REKLAMA

„Mroczna Phoenix” z najgorszym otwarciem w historii serii X-Men. Informacje zza kulis zdradzają, dlaczego film się nie udał

To właśnie filmy o X-Menach sprawiły, że superbohaterowie stali się częścią krajobrazu Hollywood. Co więc wydarzyło się po drodze, że ostatnie dwa filmy o tych bohaterach poniosły tak spektakularne porażki? Twórcy „X-Men: Mroczna Phoenix” zdradzili, dlaczego film się nie udał.

mroczna phoenix box office
REKLAMA
REKLAMA

Najnowszy film z uniwersum X-Menów przed kilkoma dniami trafił do kin na całym świecie. Niestety, dla wytwórni 20th Century Fox nie było to dobre pożegnanie z marką przed zbliżającym się połączeniem z Disneyem. „Mroczna Phoenix” doczekała się bardzo przeciętnych ocen od recenzentów i zamknęła całą serię w sposób jej absolutnie niegodny. Z pewnością nie pomogło to produkcji w osiągnięciu satysfakcjonującego wyniku finansowego.

„X-Men: Mroczna Phoenix” zarobiła w weekend otwarcia zaledwie 33 mln dolarów w USA.

Jak podaje portal Variety, to najgorsze otwarcie w dwudziestoletniej historii serii. Żaden z poprzednich filmów z X-Menami nie zaprezentował się tak słabo. I nie mówimy tutaj tylko o głównej serii. Do tej pory najmniejsze powody do zadowolenia mieli twórcy „Wolverine'a” z 2013 roku, bo tamten film zarobił w Stanach Zjednoczonych zaledwie 53 mln w pierwszy weekend. Uznano to za dużą porażkę, a przecież i tak zdołał pobić najnowszą część o 20 mln dol.

Przy tym nic nie wskazuje na to, żeby produkcja z Sophie Turner, Jamesem McAvoyem i Michaelem Fassbenderem miała radzić sobie lepiej w kolejnych tygodniach. Słabo oceniają ją nie tylko recenzenci filmowi, ale też sami widzowie. Na CinemaScore średnia ocen to B-, użytkownicy Rotten Tomatoes dają mu wynik 64 proc., a na Filmwebie przy produkcji widnieje obecnie ocena 5,8. Co stało się podczas prac nad „X-Men: Mroczna Phoenix”, że dzieło spotkało się z tak negatywnymi reakcjami?

Zdradziły to anonimowo osoby pracujące przy „Mrocznej Phoenix”.

W rozmowie z portalem Hollywood Reporter zostało wskazanych kilka różnych powodów porażki nowego filmu o X-Menach. Wszystko zaczęło się od serii spotkań na najwyższym szczeblu 20th Century Fox. Poprzedni film, „X-Men: Apocalypse” został tam uznany za porażkę. Zarobił niezłe pieniądze, ale krytycy i fani byli absolutnie zawiedzeni. Szefowie wytwórni uważali jednak, że kolejna część może poprawić sytuację, bo ludzie nadal chcą oglądać tych bohaterów. Dlatego postanowili postawić wszystkie swoje karty na młodszą obsadę, która pojawiła się w „X-Men: Apocalypse”.

Prace nad filmem nie szły najlepiej, ale nikt nie martwił się za bardzo potrzebą dokrętek. Wielkie blockbustery coraz częściej decydują się na podobny ruch, a w historii X-Menów najwięcej dodatkowych scen trzeba było nakręcić przy okazji „X-Men: Pierwsza klasa”, czyli akurat jednym z najlepszych obrazów o Mutantach. Konieczność oczekiwania na możliwość kręcenia w jednej chwili tak wielu znanych aktorów wymusiła jednak zmiany w grafiku wytwórni. A później jeszcze kolejne.

Winowajcą okazał się James Cameron, który wymusił zmiany w dacie premiery filmu.

Słynny reżyser bał się, że „Alita: Battle Angel” nie poradzi sobie w konkurencji z kilkoma świątecznymi hitami. Dlatego koniecznie chciał przesunięcia swojego filmu na luty, a to sprawiło, że ucierpieli X-Meni. Co ciekawe, tej decyzji bardzo sprzeciwiali się twórcy „Mrocznej Phoenix”, która miała w założeniu być spokojniejszym, mniej epickim filmem od „X-Men: Apocalypse”. I w ich opinii nienadającym się na walkę z letnimi blockbusterami.

REKLAMA

Z tego samego powodu produkcja za bardzo zbliżyła się do terminu połączenia Disneya i Foxa. Nagle okazało się, że „Mroczna Phoenix” będzie musiała trafić do widzów tuż po zakończeniu długiego okresu obecności w kinach „Avengers: Koniec gry”. Rywalizacja ze znacznie bardziej docenianym i bez porównania lepiej reklamowanym filmem nie mogła skończyć się sukcesem. Niewielu widzów rozumiało co jest takiego niezwykłego w najnowszym filmie i dlaczego będzie ostatnim. Nie mieli też zbyt wielu powodów, by iść na kolejną produkcję o superbohaterach. Tuż przed premierą w badaniach bardziej kojarzyli „Rocketmana” niż „Mroczną Phoenix”.

Cała ta sytuacja pokazuje wyraźnie, że nawet najdrobniejsze elementy wpływają na wynik finansowy filmu, ale ostatnie zmiany związane z fuzją Foxa i Disneya bardzo pokrzyżowały plany związane z X-Menami (o czym zresztą spekulowano już dużo wcześniej). Ale prawda jest też taka, że cały pomysł na „Mroczną Phoenix” opierał się na błędnym założeniu. Szefom wytwórni wydawało się, że ludzie wciąż chcą oglądać Mutantów w ich wydaniu. Ale dla większości widzów prawdziwym zakończeniem tej serii był „Wolverine: Logan” (zwłaszcza, że „Deadpool” nigdy nie był szczególnie kojarzony z główną serią). Widzowie nie potrzebowali niczego więcej po tym jak pożegnali Logana.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA