REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

„Matthias i Maxime” – oceniamy najnowszy film Xaviera Dolana

„Matthias i Maxime”, czyli najnowszy film Xaviera Dolana to ciekawy portret młodych ludzi, którzy nie potrafią radzić sobie z własnymi uczuciami.

21.02.2020
21:20
Matthias i Maxime - kadr z filmu
REKLAMA
REKLAMA

Maxime (Xavier Dolan), młody Kanadyjczyk decyduje się na wyjazd za pracą do Australii. Dwa tygodnie przed odlotem wybiera się z przyjaciółmi nad jezioro. Tam grupa kąpie się w wodzie, zażywa słońca i prowadzi ożywcze dyskusje w ładnym domku w środku lasu. Kiedy siostra jednego z bohaterów prosi o pomoc w szkolnej etiudzie, żaden z nich nie spodziewa się, że to, co zostanie uwiecznione na kamerze, diametralnie zmieni ich życie, każąc zrewidować łączącą ich relację.

Matthias i Maxime - kadr z filmu class="wp-image-373137"

Reżyser celowo wykorzystuje tę błahą sytuację do prowadzenia opowieści o lęku przed stratą i wielkimi zmianami.

Najnowszy film Dolana to tak naprawdę historia o nieradzeniu sobie z własnymi emocjami, które buzują w środku, gdy wiemy, że jedna z najbliższych nam osób wyjeżdża na drugi koniec świata. Reżyser w bardzo prosty sposób pokazuje, że czasem w takich sytuacjach, aby uniknąć konfrontacji z trudnymi uczuciami, łatwiej jest się z kimś pokłócić, niż przeprowadzić szczerą i oczyszczającą atmosferę rozmowę. „Matthias i Maxime” to przy tym chyba najbardziej mainstreamowy i najprostszy fabularnie film Dolana.

Tym razem ani historia nie jest przesadnie skomplikowana, ani środki wyrazu użyte do jej opowiedzenia nie zaskakują widza na każdym kroku. Młody reżyser wielokrotnie bardzo celowo odnosił się przecież do stylistyki kiczu, aby podkreślić przesadne reakcje swoich bohaterów czy ich skomplikowane stany wewnętrzne. Tym razem w znacznym stopniu stonował użycie swoich ulubionych zagrań i w centrum opowieści postawił prosty problem, który stoi przed głównymi bohaterami.

„Matthias i Maxime” to zgrabny, silnie skupiony na emocjach dramat, który ze swojej prostoty czyni największy atut.

REKLAMA
Matthias i Maxime – kadr z filmu class="wp-image-375264"

Warto zresztą zauważyć, że nieskomplikowany styl filmu wydaje się wręcz przeprosinami reżysera za kompletnie nieudany, rozbuchany formalnie i stylistycznie, przesadzony obraz „The Death and Life of John F. Donovan”. Poprzedni film reżysera został (słusznie) zmiażdżony przez krytykę po swojej premierze na festiwalu filmowym w Toronto. Diametralnie od niego różny „Matthias i Maxime” wydaje się w tym kontekście odpowiedzią reżysera, który mówi, że nauczył się na swoich błędach i próbuje pójść w inną stronę.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA