Venom to dopiero początek. Już wiemy, którego łotra z uniwersum Marvela zobaczymy w kolejnym filmie Sony. Nadchodzi wampir Morbius.
Sony zdecydowało się na współpracę z Disneyem, a dzięki temu Spider-Man, do którego japońska korporacja wykupiła lata temu prawa, stał się niespodziewanie częścią Marvel Cinematic Universe. Nie oznacza to jednak, że wytwórnia, która kreuje na srebrnym ekranie już trzeciego Petera Parkera, zatraciła całą swoją autonomię.
Kolejne filmy na podstawie komiksów Marvela o postaciach, do których Sony ma wykupione prawa, będą częścią projektu o dość koślawej nazwie Sony’s Universe of Marvel Characters. Marvel oznajmił bowiem, że Venom i inne filmy Sony nieopowiadające o Spider-Manie nie będą częścią MCU. Japończycy podążają swoją własną ścieżką. I mają plan na kilka lat do przodu.
Venom jeszcze nie trafił do kin, ale znamy już (anty)bohatera kolejnego filmu Sony.
Tak jak można było się spodziewać, będzie nim Morbius. O poświęconym mu filmie słyszeliśmy już co nieco w sierpniu tego roku. Teraz otrzymaliśmy potwierdzenie, że to właśnie on - a nie Black Cat ani Silver Sable - będzie bohaterem kolejnego obrazu, jaki trafi na ekrany kin.
Fabuła filmu pozostaje tajemnicą, ale wiemy już, że w wampirzego protagonistę w filmie Morbius wcieli się Jared Leto, który w będącym częścią konkurencyjnego DC Extended Universe filmie Legion samobójców zagrał Jokera (a w dodatku ma powrócić do tej roli jeszcze przynajmniej raz).
Kim w ogóle jest Morbius?
W komiksach wydawnictwa Marvel był to naukowiec Michael Morbius ze stopniem doktora zajmujący się biochemią. Stworzyli go scenarzysta Roy Thomas oraz rysownik Gil Kane. Jego debiut to zeszyt The Amazing Spider-Man #101 z 1971 roku. To w tym roku zdjęty został ban na komiksowe opowieści o wampirach.
W wyniku nieudanego eksperymentu, podczas którego Morbius chciał wyleczyć swoją niezwykle rzadką i śmiertelną chorobę krwi, naukowiec zyskał wampirze moce. To było jego przekleństwem, bo podobnie jak inne, można by rzec, naturalne wampiry, jego organizm zaczął łaknąć ludzkiej krwi.
Nieszczęśnik próbował wielokrotnie wyleczyć swoją przypadłość, ale jego odmieniona natura pchała go do różnych złych czynów. Z początku przedstawiany był jako złoczyńca, ale udało mu się uzyskać odkupienie i - podobnie zresztą jak Venom - stał się swoistym antybohaterem.
Sony pręży muskuły, niczym Venom szczerzący swe kły.
Wytwórnia sprawia teraz wrażenie bardzo pewnej siebie. To zastanawiające, bo Venom zostanie wydany w kategorii PG–13 - chociaż wielu fanów oczekiwało krwawego i brutalnego widowiska w kategorii R na modłę Deadpoola lub Logana. W dodatku po zwiastunach film nie zapowiada się specjalnie dobrze.
Nadal nie wiemy też, w jaki sposób twórcy filmu Venom wytłumaczą konkretne moce symbionta bez odnoszenia się do Spider-Mana, ani jak dokładnie będzie wyglądał świat komiksu przeniesiony na kinowy ekran w ich nowej interpretacji. Na te pytania odpowiedzi poznamy na szczęście już za kilka dni.
Nie można jednak zapomnieć, że Sony raz już się sparzyło na dalekosiężnych planach.
The Amazing Spider-Man 2 kończył się cliffhangerem, a w planach wytwórni było kilka produkcji z tej serii, w tym Sinister Six. Wszystkie nadchodzące projekty zostały jednak skasowane, a Andrew Garfield musiał przekazać pochodnię Tomowi Hollandowi.
Sony nie jest zresztą jedyną firmą, która w przeszłości snuła plany dotyczące swojego uniwersum, by później je zrewidować. Wystarczy wspomnieć pomysł na Dark Universe o rozmaitych potworach, który upadł po premierze pierwszego obrazu.
Fox, wykupiony zresztą przez Disneya, również ma problemy z dostarczeniem do kin wszystkich filmów o X-Menach, które zapowiadano. DC Extended Universe rozwija się zaś w bólach i też nie wiadomo, co z wszystkimi zapowiedzianymi już filmami.
Otwartym pozostaje więc pytanie, czy japońska wytwórnia zapowiedziami kolejnych filmów w ramach Sony’s Universe of Marvel Characters nie kusi losu. Być może ośmieleni sukcesem Spider-Mana uznali, że tylko do dwóch razy sztuka…