REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy /
  3. Dzieje się

Afera wokół mostu w Pilchowicach zalicza kolejne okrążenie. Tym razem „zniszczyć” go chce nie Hollywood, ale polscy filmowcy

O tym, że hollywoodzcy filmowcy mieliby chęć wysadzić na potrzeby „Mission: Impossible 7” liczący ponad sto lat most nad Jeziorem Pilchowickim, mówi się już od jakiegoś czasu. Gdy drama wokół dolnośląskiej budowli zatacza kolejne okrążenie, do akcji wkraczają polscy filmowcy, którzy sami chcą „wysadzić” most na potrzeby własnego filmu. A wszystko po to, by go... ocalić. 

12.08.2020
15:06
most jezioro pilchowickie pilchowice mission impossible jan jakub kolski
REKLAMA
REKLAMA

Awantura o wysadzenie mostu nad Jeziorem Pilchowickim (woj. dolnośląskie) zastała mnie na urlopie. Początkowo myślałam, że to jakiś żart pokroju grasującego pod Warszawą pytona czy innej bzdury charakterystycznej dla tzw. sezonu ogórkowego.

Jakież było moje zdziwienie, gdy po powrocie do pracy okazało się, że taka dyskusja nie tylko faktycznie ma miejsce, ale właśnie zalicza na naszych oczach kolejne okrążenie. 

Okazuje się bowiem, że chęci na wysadzenie ponadstuletniego mostu kolejowego (o którym prawdopodobnie nikt z was nie słyszał, zanim budowla stała się mimowolną bohaterką  sporu na linii Polska-Hollywood) nabrali już nie tylko producenci 7. części „Mission:Impossible”, ale również polscy filmowcy. I chcą to zrobić, by — uwaga — ów most… ocalić.

Pogubiliście się? Ja też. Dlatego dobrze zebrać trochę faktów w sprawie, która w ostatnim czasie elektryzuje polskie (i nie tylko) media.

Zabytek, czy kupa żelastwa?

O sprawie zrobiło się głośno, gdy współpracującymi z Amerykanami producent filmowy Robert Golba zdradził w rozmowie z Wirtualną Polską, że ekipa powstającej 7. Części „Mission: Impossible” planuje użyć mostu nad Jeziorem Pilchowickim w jednej ze scen filmu. Problem w tym, że w scenie tej, budowla miałaby ulec wysadzeniu.

„Współpracujemy z Ministerstwem Kultury. Mamy pomoc państwa. Nie popełnimy żadnego przestępstwa. Wszystko będzie zgodne z polskim prawem”

— zapewniał filmowiec w rozmowie z wp.pl.

Tuż po tej zapowiedzi w kraju rozgorzała gorąca dyskusja — jedni byli zachwyceni faktem, że hollywoodzka ekipa miałaby odwiedzić Dolny Śląsk, inni zaczęli przekonywać, że nawet przybicie piątki z samym Tomem Cruise’em nie zrekompensowałoby niepowetowanej straty, jaką jest pilchowicki most o ponadstuletniej tradycji (do dziś przebiega przez niego trakt kolejowy na linii Jelenia Góra-Ławszowa).

Mimo zapewnień strony amerykańskiej, która miałaby po zakończeniu zdjęć nie tylko odbudować most, ale i zrewitalizować wiodącą przez niego linię kolejową, część naszych rodaków nadal nie chciała słyszeć o wysadzeniu budowli. Powstała nawet internetowa petycja skierowana do ministra kultury Piotra Glińskiego w tej sprawie:

„Sprzeciwiamy się pomysłom i planom wysadzenia historycznego mostu kolejowego w Pilchowicach na potrzeby amerykańskiej produkcji filmowej "Mission: Impossible 7", oraz każdemu pomysłowi, którego konsekwencją będzie jego zniszczenie. ”

— czytamy w dokumencie.

„W 2016 roku linia kolejowa biegnąca przez most z uwagi na jej zły stan techniczny została wyłączona z użytkowania. W związku z doniesieniami dotyczącymi planów wysadzenia mostu przez amerykańskich filmowców, postępowanie dot. wpisu do rejestru zabytków nieruchomych powinno zostać wszczęte w trybie pilnym. Pozwoli to dodatkowo zablokować podobne pomysły, a jego zachowanie pozwoli na dalszy rozwój turystyki w tym regionie.”

— podkreślają autorzy petycji.

„Wysadzenie Golden Gate byłoby dużo bardziej zjawiskowe”

Sprzeciw wobec wysadzenia mostu wyraziła również część samorządowców:

Gdyby faktycznie pojawił się pomysł wysadzenia tego mostu, jako Bezpartyjni Samorządowcy mamy propozycję, żeby Amerykanie zrobili to Stanach Zjednoczonych. Wysadzenie Mostu Brooklińskiego albo Golden Gate byłoby dużo bardziej widowiskowe

— przekonywał w wywiadzie dla portalu  „Tu Wrocław” radny sejmiku wojewódzkiego Patryk Wild.

Dodatkowo akcja protestacyjna rozrosła się w internecie — oprócz wspomnianej petycji powstało wydarzenie na Facebooku o nazwie „Jestem przeciw zniszczeniu mostu w Pilchowicach!”, którym jest zainteresowanych już kilkadziesiąt tysięcy użytkowników, i gdzie regularnie pojawiają się bieżące informacje ze „stanu gry”.

MKiDN: „nie każda stara rzecz jest zabytkiem”

Co ciekawe, odmiennego zdania są pracownicy Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego:

Wyraźnie jest napisane w ustawie, że zabytkiem jest tylko to, co ma wartość społeczną, artystyczną bądź naukową. W sztuce i kulturze ta wartość powstaje tylko wtedy, jeśli jest relacja między obiektem kultury a człowiekiem. Jeśli więc obiekt jest nieużytkowany, niedostępny, to nie ma takiej wartości. Więc to nie jest zabytek

– stwierdził  wiceminister kultury Paweł Lewandowski.

Jeszcze większy chaos wprowadziła wypowiedź Generalnej Konserwator Zabytków Magdaleny Gawin z MKiDN, która wygłosiła pogląd zgoła odmienny niż jej kolega z resortu:

„Wszelkie dywagacje i obawy związane z wyburzeniem mostu są bezprzedmiotowe. Zabytkowi nic nie grozi”.

— zapewniła prof. Gawin w rozmowie z Wirtualną Polską.

Polityka epistolarna i wojna na oświadczenia

Głos w sprawie pilchowickiego mostu postanowił zabrać sam reżyser filmu Christopher McQuarrie. Twórca opublikował  list, w którym uciął spekulacje co do potencjalnego wysadzenia konstrukcji:

„Mission: Impossible” to seria, która zasłynęła z praktycznego podejścia do efektów specjalnych, dzięki któremu jesteśmy w stanie pokazywać widzom sceny, których nigdy wcześniej nie doświadczyli. Na wstępnym etapie pracy nad filmem faktycznie mieliśmy koncepcję, by wyburzyć część istniejącego już mostu nad zbiornikiem wodnym. Mimo że początkowo zwątpiliśmy w odnalezienie takiej budowli, szeroko zakrojone poszukiwania przyniosły efekt w postaci odzewu paru uczynnych ludzi z Polski”

— wyjaśnia McQuarrie na łamach serwisu Empire.

Reżyser podkreślił, że osoby, z którymi rozmawiał na temat wysadzenia pilchowickiego mostu, miały być „podekscytowane” faktem, że dolnośląski trakt weźmie udział w hollywoodzkiej superprodukcji. Wspomniał też o konflikcie z jednym z członków ekipy:

„Jedna osoba, której tożsamości nie ujawnię, domagała się włączenia jej w prace przy produkcji filmu, pomimo braku odpowiednich kompetencji. Kiedy jej żądania nie zostały spełnione, wzięła odwet na całej ekipie. Publicznie i anonimowo zaczęła nękać jej członków i rozsiewała fałszywe informacje”

— dodał.

Zdaniem twórcy, to właśnie przez tę osobę plany sfilmowania tej konkretnej sceny na polskim moście spełzły na niczym. Niedługo po oświadczeniu reżysera, ta osoba sama ujawniła swoją tożsamość. Miało chodzić o Andrew Eksnera, polsko-amerykańskiego eksperta od efektów specjalnych, który pracował m.in. nad „The Ring” i „Piratami z Karaibów”.

Według jego wersji McQuarrie napisał nieprawdę, a za podpisanym przez reżysera listem mieli stać spece od PR.  W swoim oświadczeniu Eksner tłumaczy, że długo pracował nad tym, aby zainteresować ekipę „Mission:Impossible” przeniesieniem planu do Polski. Zdaniem Eksnera, to złe decyzje reżysera (który miał m.in. zlekceważyć opinie konserwatorów zabytków) przyczyniły się do porażki projektu. W momencie gdy sprawę nagłośniły media, wybuchł skandal i ostatecznie nie osiągnięto porozumienia w tej kwestii.

Mój wybuch jest lepszy niż twój, czyli Polak potrafi

Ale od czego mamy naszych polskich filmowców? W końcu nie będą nam tu jacyś Amerykanie w obcych językach rozkazywać, jak i co mamy wysadzać w powietrze. Na fali afery wokół mostu nad Jeziorem Pilchowickim zainteresowanie mostem wyraził Jan Jakub Kolski („Jasminum”, „Pornografia”). Reżyser planuje wykorzystać budowlę w swoim najnowszym filmie pt. „Republika Dzieci”. Na portalu lwowiecki.info ukazało się oświadczenie Michała Marcelego Kowalskiego, asystenta kierownika produkcji:

„W nadchodzących tygodniach w tymże miejscu odbędą się zdjęcia do filmu „Republika Dzieci” w reżyserii Jana Jakuba Kolskiego. W pobliżu zapory oraz wspomnianego mostu pracę podejmie ekipa zdjęciowa, budując scenografię, oświetlając plan zdjęciowy, a także organizując jego zaplecze. Pilchowicki most gra w naszym filmie bardzo ważną rolę dramaturgiczną".

— czytamy.

Co ciekawe, w filmie Kolskiego most również ma ulec zniszczeniu, ale tylko „na niby”:

„Scenariusz zakłada zniszczenie mostu tylko i wyłącznie z wykorzystaniem komputerowych efektów specjalnych. Nie będziemy w żaden sposób ingerować w konstrukcję ani inne elementy mostu, respektując polskie prawo chroniące zabytki, a także mając na uwadze dobro mieszkańców regionu"

— informują twórcy.

REKLAMA

Ekipa „Republiki Dzieci” zaapelowała również do mieszkańców okolicy i przeciwników wysadzenia mostu o wsparcie:

„W obliczu poważnej sytuacji dotyczącej pilchowickiego mostu, producenci filmu Republika Dzieci oraz reżyser Jan Jakub Kolski, zwracają się do Państwa z prośbą o zrozumienie i pomoc w jak najsprawniejszym przeprowadzeniu zdjęć do filmu [...] Jesteśmy polską ekipą polskiego filmu i nie zniszczymy w trakcie jego produkcji żadnego zabytku sztuki ani techniki. Nie zamierzamy w jakikolwiek sposób uszkodzić mostu w Pilchowicach"

— zapewniają.

Spodziewaliście się takiego obrotu spraw?

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA