Podczas jednej z sesji filozoficznego rozmyślania nad sensem egzystencji doszedłem do wniosku, że byłoby naprawdę fajnie, gdyby seria GTA zawitała na komórki - nawet jeśli miałaby wyglądać tak, jak "jedynka". Dwa dni później grałem już w Miami Vice.
Ta z pewnością wiernie nie odwzorowuje idei Grand Theft Auto, ale w sumie liczne podobieństwa widoczne są gołym okiem. Na nawiązaniach do dzieła Rockstar Games zresztą się nie kończy - program zajmującej się projektowaniem aplikacji java firmy Elkware wzoruje się także na bardzo popularnym niegdyś serialu, o tytule… właśnie Miami Vice.
Oprawa graficzna jest naprawdę całkiem przyzwoita - miasto w rzucie izomerycznym wypada tu nieźle, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę obecność dróg, chodników, drzewek, rozmaitych budynków, parków, akwenów wodnych czy…. samochodów. A te przecież tu są najważniejsze. Twórcy oddają do dyspozycji graczy kilka maszyn, różniących się wyglądem zewnętrznym i możliwościami. I jeśliby tylko oceniać Vice City na podstawie pokazywanych w reklamach screenów… można śmiało uwierzyć, że ta gra jest dobra.
Niestety, nieco gorzej ma się sprawa rozgrywki, która jest po prostu mozolna - prowadzona przez nas postać (jeden z dwóch serialowych bohaterów) porusza się wolno, niewiele szybciej ma to miejsce za kierownicą samochodu. Na dodatek samo prowadzenie naszego auta również nie należy do najprzyjemniejszych - jest niewygodne, a kontrola pojazdu pozostawia wiele do życzenia. Na dodatek mają one przykrą tendencję do zbaczania z toru jazdy ku poboczom, co z kolei zabiera już i tak niewielką resztkę przyjemności z zabawy.
Cała filozofia sprowadza się do wykonywania zlecanych graczowi zadań. Te również nie należą do szczególnie wyrafinowanych - zwykle jest to zabicie bandytów, przejechanie określonego odcinka trasy czy dostarczenie w wozu w wybrane miejsce, gdzie dodatkowym utrudnieniem może być na przykład limit czasu.
Poza misjami Elkware oczywiście pozwala na odrobinę swobody, ale ta w gruncie rzeczy niczym nie kusi - bezcelowa jazda/bieganie po mieście naprawdę nie jest tym, co gracze lubią najbardziej.
Reasumując - Miami Vice miało być z założenia swoistym klonem staruśkiego GTA, tym razem w wersji mobilnej. Możliwość zmieniania fur jak rękawiczki, śmiercionośna broń i porachunki z mafią to jednak zbyt mało, gdy słabe jest wykonanie. Czekamy aż za realizację tej komórkowej utopii zabierze się ekipa bardziej doświadczonego studia!