Zastrzelił za zimne frytki. Strzelanina w restauracji McDonald to szczyt tragicznego absurdu
Ledwie Nowy Jork ograniczył prawo do posiadania broni, by wkrótce przekonać się, że to ciągle za mało. Miłość i broń palna to śmiertelnie niebezpieczne połączenie, co udowodnił wczoraj gość restauracji McDonald's na Brooklynie. Gdy jego matka otrzymała od pracownika zimne frytki, mężczyzna "stanął w jej obronie", strzelając sprzedawcy w głowę.
Sprawcy przemocy dopuszczają się jej często z absurdalnych dla przeciętnego człowieka przyczyn. Rzecz jasna, żaden powód nie usprawiedliwia brutalnego ataku na drugiego człowieka, a jednak niektóre wyjątkowe przypadki bardziej niż inne powalają swoją niedorzecznością i tragizmem. Oddanie strzału do pracownika McDonald's, który wydał zimne frytki? To kolejny dowód na to, że posiadanie broni w sytuacjach konfliktowych często prowadzi do fatalnego finału.
W lipcu władze stanu Nowy Jork przyjęły prawo, które wprowadza zakaz noszenia broni palnej w miejscach publicznych (świątynie, lotniska, transport publiczny, bary, restauracje, Times Square, etc.). Ostatnie tygodnie pokazują jednak, że nie zdało się to na nic, bo dostęp do broni w USA pozostaje wyjątkowo łatwy. Zapłacił za to 23-letni pracownik McDonald's na Brooklynie, który został przewieziony w krytycznym stanie do szpitala. New York Post donosi, że przegrał walkę, ale inne źródła nie potwierdzają jeszcze tej informacji. Nie zmienia to natomiast faktu, że poszło o coś tak głupiego jak zimne frytki.
McDonald's: Strzelanina w restauracji
W poniedziałkowy wieczór jedna z klientek McDonald's przy Fulton Street oskarżyła pracowników o zaserwowanie jej zimnych frytek, relacjonując całe zajście swojemu 20-letniemu synowi za pośrednictwem połączenia wideo. Chłopak musiał znajdować się w pobliżu, bowiem wkrótce wkroczył do restauracji, a awantura przeniosła się na kolejny poziom intensywności.
Niedługo później grupa wyszła na zewnątrz, a wówczas syn klientki nagle dobył broni i strzelił sprzedawcy prosto w szyję (tuż nad linią szczęki). Ofiara padła na ziemię i zalała się krwią - całe zajście uchwyciły kamery monitoringu. Stan postrzelonego był krytyczny - według NYP nie udało się go uratować. Agresora pojmała policja. Jego matka, 40-letnia Lisa Fulmore, wyjawiła mediom słowa, którymi młody mężczyzna skwitował sytuację.
Powiedzieć, że ta reakcja pełna oderwanego od rzeczywistości przekonania o słuszności swoich czynów zadziwia, to jakby nie powiedzieć nic. Matka stanowi natomiast główne źródło informacji o kulisach incydentu. Swój zestaw zamówiła za pośrednictwem aplikacji - około godziny 19:00 w poniedziałek udała się na miejsce, by go odebrać. W restauracji poprosiła pracującą tam dziewczynę, by wymieniła frytki na cieplejsze. Okazało się jednak, że w rzeczywistości dostała tą samą porcję z dwoma ciepłymi frytkami dodanymi na górze. Kobieta specjalnie wróciła do McDonald's, by upomnieć się o swoje.
Dostała zimne frytki. Jej syn za to skończy w więzieniu.
Wkrótce do dyskusji dołączył się inny pracownik - jeden z przygotowujących posiłki. Rzucił tekstem: "Masz całe to jedzenie między zębami!", co nie spodobało się klientce. Zareagowała ze złością: "Chcesz je wyjąć?". Gdy zażądała rozmowy z menadżerem, dowiedziała się, że kierownik wyszedł. Wówczas wszyscy znowu zaczęli się śmiać. Według słów Fulmore uznała, że ma synów w tym samym wieku, więc nie zamierza tam dłużej przebywać i kłócić się z dzieciakami.
Jednocześnie kobieta podtrzymywała jednak wideorozmowę z synem. Powiedziała mu: "Nie przychodź tu, nie chcę, żebyś miał kłopoty". Mimo tego młody mężczyzna zjawił się na miejscu. Był wściekły i krzyczał, że wszyscy mają odczepić się od jego matki. Następnie zaczął wywoływać najbardziej bezczelnego pracownika na zewnątrz. Początkowo 23-latek nie reagował, jednak dziesięć minut później zapytał Fulmore o syna (sprawca ataku zniknął za drzwiami chwilę wcześniej). Następnie pracownik wyszedł na zewnątrz, a jakiś czas później uszu kobiety dobiegł dźwięk wystrzału. Na ziemi przed lokalem leżał ciężko ranny chłopak od frytek, a syn Fulmore biegł w drugą stronę. Wówczas kobieta zadzwoniła na policję.
Zdaniem kobiety zastrzelony mężczyzna w pewnym momencie się przebriał i wydawało jej się, że ukrywa coś pod założoną przed wyjściem niebieską koszulą. Jednak źródła organów ścigania twierdzą, że zastrzelony nigdy wcześniej nie miał zatargów z prawem i nic nie wskazuje na to, by posiadał przy sobie broń palną. Z kolei agresor w przeszłości był już zatrzymany kilkakrotnie. W ostatnim czasie policja chciała nawet porozmawiać z nim o innej strzelaninie w tej samej okolicy, do której doszło w maju tego roku. Oskarżeń jeszcze oficjalnie nie postawiono, ale to kwestia czasu. A wszystko z powodu głupiego żartu z zimnymi frytkami.
Disney+ zadebiutował w Polsce. Tutaj kupisz go najtaniej.
Publikacja zawiera linki afiliacyjne Grupy Spider's Web.
Zdjęcie główne: Shutterstock/N. Rotteveel