REKLAMA

Najlepsze filmy z wytwórni Troma

Na moment zapomnijcie o Hollywood, wielkobudżetowych standardach i mainstreamowych produkcjach. Przed nami otwiera się mało znany świat kina klasy B (albo i gorzej), który rządzi się prostymi prawami, całkowicie innymi od tych z Hollywood. Jak najmniejszy nakład finansowy, amatorscy aktorzy, beznadziejne ujęcia i koszmarne efekty specjalne. Do tego jeszcze dołóżmy obfitość nagich oraz krwawych scen. Tak w skrócie wygląda opis wszystkich filmów jednej z najsłynniejszych niezależnych wytwórni, Troma.

Najlepsze filmy z wytwórni Troma
REKLAMA
REKLAMA

Dla lubujących się w kiczu i exploitation, Troma jest Mekka, miejscem kultu, w którym doświadczyć można kina tak złego, że łatwo idzie się w nim zakochać. Jeżeli nazwa wytwórni niewiele wam mówi, "Toxic Avenger" kojarzy się wam ze środkiem do sprzątania, lubicie obejrzeć tanie (naprawdę tanie) horrory niskich lotów, musicie zatem zapoznać się z tym, co ma do zaoferowania Troma. Ta amerykańska wytwórnia powstała w 1974 roku, jej założycielami byli Lloyd Kaufman oraz Michael Herz. Panowie najpierw zajmowali się kręceniem filmów erotycznych, aby ostatecznie zająć się czymś (chyba) bardziej pożytecznym, czyli kręceniem "głupich" horrorów, które po latach mogły stać się tzw. klasykami kina klasy B, a w zasadzie to Z. W produkcjach Tromy balans pomiędzy kiepskim żartem, kiczem, gore i nagością utrzymywany był zwykle na odpowiednio zadowalającym poziomie. Zdarzały się często przypadki (pośród ponad 1 tys. produkcji), że gniot był tylko gniotem, o którym lepiej zapomnieć, ale dzisiaj o nich nie będziemy wspominać. Zdecydowanie lepiej jest się skupić na tych filmach, które dostarczają widzowi porządnej dawki rozrywki.

Fatty Bus Driver (1999)

Niełatwo jest przeciętnemu odbiorcy przyzwyczaić się do specyficznego klimatu filmów Tromy, a "Fatty Bus Driver" z pewnością nie należy do pozycji, od których można ten proces zaczynać. Jednak, jeżeli chcecie poczuć smak trochę nowszych filmów Tromy, ale sięgających do klimatu lat 70-tych, "Fatty Bus Driver" będzie dla was świetne. O czym zatem jest ten horror? Fabułę można streścić właściwie w jednym zdaniu, jak w zasadzie większość filmów Tromy. Otóż Szatan postanawia zostać przewodnikiem po mieście. Oczywiście za jego decyzją stoi piekielny plan posłania wszystkich pasażerów autobusu do swojego królestwa. Dodajmy do tego, że Jezus goni Szatana po mieście niczym superglina, a atmosfera filmu to typowe dla Tromy exploitation.

Sgt. Kabukiman N.Y.P.D (1990)

"Sgt. Kabukiman N.Y.P.D" miał być filmem dla całych rodzin. Jego produkcja była zlecona przez Namco. Jednak, gdy zleceniodawcy spojrzeli na dzieło Kaufmana szybko chcieli o nim zapomnieć. Komedia od Kaufmana była pełna scen przemocy i absurdalnego humoru, który tylko fani Tromy mogli uznać za stosowny. Fabuła jednak nie zapowiadała się tak źle, w zasadzie bardzo przypomina wszelkie dziwne japońskie produkcje, z którymi zapewne mieliście do czynienia. Kaufman zachłysnął się atmosferą Japonii podczas kręcenia "Toxic Avenger Part 2" i postanowił swój szał twórczy przelać na - jego zdaniem - sensowną produkcję. "Sgt. Kabukiman N.Y.P.D." opowiada o losach policjanta, który został opętany przez ducha, który dał mu dosyć specyficzne mocy, jak np. rzucanie japonkami w przeciwnika. W przeciwieństwie jednak do wielu filmów Tromy, "Sgt. Kabukiman N.Y.P.D." nie jest wypchany gore, to raczej komediowe kino akcji z nutą superbohaterkskich filmów. Sgt. Kabukiman jest jednym z najsłynniejszych - obok Toxic Avengera - tworów Tromy i swoistą "maskotką" wytwórni. Bez wątpienia "Sgt. Kabukiman N.Y.P.D" jest lepszy na start niż "Fatty Bus Driver". Film - z pozycji Namco, które zainwestowało w niego pieniądze - był kompletną klapą, dlatego oficjalnie został wydany dopiero w 1996 roku.

Tromeo and Juliet (1996)

Skoro już jesteśmy przy klasykach Tromy, nie sposób nie wspomnieć o "Tromeo and Juliet", czyli kolejnym przykładzie tego jak Kaufman w "chory" sposób interpretuje rzeczywistość i inne dzieła. Po tym jak marka "Troma" w latach 90-tych była już rozpoznawana (dzięki sukcesom z wcześniejszej dekady), Kaufman mógł pozwolić sobie na trochę eksperymentowania. Poza tym, po klapie "Sgt. Kabukimana", Kaufman postawił wszytko na jedną kartę i stworzył jeden z najostrzejszych filmów w historii Tromy, biorąc na warsztat klasyczną historię Szekspira. Co dla fanów Marvela może być interesujące, przy projekcie (scenariusz i reżyseria) brał udział James Gunn. Tak, ten James Gunn, który stworzył "Guardians of the Galaxy", najlepszy blockbuster 2014 roku. W "Tromeo and Juliet" można posłuchać narracji Lemmy'ego Kilmistera z Motörhead i to chyba jedyny normalny element filmu, w którym można zobaczyć zmutowanego męskiego członka z zebami i oczami. Jeżeli szukacie ostrej jazdy bez trzymanki, "Tromeo and Juliet" jest odpowiedzią na wasze modlitwy.

Toxic Avenger (1984)

Nie wyobrażam sobie żadnego podsumowania filmów Tromy bez odwołania się kultowego "Toxic Avenger" z 1984 roku. Absolutnie najsłynniejszego obrazu Kaufmana, symbolu kiczowatego, niezależnego kina. Fabuła "Toxic Avenger" przypomina swoja budową typową adaptację komiksową. Głównego bohatera, Malvina, poznajemy jako mięczaka sprzątającego na siłowni, który jest przez wszystkich pogardzany. W wyniku głupiego żartu mięśniaków, Malvin dostaje się na ciężarówkę pełną toksycznych odpadów, dzięki którym z cherlawego chłopaka staje się zmutowanym potworem, tytułowym Toksycznym Mścicielem. Już jako Toxic Avenger, Malvin postanawia rozprawić się z rzezimieszkami stając się lokalnym superbohaterem. "Toxic Avenger" to pierwszy film Tromy, jaki zobaczyłem i być może dlatego też uważam go za najlepsze dzieło Lloyda Kaufmana. Ba, bez Avengera pewnie jeszcze mniej osób usłyszałoby o Tromie niż do tej pory. Popularność Toxic Avengera doprowadziła do powstania paru sequeli oraz kreskówki "Toxic Crusaders".

Troma's War (1988)

REKLAMA

Nawet jeżeli Kaufman zamierza zrobić mainstreamowy film, to nigdy mu się ta sztuka nie udaje. Najlepszym przykładem jest "Troma's War", czyli najdroższym filmem Kaufmana z budżetem 3 mln dolarów. Fabuła tego dzieła miała uderzać w popularne filmy akcji typu "Rambo" gloryfikujące wojnę i przemoc, tyle że umysł współzałożyciela Tromy nie potrafił podążać wcześniej zaplanowanym torem. Głównymi bohaterami filmu byli pasażerowie samolotu, który rozbił się na wyspie zamieszkanej przez międzynarodowych terrorystów. Cywile szybko stali się ich łatwym celem, ale po niedługim czasie doszli do wniosku, że sami muszą chwycić za karabiny. Co ciekawe, film dopiero po dwóch latach od produkcji (1986) ukazał się, gdy rating zmieniono z X na R, wycinając kilka(naście) brutalniejszych scen.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA