Ma nadzieję, że makijaż u mężczyzn stanie się czymś normalnym. Poznajcie Michała Gorywodę, polskiego beauty boya
Mężczyźni, którzy lubią makijaż i ochoczo się malują, to wciąż jeszcze nowość w Polsce. Jednym z "beauty boysów", czyli facetów prezentujących barwny make-up na sobie, jest Michał Gorywoda. Na Instagramie obserwuje go 36 tysięcy osób, a jego kreatywne makijaże to istne dzieła sztuki. Jak zaczął swoją przygodę z make upem, dlaczego to robi i czy jego zdaniem polscy mężczyźni chwycą niebawem za podkład i kredkę?
23-letni Michał Gorywoda jest jednym z tzw. beauty boysów, czyli mężczyzn, którzy prezentują w mediach społecznościowych barwne makijaże, oczywiście na sobie. Makijaż Michała jest mocny, wyrazisty, niekiedy przerysowany i nie można przejść obok niego obojętnie. Czy nasz bohater maluje się na co dzień, czy tylko na potrzeby Instagrama? I czy doświadczył kiedykolwiek przykrych komentarzy w związku ze swoim nietypowym hobby?
Michał Gorywoda: polski beauty boy - wywiad Spider's Web.
Sylwia Wamej: Jak zaczęła się twoja przygoda z makijażem?
Michał Gorywoda: Zaczęła się początkowo od śledzenia make-upu moich przyjaciółek. Patrzyłem, jak one się malują i spodobało mi się, że za pomocą malunku na twarzy można stać się zupełnie innym człowiekiem, przejść taką jakby transformację. Jestem taką artystyczną duszą, więc u mnie to zamiłowanie do make-upu wyszło bardzo naturalnie. Chciałem wyrazić siebie i dlatego zacząłem się malować.
Kiedy zrobiłeś swój pierwszy makijaż?
W okolicach gimnazjum i technikum zacząłem eksperymentować z malowaniem się. Bywało, że gnębili mnie koledzy ze szkoły. Pierwszego posta na Instagramie z malunkiem na mojej twarzy dodałem pod koniec gimnazjum. To było dla mnie wyzwalające, choć gdzieś tam cały czas bałem się, co inni powiedzą i czy znów będę wyzywany od pedałów, tak jak szkole. Ale stwierdziłem w końcu, dobra, ch** wstawiam i nie będę się przejmować tym, co pomyślą inni. To był szybki impuls odwagi, ale wydaje mi się, że gdybym o tym myślał dłużej, to bym tego nie zrobił. Bardzo mnie to wyzwoliło i miałem wtedy taką myśl, że to jest przecież moje życie, ja je przeżywam i nie mam zamiaru kierować się tym, co inni ludzie o mnie pomyślą. Robię to, co kocham i jeśli nie robię tym komuś krzywdy, no to super. I tak się to powoli zaczęło rozkręcać. Coraz bardziej zacząłem się wgłębiać w świat makijażu, ćwiczyć, coraz więcej oglądać tutoriali na YouTube. Wszystkiego nauczyłem się z Internetu. Malowałem innych, ale też próbowałem na sobie. I tak się rozwijała ta moja pasja i umiejętności.
Czy na początku twojej instagramowo-makijażowej działalności spotykałeś się z negatywnymi komentarzami?
Jak wrzuciłem ten pierwszy post na Instagrama, to w ogóle nie spotkałem się z hejtem czy obraźliwymi komentarzami. Aczkolwiek spodziewałem się, że jak przyjdę do szkoły, to sporo osób będzie się ze mnie śmiać. Ale na szczęście nic takiego się nie stało. Wiem, że spora część "beauty boysów", czyli chłopaków, którzy się malują i są tacy bardziej "kobiecy", nie mają lekko w społeczeństwie. Patrząc na mnie, ludzie potrafili wyzwać mnie od tzw. "pedałów", ale jeśli chodzi o sam makijaż, zdarzało mi się usłyszeć sporadycznie coś w stylu: masz tapetę, coś na ryju. Pamiętam, że po tym, gdy wystąpiłem w "Dzień Dobry TVN", przeczytałem na Facebooku niemiłe komentarze ze strony starszego pokolenia. Właśnie tam wylał się największy hejt.
Zdarza ci się wyjść w pełnym make-upie poza dom, na przykład gdy idziesz coś załatwić?
Wiesz co, ja nie mam z tym problemu, żeby wyjść w makijażu, ale rzadko to robię. Po prostu wolę być poza domem naturalny i nie za bardzo lubię czuć, że mam warstwę malowideł na twarzy. Choć muszę przyznać, że kiedyś częściej zdarzało mi się wyjść w make-upie. Teraz makijaż jest dla mnie zdecydowanie formą sztuki.
Widać, że w mediach społecznościowych lubisz zaszaleć z makijażem i rzeczywiście mówienie o nim jak o sztuce wydaje się jak najbardziej na miejscu.
Coś w tym jest, ale malowanie się daje mi też po prostu dużo frajdy i artystycznego wyżycia się. Daje mi też sporo satysfakcji i po prostu mnie bawi. Ja bardzo lubię bawić się tym makijażem. Choć kiedyś lubiłem bardziej.
Dlaczego?
Makijaż sam w sobie wciąż bardzo lubię, ale samo działanie w social mediach bywa trudne. Choć oczywiście jest super, bo mogę pokazać tam swoją pracę, mam kontakt z moimi odbiorcami, uzewnętrzniam się. Ale czuję też presję. Wiadomo, że trzeba regularnie publikować posty, żeby konto nie zniknęło, dbać o kontakt z ludźmi. Chodzi też o to, że sam sobie narzucam tak dużą presję, że pewnym momencie zaczęło mnie to przerastać. Bo zawsze chcę, żeby wszystko wyszło perfekcyjnie, więc stałem się więźniem w swojej głowie. Na szczęście chodzę na terapię i ona trochę pomaga mi się z tym uporać.
Followersi bardzo entuzjastycznie reagują na twoje makijaże. To daje kopa do dalszej pracy, wyzwala kreatywność?
Wiem, że ludzie widzą i doceniają poziom moich prac. Dostaję od nich bardzo dużo pozytywnych słów. Czasem mam jednak problem, aby uwierzyć, że to co robię jest naprawdę super. Ale bywa i tak, że za bardzo zafiksowuję się na jednej rzeczy, na przykład gdy nagrywam wideo na Instagramie. Chodzi o drobiazgi, na przykład, gdy mam jakiś dziwniejszy grymas twarzy lub szczegół w makijażu, który tylko ja widzę. Czasem za bardzo się nad tym zastanawiam, a może nie jest to potrzebne.
Czy to zamiłowanie do makijażu przekułeś w pracę, czy to wciąż hobby?
Jestem teraz w takim momencie życia, że nie wiem do końca, w którą stronę chcę pójść. Na razie wszystko jest pod wielkim znakiem zapytania. Odczuwam też sporą presję, bo mam 23 lata, muszę wziąć sprawy w swoje ręce i na poważnie zacząć myśleć o swojej przyszłości. Zawsze myślałem, że influencerstwo będzie dla mnie i to będzie coś, czym będę się zajmował w życiu. Ale przez ostanie kilka miesięcy miałem kryzys i teraz jestem na etapie szukania i odnajdywania drogi i tego, co będzie dla mnie najlepsze. Na pewno nigdy nie chciałbym rezygnować z makijażu. Mimo że czasem w siebie wątpię, to wiem, że robię super pracę. Na pewno chcę związać swoją przyszłość z makijażem, bo mnie ta działka bardzo interesuje, ale jeszcze nie do końca wiem, w którą stronę pójść.
Gdy zaczynałeś być "beauty boyem" kilka lat temu, w Polsce było niewielu tak barwnie malujących się mężczyzn. Czy teraz to się zmieniło i jest was więcej?
Na początku, kiedy zaczynałem, to naprawdę było w Polsce kilku facetów, którzy się malowali. Teraz to się zmienia i zdecydowanie jest większe grono chłopaków i mężczyzn, bawiących się makijażem. Myślę też, że jest większa świadomość, jeśli chodzi o akceptację różnych grup społecznych, orientacji seksualnych, większe przyzwolenie na inność i różnorodność, niż wtedy, gdy ja zaczynałem. Były oczywiście drag queens, ale one też jakoś mocno nie udzielały się w social mediach.
Widzę, jak dużo mężczyzn przenosi swoją twórczość nie tylko na Instagram, ale też na TikToka. Ta platforma przejmuje stery i to widać wśród beauty boysów. Mam nadzieję, że malowanie się wśród facetów będzie kiedyś na tyle normalne, że nikt nie będzie miał z tym problemu i będzie to po prostu codziennością.
Gorywoda szczerze o męskim makijażu w Polsce. Czy polscy faceci zaczną się malować?
Poza makijażem scenicznym, takim gdzie na przykład muzyk Krzysztof Zalewski maluje kreskę na oku, rzadko zdarza się widzieć w naszym kraju umalowanego, nawet delikatnie faceta.
Wydaje mi się, że faceci w Polsce nie za bardzo zwracają uwagę na makijaż i nie interesują się nim. Mam takiego kolegę, który lubi eksperymentować z make-upem, ale właśnie takim scenicznym: lubi sobie "walnąć" czarną kredkę na oko, żeby bardziej rockowo wyglądać. Za granicą ten makijaż jest znacznie bardziej widoczny u mężczyzn. Obserwuję na filmikach na Tiktoku czy na Instagramie zagranicznych hetero facetów, którzy na przykład tak delikatnie się malują. Zazwyczaj męski makijaż kojarzony jest przecież z gejami i środowiskiem LGBT, ale małymi kroczkami zaczyna się to zmieniać.
Jest może typ makijażu, który najbardziej przykuł uwagę twoich fanów?
Kiedyś robiłem bardzo dużo takich szalonych makijaży. Sprawiały mi one mega frajdę, ale w pewnym momencie przejadły mi się. Choć cały czas widziałem, że moi odbiorcy chcą właśnie takich ekspresyjnych, barwnych malunków. Właśnie wtedy miałem taki czas, że nie wiedziałem do końca, czy robić to, co oni chcą, czy może pójść w innym, własnym kierunku. Początkowo trochę się zmuszałem, bo wiedziałem, że tego typu make-up daje mi największą popularność, właśnie takie szalone, barwne makijaże z precyzyjnym zbliżeniem na oczy. Bałem się, że jeśli przestanę tak się malować, to już nie będę dla ludzi tak interesujący.
Ale zaryzykowałem i stwierdziłem, że jak mam ochotę od tego odejść, to po prostu to zrobię. Więc teraz, jeśli mam fantazję na konkretny makijaż, na przykład delikatny, to po prostu go robię. Często kombinuję z autorskimi makijażami i sam je wymyślam, ale czasem inspiruję się też innymi pracami, wplatając w nie oczywiście własne twisty. Jesteśmy bombardowani tak licznymi makijażami zarówno na Tik Toku , jak i na Instagramie i przez to trudno być dzisiaj oryginalnym
Jak na twoje hobby reagują najbliżsi?
Teraz już jest dobrze. Wspierają mnie i są ze mnie dumni, ale nie zawsze tak było. Na początku moja mama, siostra i kilkoro bliskich osób byli uprzedzeni do tego, co robię. To było dla nich coś nowego. W końcu nigdy wcześniej nie mieli styczności z facetem, który się maluje. Bali się też, że przez mój wygląd może mi się coś stać złego. W końcu homofobia w Polsce ma się bardzo dobrze. Z czasem przekonali się do mojego hobby.. Zobaczyli, że makijaż jest moją pasją i właśnie w nim się spełniam.