REKLAMA

Muminki powrócą w nowej animacji. Fenomen postaci Tove Jansson to zagadka warta rozwiązania

Muminki to postaci uwielbiane niemal na całym świecie. Książki Tove Jansson doczekały się już dziesiątek adaptacji, ale widzowie wciąż chcą więcej. Doskonale pokazują to gorące reakcje na opublikowany właśnie trailer nowego serialu „Dolina Muminków”. Skąd bierze się fenomen tych bohaterów?

muminki 2019
REKLAMA
REKLAMA

Jako dziecko lat 90. doskonale rozumiem tęsknotę, którą wielu moich rówieśników odczuwa za bajkami stworzonymi w tamtym okresie. Był to bezsprzecznie złoty czas animacji. Co chwilę na telewizyjnej mapie pojawiały się nowe programy, a wiele z nich zapisało się w historii jako produkcje wybitne. Ogrom seriali do wyboru sprawił jednak, że nieco obok mnie przeszła część tego fenomenu znana jako „boom na Muminki”.

Seria książek stworzonych przez fińską pisarkę, Tove Jansson cieszyła się dużą popularnością już w latach 50., a w kolejnych dekadach zainteresowanie jeszcze wzrosło. Nigdy jednak nie było tak wielkie jak po premierze japońskiej animacji „Muminki” (powstałej w 1990 roku i nadawanej w Polsce od 1993). Szał związany z rodziną Muminków, Włóczykijem i Małą Mi był wtedy ogromny. Ciągle powstawały nowe odcinki, a wraz z nimi gadżety i ubrania. Wszystko to sprawiło, że Muminki zyskały nowe pokolenie fanów, choć strażnicy spuścizny Jansson nie byli do końca zadowoleni z takiego obrotu spraw. Uważali bowiem, że animacje spłycają obraz przedstawiony w powieściach i sprowadzają go do opowieści przyjaznej dla całej rodziny.

Tego typu myślenie było wówczas na porządku dziennym. Seriale animowane uznawano wówczas w większości za bajeczki dla dzieci. Rozrywkę gorszego typu, którą można karmić nierozwinięte umysły, zanim podrosną i zakosztują prawdziwej sztuki. W obecnych czasach, gdy komiksy, bajki czy anime zdominowały główny nurt popkultury, brzmi to dosyć śmiesznie. Ale tak właśnie było.

Siła nostalgii na pewno ma też wpływ na powrót Muminków.

O nowym serialu umiejscowionym w świecie wyobrażonym przez Jansson mówiło się od 2017 roku. To właśnie wtedy zaczęła się zbiórka na „Dolinę Muminków”. Animacja będzie generowana komputerowo, ale dzięki wykorzystaniu ręcznie rysowanej grafiki i nawiązaniu do klasycznej kreski znanej z komiksów oraz książek ilustrowanych, wygląda absolutnie świetnie. Nie zdziwi to jednak nikogo, kto pozna budżet produkcji wynoszący 20 mln euro. Czy nowy serial będzie jednak w stanie dorównać uwielbianym w przeszłości adaptacjom?

Na przestrzeni ponad siedemdziesięciu lat książki Jansson doczekały się dziesiątek adaptacji. Za paski komiksowe i książki ilustrowane odpowiadała zresztą sama autorka. Animatorzy zainteresowali się Muminkami niedługo później. Pierwszy telewizyjny show z 1959 roku wykorzystywał jeszcze marionetki, ale po dekadzie w Japonii zaczęły powstawać pierwsze animowane produkcje. Warto jednak pamiętać, że w tamtych czasach prawa autorskie poza granicami kraju autora były rzadko respektowane. Dlatego styl tych produkcji oraz przedstawione w nich fabuła i charakter bohaterów nie miały wiele wspólnego z oryginalnymi książkami Jansson. I nigdy nie zostały przez nią uznane.

Również Polska ma swój wkład w legendę Muminków w telewizji.

Japonia najmocniej kochała postaci stworzone przez fińską artystkę, ale środkowa Europa zawsze była na drugim miejscu. Dlatego właśnie jedna z najsłynniejszych adaptacji pochodzi z naszego kraju. Chodzi oczywiście o wykorzystujące animację stokową „Opowiadania Muminków”. Dzieło łódzkiego studia Se-ma-for bywało krytykowane czasami za mroczny styl, ale wbrew obiegowej opinii było ulubioną adaptacją Jansson. Pomysłodawczyni Muminków była zresztą zaangażowana w jego tworzenie. Gotowe scenariusze tłumaczono na szwedzki i wysyłano do niej i jej męża, Larsa Janssona. Jeżeli któreś z nich uważało, że coś należy poprawić, to te uwagi były uwzględniane przed rozpoczęciem procesu produkcyjnego.

Nie zmienia to jednak faktu, że większość współczesnych fanów Muminków wychowało się na japońskim serialu z 1990 roku. Był znacznie wierniejszy oryginalnej wizji niż inne produkcje z tego kraju (kilkanaście odcinków stanowiło bezpośrednią ekranizację niektórych książek i komiksów), ale rozwinął też świat Doliny Muminków, przez wzbogacenie go o dodatkowe postaci i wydarzenia.

Po raz ostatni bohaterowie dzieł Jansson pojawili się na dużych i małych ekranach w 2014 roku, dzięki francuskiemu filmowi „Muminki na Riwerze”, który rok później miał premierą na platformie Canal+. Bardzo możliwe, że zapowiedziany na wiosnę serial „Dolina Muminków” przywróci postaci do ich największej popularności. Pierwszy sezon będzie liczyć trzynaście epizodów i zadebiutuje jednocześnie w Wielkiej Brytanii i Finlandii. Wersje w innych krajach wydają się jednak tylko kwestią czasu. Wystarczy spojrzeć, jak ogromne poruszenie wywołał w Polsce krótki zwiastun.

Przestudiowanie historii ekranizacji Muminków zbliża nas do odpowiedzi na pytanie o ich popularność. Ale powodów jest nawet więcej.

REKLAMA

Wyraźnie widać, że postaci Tove Jansson są bardzo wygodnym poletkiem do adaptacji. Nadają się do niemal każdego medium używanego zarówno przez ludzi młodych, jak i dorosłych. Siła wyobraźni fińskiej pisarki była tak wielka, że jedynie książki nie były w stanie jej objąć. Każda adaptacja komiksowa czy serialowa wydobywała na wierzch inne mocne strony Muminków. Nawet design postaci przyczynił się do ich sukcesu.

Na najbardziej podstawowym poziomie historia rodziny Muminków jest bardzo prosta i niezwykle uniwersalna. Dlatego była w stanie cieszyć widzów bez względu na to skąd pochodzi lub jak wierna była wizji Jansson. Oczywiście, można zrozumieć autorkę, że chciała utrzymać historię w jej oryginalnym kształcie. Ale wysoka adaptabilność była ich ogromną siłą. Postaci znane z animacji wykazały nawet ogromny potencjał memogenny (!). Popkultura przyjęła Muminki z całym dobrodziejstwem inwentarza i nic nie wskazuje na to, by miała się nimi w przeszłości znudzić.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja: tydzień temu
Aktualizacja: tydzień temu
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA