REKLAMA

Antologia grozy i obrzydliwości. „Mortuarium” to horror tylko dla widzów z mocnymi żołądkami

Przynajmniej raz w roku jeden z dystrybutorów raczy nas jakimś horrorem klasy B, który solidnie wspomaga trawienie. W 2021 roku na pierwszy ogień idzie „Mortuarium”. Czy to udany seans dla fanów kina grozy?

Mortuarium - film grozy, antologia horroru
REKLAMA
REKLAMA

I tak i nie. Trochę zależy od tego, czego oczekujecie od dobrego straszaka. Ale po kolei. Najpierw skupię się przez chwilę na tym, o czym jest w ogóle „Mortuarium”.

Konstrukcja tego horroru jest całkiem interesująca. „Mortuarium” zaczyna się trochę jak baśń grozy, ale nie taka, która stanowi jedną wielką opowieść, a raczej taka, która w pewnym momencie rozgałęzia się na cztery mini-straszne historie, trwające od kilku do kilkunastu minut. Spoiwem fabularnym między tymi historiami jest wątek młodej dziewczyny, która postanawia podjąć pracę w... domu pogrzebowym i to w dodatku u pracodawcy, który sam w sobie wygląda jakby pochodził z planu horrorów Hammer Film bądź „Rodziny Addamsów”. W trakcie „procesu rekrutacyjnego” ów nietypowy pracodawca zaczyna opowiadać przyszłej pracownicy historie grozy i to właśnie one są głównym „gwoździem programu”.

Tego typu struktura opowieści jest o tyle ciekawa, że pomiędzy każdą historią następuje interludium, w którym to słuchająca ich dziewczyna niejako je komentuje/ocenia/recenzuje (przeważnie ma do nich jakieś zastrzeżenia). Nadaje to całości poczucia dystansu, samoświadomości, chwilowego zaburzania konwencji. I nawet gdy dziewczyna (będąca niejako reprezentantką nas, czyli widzów) trochę kręci nosem na opowiadane historie, mając przy tym rację, to nie zmienia to faktu, że tego typu samoświadomość, choć podnosi trochę poprzeczkę, nie sprawia, że „Mortuarium” jakoś znacznie zyskuje.

Bo główny mój problem jest taki, że te cztery historie grozy, które oglądamy na ekranie, nie są ani specjalnie oryginalne, ani straszne, ani jakoś dobrze rozpisane.

mortuarium horror film

Pełno w nich scenariuszowych ścieżek na skróty, a i od strony formalnej jest bardzo średnio. „Mortuarium” co najwyżej jest w stanie was obrzydzić bądź odrzucić ilością gore, natomiast nie oczekujcie po tej produkcji jakiegoś nowego poziomu tego typu rozwiązań. Do „Martwicy mózgu” nadal droga bardzo daleka.

Całość utrzymana jest też w konwekcji baśni z morałem dla dorosłych, w których czuć nieustanne mruganie okiem do widza, ale to też już nie jest nic nowego, ani odświeżającego gatunek.

Zabawy formalne i narracyjne, choć mile widziane, nie są w stanie przykryć faktu, że „Mortuarium” to zwykły średniak.

REKLAMA
mortuarium horror 2019

Co oznacza, że, nawet w kategorii horrorów klasy B, nie jest to wielkie dokonanie, ale też, że z pewnością znajdziecie dzieła gorsze. Jeśli spodziewacie się kina grozy na poważnie, albo chcecie być naprawdę przerażeni, to nie ten adres. Jeśli jednak kręcą was przedziwne historie o krwiożerczych ośmiornicach w szafkach łazienkowych, albo opowieść o małżeństwie, które kończy się cięciem na kawałki małżonki , w których to krew leje się niczym sok z buraków na dożynkach, a wszystko to spowite jest oparami absurdu, to „Mortuarium” ma szansę dać wam względnie niezłą zabawę na wyższych obrotach.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA