENADŻERA". Jeśli chodzi o pozostałe utwory - są dosyć nużące, ale przyzwoite.
I to chyba jest właśnie problem "<33" - przy każdej pozycji można by dopisać, że jest "spoko" lub "nawet, nawet", a biorąc pod uwagę fakt, jak wyglądała promocja całego krążka, ocena "całkiem okej" to za mało. Brak tu historii, brak pazura, wszystko bardzo letnie, powolne, wtórne lub bez polotu. Szczególnie, że Mata dał się już poznać w mniej agresywnym brzmieniu, choćby przy "Kiss cam" czy "Mata Montana" i bardzo dobrze mu to wyszło.
Czy Mata się skończył? Chyba nie nam to oceniać, choć z pewnością można powiedzieć, że Mata, odchodząc z SBM Label, nową płytą skończył pewien etap w swojej karierze. W kawałku "PŁYTA NIE SIADA" Mata nawija: "Nie wiem, czy złapią to, o co mi chodzi, chyba nie wiedzą co gadam. Chyba nie wiedzą co gadam, mówią że już się nie nadam". Mam nadzieję, że nie są to prorocze słowa.
Więcej o Macie przeczytasz w innych artykułach: