REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Tylko w kinie umiem się tak naprawdę skupić na filmie

Lokowanie produktu: Multikino

Codzienny pęd, piętrzące się obowiązki i świata często nie pozwalają mi cieszyć się w spokoju tym, za co pokochałem popkulturę. Jest na to jedna, bardzo skuteczna recepta – wystarczy zostać sam na sam z filmem, a nie ma do tego lepszego miejsca niż kino.

12.11.2021
10:00
multikino kino
REKLAMA

Ten scenariusz zna prawie każdy: kończysz pracę, masz trochę czasu dla siebie, więc gotujesz obiad, wychodzisz z psem lub - jak w moim przypadku - z psami, potem odrobina intensywnego ruchu dla ciała, chwila dla bliskich rodziny i nadchodzi, oto on: wyczekiwany wieczór, czas odpoczynku z filmem, serialem czy książką. W mikrofali zaczyna strzelać popcorn, ty wygodnie się rozsiadasz i… cholera, pies znowu stoi przed drzwiami. Dwa kwadranse później znowu jesteś przed telewizorem, popcorn wystygł, ale to nic nie szkodzi. Wibruje telefon, uf, to tylko informacja, że w nocy będzie wichura, na szczęście w nocy śpisz, więc wiatr cię nie porwie. Włączasz filmy (obejrzałeś już kwadrans) i znowu telefon. Jednym okiem oglądasz, drugim sprawdzasz, czy to, co piszą twoje dłonie, ma sens.

Trzy wiadomości później wyłączasz powiadomienia, choć przez chwilę rozważałeś wrzucenie telefonu do szklanki z wodą. Święty spokój i kolejne minuty filmu przerywa ci uderzający o szyby deszcz. To ta wichura myślisz sobie, gdy bohater filmu, który oglądasz, akurat coś wysadza w powietrze. Wśród wirujących przedmiotów jest coś, co wygląda zupełnie jak doniczka kupiona kilka dni temu. Wyskakujesz szybko na balkon, bo przypomniałeś sobie, że wichura zaraz zmiecie wszystko, co na nim jest. Po 30 minutach wracasz do domu, ale nie masz ochoty niczego już oglądać. Idziesz spać. Zły.

Ta sytuacja jest rzecz jasna podkoloryzowana, ale absolutnie nie jest naciągana.

Zauważyłem jednak, że nie jestem w niej - a już na pewno w emocjach, które jej towarzyszą - odosobniony. Choć to oczywiście oznaka nie tyle dorosłości, ile rosnących wraz z człowiekiem zobowiązań, zadań, planów i ambicji. Jest jednak jeszcze coś. Funkcjonowanie w realiach mediów społecznościowych sprawiło, że coraz trudniej znaleźć odrobinę skupienia. Tak, uważam, że mamy za dużo bodźców, zbyt wiele rozpraszaczy i w ogólnym rozrachunku coraz trudniej skupić się nam na złożonych i wymagających skupienia zadaniach.

Choćby takich jak obcowanie ze sztuką.

Na potrzeby tego tekstu odkładam kwestie definicyjne dotyczące tego, czym sztuka jest, a czym zdecydowanie nie jest. Rzecz w tym, że ja traktuje film nie tylko jako sposób na spędzenie czasu czy zabicie nudy w jesienny wieczór. Dla mnie to raczej spotkanie, spotkanie z reżyserem, aktorami i przede wszystkim z wykreowanym światem. Aby jednak móc odebrać go całym sobą, niezbędne jest poświęcenie mu możliwie wiele niezmąconej uwagi. W przeciwieństwie do serialu, film nie ma kilku długich godzin, zazwyczaj nie jest podzielony na części, które w przypadku młodszego, telewizyjnego medium wręcz stworzone są, aby robić sobie przerwy, choćby po to, żeby zdjąć donice z balkonu.  

Film pod tym względem jest wyjątkowy. Jego zwarta, krótka forma jest idealna, aby móc oddać się jej bez reszty. Dlatego, kiedy tylko mogę, wybieram kino. Nie mam zamiaru nikogo przekonywać, że to jedyna droga. Każdy obraz można oglądać przecież zarówno w kinie, jak i w domu przed telewizorem lub nawet na małym okienku smartfona w komunikacji miejskiej. Mnie zdarzyło się na przykład zobaczyć (choć to duże słowo) „Szósty zmysł” w turystycznym autobusie pełnym licealistów świętujących kilkudniowe opuszczenie rodzinnego domu. Tak też można.

Rzecz w tym, że dla mnie żadne z tych doświadczeń nie jest tak pełne jak wizyta w kinie, a nawet konkretnie w Multikinie. Tam mam ciszę, spokój i przede wszystkim idealne warunki, aby się skupić. Wyłączam telefon, więc nie przeszkadzają mi powiadomienia, które i tak potrzebne mi są w dużej mierze po to, aby uciszyć wnerwiające FOMO. Nie rozpraszają mnie domowe obowiązki, wiecznie spragnione uwagi zwierzęta i choćby się waliło i paliło, przez ten czas jestem sam na sam z dźwiękiem i obrazem.

W tym skupieniu i ucieczce od codzienności tkwi siła kina.

Eskapizmem nazywamy ucieczkę od problemów codziennych, naszego realnego życia, w którą udajemy się właśnie w wymyślone, często fantastyczne historie. Im skuteczniej jesteśmy w stanie uciec, oderwać się od świata, tym lepiej. Przyjęło się mówić, że tym lepsze dzieło, im bardziej wciąga nas bez reszty. Kino to miejsce wręcz stworzone po to, aby tę ucieczkę ułatwić. Miejsce, w którym jesteś tylko ty, film (i przekąska, rzecz jasna). Dla mnie te dwie godziny w fotelu to doskonały czas, aby nabrać dystansu, wyluzować się, odpocząć. Być z tym filmem, tak jak wyobrażali sobie to artyści, którzy go stworzyli.

Choć na co dzień mogę się spieszyć, domykać kolejne projekty, pędzić do przodu, to gdy siadam w kinowym fotelu, wszystko znika. Mogę cieszyć się fabułą i nie myśleć o niczym innym. Każdy z nas potrzebuje czasem przystanąć. A gdzie można zrobić to lepiej, jeśli nie w kinie z ulubionym filmem?

Lokowanie produktu: Multikino
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA