Są na tym świecie ludzie, którzy naprawdę grają w Quidditcha. I właśnie powstał o nich dokument
I nie chodzi wcale o żyjących gdzieś w ukryciu przed mugolskimi oczami czarodziejów i czarownice, tylko o studentów z całego świata, którzy zdają się nie przejmować faktem, że miotły nie unoszą się w powietrzu. Film dokumentalny "Mudbloods" ma nam przybliżyć ich pasję.
Quidditch to stworzona przez J. K. Rowling na potrzeby książek o Harrym Potterze gra sportowa, do niedawna w pełni fikcyjna, obecnie już coraz bardziej rzeczywista. W książkach reguły tej gry są dość proste - czternastu zawodników podzielonych na dwie drużyny wsiada na swoje latające miotły i stara się zdobyć jak najwięcej punktów, poprzez wrzucenie piłki nazywanej "kaflem" do pełniących rolę bramki obręczy. Każda drużyna ma swojego "szukającego", który krąży wokół boiska, wypatrując innej piłki - małego i bardzo szybkiego "złotego znicza", złapanie którego kończy grę i wiąże się ze sporą premią punktową.
W książkach i ich ekranizacjach, to całkiem dynamiczny, efektowny sport. W rzeczywistości... nieco mniej. Przede wszystkim te trzymane między nogami miotły prezentują się cokolwiek dziwnie, ale poza tym, jak można sądzić po trailerze "Mudbloods", wygląda to na całkiem niezłą zabawę. Quidditch to sport, który przez ostatnie lata zyskuje coraz większą popularność w kampusach akademickich - i to nie tylko na terenie Stanów Zjednoczonych. Doczekaliśmy się także Polskiej Ligi Quidditcha - poniżej możecie obejrzeć pojedynek pomiędzy Płonącymi Miotłami Zagłady i Quidditch Hussars, rozegrany w sierpniu tego roku w Warszawie.
Cały dokument "Mudbloods" dostępny jest online, na oficjalnej stronie internetowej filmu - koszt wynosi 10 dolarów. Za 16 dolców można obejrzeć wersję deluxe, zawierającą między innymi dodatkowe sceny z... Mistrzostw Świata w Quidditcha. Na zachętę łapcie rap jednego z graczy, Sebastiana Milli (to nie ten Sebastian Mila), reprezentującego barwy Uniwersytetu Kalifornijskiego.
Przyznam się, że czytając "Harry'ego Pottera i Komnatę Tajemnic", skrycie marzyłem o tym, by Quidditch stał się kiedyś prawdziwym sportem. Marzenie się spełnia, choć akurat wykastrowane z najlepszego elementu, czyli latania na miotle. Chociaż skoro wkrótce będzie można zakupić latającą deskę z "Powrotu do przeszłości", to może na fruwające miotły nie trzeba będzie długo czekać.