Miss Sherlock nie będzie nowym Sherlockiem. Serial wypada blado i nie mówię tutaj o aktorce grającej kolejną inkarnację Holmesa
HBO Polska wprowadza do oferty japoński serial oryginalny. Miss Sherlock to nowa adaptacja prozy Arthura Conana Doyle’a o genialnym detektywie, którą można już zobaczyć w HBO GO.
OCENA
Sherlock Holmes to postać fascynująca ludzi z całego świata od pokoleń. Detektyw, którego do życia powołał w swojej prozie Arthur Conan Doyle, był na przestrzeni lat przedmiotem licznych adaptacji filmowych i telewizyjnych.
Dołączyła do nich w tym roku Miss Sherlock.
Składający się z ośmiu odcinków pierwszy sezon produkcji własnej HBO Asia trafił na zagraniczne ekrany 27 kwietnia 2018 roku, a na jego premierę w Polsce czekaliśmy ponad pół roku. Po obejrzeniu pilota nie jednak jestem przekonany, czy Miss Sherlock w ogóle była nam potrzebna. W ostatnich latach dostaliśmy w końcu całe zatrzęsienie Sherlocków.
Robert Downey Jr. grał tego bohatera w filmach w klasycznym, wiktoriańskim wydaniu. Benedict Cumberbatch z kolei pokazał nam Sherlocka w czasach współczesnych. Z kolei w Elementary mamy również pokazane czasy współczesne, ale akcja przeniosła się do Nowego Jorku, a w dodatku John Watson zmienił się tutaj w Joan Watson, czyli kobietę z Azji.
Miss Sherlock idzie o krok dalej.
Akcja, tak jak w dwóch ostatnich serialowych adaptacjach, osadzona jest współcześnie. Do tego kultowy bohater w nowej interpretacji pojawił się jeszcze dalej od swojego rodowitego Londynu. To w Tokio rozgrywa się akcja.
W serialu HBO w dodatku kobietą jest zaś nie tylko główny pomocnik detektywa - doktor już nie Watson, a Wato-San (Shihori Kanjiya) - ale też sam detektyw. Sherlocka Holmesa zastąpiła Sara Shelly „Sherlock” Futaba (Yuko Takeuchi). I jest dokładnie taka, jak się można spodziewać.
Jeśli tylko Miss Sherlock pojawiłaby się na ekranach dekadę temu, można byłoby mówić o przełomie.
Tymczasem w świecie, w którym dostaliśmy już Ocean’s 8 i żeńską brygadę Obrońców Duchów, a przebąkuje się nawet o Jane Bond zamiast Jamesa Bonda, taka zmiana nie robi już zbyt dużego wrażenia. Ot, to kolejna próba wywrócenia status quo do góry nogami, by zainteresować zblazowanych widzów.
Miss Sherlock nie wyważa jednak żadnych drzwi, tylko podążą tropem poprzednich adaptacji prozy Doyle’a, przesuwając granicę ociupinkę dalej. Jeszcze byłbym w stanie to pójście po linii najmniejszego oporu wybaczyć, gdyby tylko Shelly nie była tak odtwórcza.
Miss Sherlock nie kupiła mnie od pierwszej sceny.
Po obejrzeniu dwóch ostatnich filmów kinowych o Holmesie, brytyjskiego Sherlocka od BBC i całego Elementary, widzę w żeńskim odpowiedniku tego bohatera cechy… całej poprzedniej trójki. Shelly jest przenikliwa i szalenie inteligentna, ale też zadufana w sobie i arogancka. Nic nowego.
Jeśli ktoś oglądał już obie części kinowego Sherlocka Holmesa, Sherlocka od BBC i Elementary, to Miss Sherlock może sobie spokojnie odpuścić. Z kolei jeśli którąś z poprzednich inkarnacji tej postaci widz przegapił, to powinien zapoznać się z nimi w pierwszej kolejności.
Do tego pierwsza sprawa tygodnia w Miss Sherlock była najzwyczajniej w świecie nudna.
Rozwiązanie zagadki było banalne i przewidywalne, a postaci poboczne nie miały wyrazu. Co prawda widać, że serial osadzono bardzo mocno we współczesności - pojawiają się np. wzmianki o crowdfundingu, a to stosunkowo świeży trend - ale do podobnych manewrów przyzwyczaiło nas już Elementary.
Zdaję sobie sprawę, że dla azjatyckiego widza to wersja od HBO może być tą najbliższą sercu, ale patrząc z perspektywy widza z Polski, jest ona najmniej angażująca ze wszystkich, jakie już poznałem. Miss Sherlock to jeden z tych seriali, które odpuściłem sobie już po pierwszym odcinku.
Nie wykluczam co prawda, że wrócę do Miss Sherlock w przyszłości, gdy Sherlock od BBC i Elementary się definitywnie zakończą, ale liczę na to, że do tego czasu pojawi się nowa wersja tej historii. Niekoniecznie taka, która będzie jeszcze bardziej odchodzić od oryginału Doyle’a.