Muszę przyznać, iż pierwszą część gry Mortyr darzę sporym sentymentem. Polski FPS, który na zachodzie zebrał dosyć pozytywne recenzje, w Polsce zaś został strasznie skrytykowany, mi się bardzo podobał. Wprawdzie można było mieć do niego sporo zastrzeżeń, lecz grało się całkiem przyjemnie. W drugą część już nie grałem i - sądząc po opiniach - nie mam czego żałować, gdyż produkt był okropny, aż grać się nie dało. Jednak gdy dowiedziałem się, że powstanie część trzecia, byłem lekko zaskoczony, ale i zadowolony. Bez obaw się jednak nie obyło - za odkopanie serii Mortyr wzięli się, znani z robienia gier słabych, producenci City Interactive. Mimo wszystko wierzyłem, że uda im się zrobić coś ciekawego, bo przecież ich niedawny produkt - The Hell In Vietnam - był całkiem udany. Jak sobie poradzili z Mortyrem?
Na wstępie trzeba pochwalić wątek fabularny… od strony "marketingowej". W większości gier wojennych braliśmy udział w spektakularnych walkach we Francji, Rosji czy w Niemczech. Jednak każdy polski gracz-patriota marzył, by pokazać Niemcom, kto rządzi na naszej ojczystej ziemi. Dlatego też panowie z CI poszli po rozum do głowy i stworzyli grę, która w całości rozgrywa się właśnie w naszym kraju. Gdzie w tym marketing? A co może zachęcić potencjalnego kupca, oprócz standardowych haseł typu "Kultowa gra powraca", bardziej niż to, że walczyć będziemy, np. w okupowanej Warszawie? Nasza patriotyczna duma nie pozwoli nam przejść obojętnie obok kiosku i nie rzucić na ladę 20zł. I zakupić Mortyra 3… Teoretycznie.
Ale tak między Bogiem a prawdą, trzeba przyznać, że walka w okupowanej Polsce i wcielenie się w partyzanta jest bardzo ciekawym pomysłem. Polski Ruch Oporu przygotowuje brawurowe akcje sabotażowe, mające na celu pokrzyżowanie planów wojskom Trzeciej Rzeszy. Wysadzanie mostów, napadanie na niemieckie konwoje, niszczenie obozów. Działa na wyobraźnię? No właśnie…
II Wojna Światowa trwa. Wojska Trzeciej Rzeszy zajmują coraz to większą część Europy. W wielu miejscach powstają liczne oddziały partyzanckie, które znacznie osłabiają siły aliantów. Rząd angielski bacznie obserwuje i wspiera takie działania. Wysyła do Polski specjalistę od spraw sabotażowych, żołnierza o tajemniczym pseudonimie Mortyr… Jego głównym zadaniem jest zniszczyć słynny kompleks eksperymentalny z fabryką rakiet V2. Nim jednak tego dokona, po drodze będzie pomagał Polakom w akcjach partyzanckich. Wysadzanie w powietrze mostów, przejmowanie konwojów, atakowanie obozów, napad na bank - wszystkie takie akcje to jego chleb powszedni.
Na papierze wszystko prezentuje się świetnie, jednak już w trakcie gry tak różowo to nie wygląda. Przez większość gry nie czujemy klimatu wojny! A przecież mając taki scenariusz aż prosi się, aby go godnie wykorzystać. Wszystkie akcje, które wykonujemy, niby mają być spektakularne, jednak tak naprawdę są nijakie i sztuczne - nie wywołują na nas żadnego wrażenia. Każdy z nas doskonale wie, jak ważny jest klimat w grach wojennych. Do dziś pamiętam lądowanie na plaży Omaha w Medal Of Honor, które zrobiło na mnie piorunujące wrażenie. Czułem się, jakbym oglądał film, ba, jakbym naprawdę w tym uczestniczył! Bez klimatu gra praktycznie nie istnieje… Oczywiście ktoś może powiedzieć teraz - co ma MoH do polskiej produkcji. Niby nic, ale jeśli ktoś bierze się za robienie gier wojennych, musi się z tym liczyć! Widać, że programistom z CI brakuje umiejętności, by zrobić grę wyżej niż tylko średnią… Smutne, ale prawdziwe.
Przy recenzji The Hell In Vietnam pisałem, że mam nadzieję, iż CI zacznie robić coraz lepsze gry i porzuci koncepcję wypuszczania kolejnych podobnych do siebie tytułów. Niestety, zawiodłem się. Mortyr 3 strasznie, ale to strasznie przypomina mi wyżej wymieniony tytuł. Jedyne, co się zmieniło, to otoczenie. Wprawdzie parę usterek poprawili, ale w Mortyrze 3 ujrzymy wszystkie błędy, jakie znane są ze wcześniejszych produkcji CI. Najbardziej denerwowała mnie skuteczność strzałów Niemców. Kucam, wychylam się zza rogu, chowam się, a mimo to dostaję, choć jestem schowany! Ileż razy zdarzyło mi się oberwać, mimo że byłem ukryty. Strasznie to frustruje. Dużo do życzenia pozostawia również inteligencja wrogów. Wprawdzie Niemcy chowają się lub wychylają zza rogu, lecz jeśli walczymy z nimi na otwartym terenie, gdzie nie mają się jak ukryć, ich zachowanie woła o pomstę do Nieba - stoją jak wryci. Nie ruszają się, nie mają zamiaru uciekać, robić uników. Stoją i czekają, aż nasze kulki trafią w odpowiednie miejsce, pozbawiając ich życia.
Jak już wspominałem, cała gra toczyć się będzie w naszym ojczystym kraju. Walczyć będziemy w Bieszczadach, okolicach Płocka i w samej Warszawie. Misja w Warszawie jest, moim zdaniem, najlepsza, ale strasznie krótka, przez to sam "potencjał", jaki posiadała ta misja, został całkowicie zmarnowany. Walka na ulicach zniszczonej stolicy byłaby naprawdę super, gdyby twórcy dłużej nad nią posiedzieli. A tak to… Ogólnie sama gra jest strasznie krótka. Wszystkich misji jest łącznie osiem, ale czas potrzebny na ukończenie każdej z nich to mniej niż pół godziny.
Broni też nie mamy za dużo. Dwa karabiny maszynowe, snajperka, dwie strzelby i granaty. Niby nic, ale czy partyzanci mieli do dyspozycji więcej broni? Odpowiedź jest prosta - nie. Dodatkowo będziemy mieć różne działa czy CKM-y, którymi niszczyć można samych wrogów, jak i czołgi czy myśliwce nieprzyjaciela.
Graficznie Mortyr 3 prezentuje się tragicznie (o, i rym się udał ;) Chrome Engine może jeszcze dwa, trzy lata temu prezentował się ładnie, ale teraz już się raczej do niczego nie nadaje. Raczej? Być może, gdyby panowie nad nim posiedzieli i popracowali, coś udałoby się zrobić. Jednak samo nic się nie zrobi. Audio jest już trochę lepsze. Muzyka może się podobać, momentami stara się choć trochę budować klimat. Odgłosy broni i walki wykonane zostały przyzwoicie.
Oprócz samej gry na płycie znajdziemy trailer Mortyra 3, wywiady z twórcami, arty, tapety, rendery - wszystko związane z grą. Największym plusem wydania jest to, że otrzymaliśmy dodatkowo soundtrack i co najważniejsze… pierwszą część serii! Jak za tę cenę jest to całkiem przyzwoite wydanie. Przydałoby się wprawdzie lepsze pudełko, bo to jest nieprzyzwoicie cienkie (dosłownie). Nie wiem czemu, ale lubię spore pudełka z grami, choć być może nie są zbyt wygodne w utrzymywaniu, ale za to bardzo ładnie się prezentują. Mimo wszystko - wydanie gry zasługuje na duży plus.
Bez wątpienia Mortyr 3 to najlepsza produkcja od City Interactive. Jednak nie mogę odżałować, że twórcy, mając dobry pomysł na fabułę, w okropny sposób go zmarnowali. I to tylko dlatego, że dłużej nad samą grą nie popracowali. Być może wtedy udałoby się wyeliminować głupie błędy i gra stałaby się lepsza. Przed programistami z CI cały czas długa droga do wyprodukowania dobrej, grywalnej gry.