REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Najbardziej niedorzeczne filmowe sceny śmierci

Filmowe sceny śmierci dzielą się na dwa rodzaje - subtelne i takie, które z subtelnością nie mają nic wspólnego. Dramatyczna śmierć bohatera może pozostać na długo w pamięci widza. Wystarczy chociażby wspomnieć "Króla Lwa", którego do tej pory pokolenie lat 90-tych wspomina ze łzami w oczach. Po drugiej stronie barykady mamy absurdalne, śmieszne, okropne, a czasami wręcz obrzydliwe sceny umierania, o których - chcąc nie chcąc - też trudno czasami zapomnieć.

17.01.2015
16:52
Najbardziej niedorzeczne filmowe sceny śmierci
REKLAMA
REKLAMA

Z oczywistych względów pierwszym gatunkiem, który przychodzi nam na myśl, kiedy myślimy o wyprutych flakach, są wszelakie horrory, a w szczególności slashery. Dlatego też oglądając tego typu gnioty, niespecjalnie dziwi nas, gdy z ofiary leją się hektolitry krwi, wnętrzności ciągną się kilometrami, a gumowe głowy wybuchają od uderzenia kijem bejsbolowym. Bywają jednak także takie osobliwe przypadki, kiedy filmowa scena śmierci niespodziewanie przekracza granice głupoty, którą jest w stanie znieść umysł przeciętnego widza.

Night of the Lepus (1972)

"Night of the Lepus" jest jednym z najgłupszych filmów w historii kina i nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Idiotyczność konceptu zakładającego zamienienie puszystych i słodkich królików w bezwzględne drapieżniki najlepiej oddają sceny śmierci w filmie. Gore i tragizm ustępują miejsca komedii. Króliki przegryzające gardło jak najlepszą marchewkę, to najprostsza droga do rozśmieszenia widza. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że "Night of the Lepus" jest koniec końców horrorem...

See No Evil (2006)

"See No Evil" to jeden z tych gniotów, po których trudno oczekiwać czegoś dobrego. Jednak nawet taki niedoceniany slasher potrafi w którymś momencie zaskoczyć. Jak? Chociażby tym, że morderca postanawia zakończyć życie swojej ofiary za pomocą starego telefonu komórkowego, który wpycha jej do gardła. Z drugiej strony może jestem w błędzie tak negatywnie oceniając tę scenę? Może twórcy "See No Evil" starali się po prostu przekazać widzom, jak współczesny świat i rozwój technologiczny paradoksalnie oddala ludzi od siebie i powoduje ich społeczną "śmierć"? Być może jestem tylko ignorantem, który tak oczywistej alegorii nie dostrzega.

Chopping Mall (1976)

Jeżeli brać pod uwagę ilość absurdalnych scen śmierci, "Chopping Mall" (pierwotnie nazwane "Killbots") byłoby najlepszym filmem na świecie. Roboty strzelające laserami w homo sapiens - to zawsze będzie zdawać egzamin. Chyba że mówimy o pojedynczym strzale lasera powodującym wybuch głowy... Co ciekawe, strzały w plecy i pośladek nie powodują obrażeń, co najwyżej dziurę w bieliźnie, ale w głowę? Natychmiastowy rozbryzg mózgu po po ścianach.

Hard Ticket to Hawaii (1987)


Zanim Ronn Moss został bożyszczem kobiet występując jako Ridge Forrester, był "zabijaką" w podrzędnym filmie akcji "Hard Ticket to Hawaii". Ba! Okazuje się, że Moss, tu w roli Rowdy'ego Abilene'a, potrafił zabijać za pomocą naszpikowanego żyletkami frisbee. Po co przerywać zabawę, skoro można połączyć przyjemne z pożytecznym?

Snake in the Eagle's Shadow (1978)

Fani Jackiego Chana doskonale wiedzą, że ten aktor jest zabójczy w swoich filmach. Jednak mało kto może pamiętać, że Chan potrafi zabijać za pomocą... uderzenia w przyrodzenie. Jego bohater (Chien Fu) dzięki nauczeniu się stylu walki (ekhm) kota, wypróbował nową technikę na niczego nieświadomym zabójcy (Roy Haron) w przebraniu misjonarza. Śmierć przez uderzenie w jądra wydaje się być absurdalna, ale po dłuższym zastanowieniu się, spora część męskiego grona może zacząć zauważać w tym sens.

Karateci Kiz (1973)

Śmierć od kuli wystrzelonej z pistoletu wydaje się całkiem normalna i jest prawdopodobnie najczęstszym powodem śmierci w filmach. Jednak w "Karateci Kiz" - tureckim filmie z 1973 roku - ten normalny koncept zamieniono w jedną z najgłupszych scen śmierci w historii kina. Zeynep, protagonistka "Karateci Kiz", wystrzeliwuje w swojego przeciwnika kilka kul. W przeciwieństwie jednak do innych tego typu scen, zanim bandzior pada na ziemię, w absurdalny sposób przeżywa kolejne strzały, które go powoli, baaaardzo powoli zabijają.

Riki-Oh: The Story of Ricky (1991)

REKLAMA

"Riki-Oh" to perełka kina akcji. Niedorzeczne sceny występują tutaj tak często, że ten film świetnie nadaje się na podsumowanie tej listy. Pod względem głupoty i kiczowatości, "Riki-Oh" przewyższa nawet Chopping Mall. W zasadzie ciężko mi nawet w tym przypadku wymienić pojedynczą śmierć, która byłaby zabawna, ten film jest ich po prostu pełen. Idealna pozycja na "kanapową" imprezę ze znajomymi.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA