Na Wiejskiej: polski polityczny South Park, który z daleka śmierdzi opozycją (i generalnie: śmierdzi)
Kiedy tylko zobaczyłem jak NaTemat (taka niezalezna.pl, tylko odwrotnie) opisuje serial Na Wiejskiej, a potem jeszcze szybko rzuciłem okiem na kilka kadrów z pierwszego odcinka, od razu poczułem się jak na fanpage'u Sok z Buraka.
OCENA
Prawica ma te swoje strony a Facebooku, te swoje żelazne logiki, gdzie absolutnie nic z niczym się nie dodaje. Ale mają te swoje setki tysięcy uciułanych fanów, fanatycznych wyznawców. Narzucają każdemu codziennie przekaz dnia z gatunku "Caracale? A gdzie był Bronisław Komorowski 11 marca 1963 roku?!". Albo wynajdują te wszystkie afery, gdy Stanisław Michalkiewicz usłyszał od żula spotkanego w piwnicy, że Emmanuel Macron tak naprawdę nienawidzi spaghetti.
Ale Platforma Obywatelska to tylko trochę gorsze gapy. Czasem nawet trudno odmówić im wdzięku, jak przy sympatycznych fanpage'ach "Bhawo Ja". Co to niby powstają zupełnie spontanicznie, ale jednak przez pracownicę ratusza. Co to niby nie mają związku z politykami, ale zamierają śmiercią naturalną niemal natychmiast po wygranych wyborach.
To naturalna walka o internet. Walka o trolli, blogerów i opiniotwórcze strony fanowskie powoływane przez polityków lub ich bezpośrednich padawanów.
I właśnie jak coś takiego wygląda serial "Na Wiejskiej", który jest stylizowany na kreskówki w stylu Simpsonowie, Kapitan Bomba czy Blok Ekipa. By w dłuższej perspektywie pozyskać serce i polityczne sympatie niezbyt rozgarniętego licealisty. Takiego, który całymi dniami ogląda filmiki w internecie.
Nie udało się.
Politycy, trolle, buraki i szefernakery - nigdy nie będziecie Górskim.
Jeśli ja, motywowany nie tylko względami osobistymi, ale też na wyraźną prośbę Joanny Tracewicz i Przemysława Pająka, nie jestem w stanie zdzierżyć pierwszego odcinka i ze znudzenia (oraz zażenowania) przewijam dialogi mniej błyskotliwe niż Patryk Jaki i mniej zabawne niż atmosfera spisku rozpętana wokół katastrofy w Smoleńsku, to jest bardzo, bardzo źle.
Ja nie wiem, czy to jest serial inspirowany politycznie, ale dla jego twórców tak byłoby lepiej - zdefiniowaliby się wtedy jako nieudolni copywriterzy ze swoją chałturą za dobre pieniądze, ale przynajmniej nie nieudolni artyści.
Oczywiście próba powtórzenia sukcesu Ucha Prezesa jest tu z daleka dostrzegalna.
Natomiast, nie nazywajmy szamba perfumerią. Stary wyga Górski stworzył ze swoją ekipą perfekcyjnie zrealizowaną satyrę całej klasy politycznej, podczas gdy w tym wypadku dostaliśmy jakiś nudny, żenujący bełkot z przydługimi i kompletnie nieśmiesznymi dialogami, za który powinni wyrzucać z YouTube'a.
Jeśli moja oparta wyłącznie na przeczuciach teoria, że tego typu produkcja jest inspirowana politycznie, to potwierdza się niestety mój felieton z Bezprawnika sprzed kilku dni: Platforma Obywatelska prowadzi w sondażach i to jest bardzo zła bardzo dobra wiadomość. PiS-owi spada, ale PO kompletnie nie wie, dlaczego tak się dzieje. A następnie PiS-owi rośnie za każdym razem, kiedy PO znów wychodzi do ludzi i podejmuje jakieś inicjatywy naiwnie myśląc, że posiadają jakąś receptę, ba - jakieś rozpoznanie tego, co obecnie trapi ten biedny naród.