Dorota Masłowska znana jest w naszej kulturze głównie jako autorka "Wojny polsko-ruskiej pod flagą biało-czerwoną" i roli w filmie Xawerego Żuławskiego o tym samym tytule. Dodajmy, roli według większości niezbyt udanej, bo Masłowska sepleni i pcha się tam gdzie jej nie chcą. Osobiście bardzo lubię twórczość i osobowość pani Doroty, dzięki obecności której, film mocno nawiązywał do literackiego pierwowzoru i stał się bardziej zrozumiały. Wiem, że większość z was wolała oglądać samego Szyca, dopóki nie sprzedał się w "Kac Wawie".
Masłowska, persona kontrowersyjna i dość tajemnicza, nie zawsze lubiąca mówić o sobie, choć w miarę dojrzewania w polskim show-biznesie i światku literackim, coraz bardziej otwarta na jego wymogi (sesje zdjęciowe w "Wysokich Obcasach" czy zajawki najnowszej książki, a właściwie wywiadu-rzeki przeprowadzonego przez jej przyjaciółkę, Agnieszkę Drotkiewicz, w magazynach dla pań). Masłowska należy do jednych z najlepszych i najbardziej świadomych pisarek roczników 80. XX wieku. Jest doskonałą obserwatorką, pięknie kpi i ironizuje, a jej książek (najnowsza powieść - "Kochanie, zabiłam nasze koty") i dramatów ("Między nami dobrze jest" w reżyserii Jarzyny!) nie da się pominąć milczeniem.
Jak na enfant terrible przystało, Masłowska kocha szokować i babrać się w odmętach polskości, naszych narodowych przywar, głupoty i brudzie korporacji. Tym razem nie napisała jeszcze nowej książki, ale wjechała z projektem muzycznym pod pseudonimem i zarazem nowym alterego - Mister D. Nowy singiel Doroty Masłowskiej pt. "Chleb" utrzymany jest w rytmie disco i rozpoczyna się potokiem słów:
Tego dnia miałam rozbierać choinkę, ale powiedziałam matce, że pójdę pierw po chleb na kolację, co nie, pójdę do Żabki, nie ma tam kolejki, może daleko, ale dają te naklejki...
O tak, pani Doroto, słucha się tego znakomicie i ja wcale nie żartuję. "Chleb" jest krótszą wersją "Pawia Królowej", bo rzeczywiście nasza Mister D. wyrzyguje nam historię bez tchu i prawie bez zająknięcia. Skrzyżowanie Marii Peszek, Nosowskiej i Mozila podsycone ironią i jednym wielkim dowcipem. Płyta Masłowskiej nosi tytuł "Społeczeństwo jest niemiłe" i ja nie wątpię, że takie w większości będzie, kiedy usłyszy ten muzyczny projekt. Ja natomiast mocno trzymam kciuki i idę po chleb! Zwłaszcza, ze nie jest to debiut Masłowskiej w dziedzinie muzyki: