REKLAMA

Nie tak miało być! Filmy, które miały podbić nasze serca, a okazały się wielkim rozczarowaniem

Wiązaliśmy z nimi wielkie nadzieje - wszystko wskazywało na to, że możemy spodziewać się porywającego, jakościowego kina. Nic z tego, całe lata cierpliwego czekania jak krew w piach. Te filmy miały podbić nasze serca, a oczekiwały się wielkim rozczarowaniem.

największe filmowe rozczarowania blondynka nie martw się kochanie
REKLAMA

Dołącz do Disney+ z tego linku i zacznij oglądać głośne filmy i seriale.

Pomysł na zbiór największych filmowych rozczarowań ostatnich dwudziestu lat został zainspirowany premierami dwóch filmów, z których każdy zapowiadał się wyśmienicie, a żaden nie sprostał oczekiwaniom. Mam na myśli "Blondynkę" oraz "Nie martw się, kochanie", choć i tu, rzecz jasna, zdania mogą być podzielone. Tak czy owak, biorąc pod uwagę uśredniony odbiór tych tytułów na całym świecie, z całą pewnością możemy mówić o wielkim, nadmuchanym do granic możliwości balonie oczekiwań, który pękł z trzaskiem.

REKLAMA

Filmowe rozczarowania. Miało być pięknie, wyszło jak zawsze

Poniżej zebrałem osiem tytułów, które miały być czymś znacznie więcej, a finalnie sprawiły widzom - ze mną na czele - wielki zawód. To głośne produkcje, o których mówiło się sporo. I tym boleśniejszy był ich upadek.

Batman v Superman

Przed premierą "Świtu sprawiedliwości" Zack Snyder uchodził za reżysera raczej nierównego, ale solidnego. A po premierze było już gorzej. Ah, cóż to miał być za film - głębsze wejście w DCEU, mające konkurować z odnoszącym spektakularne sukcesy MCU. Kontynuacja dzielącego publikę, ale szeroko dyskutowanego "Człowieka ze Stali", która miała pokazać nam poważniejsze, mroczniejsze oblicza superbohaterów. Tu nawet casting zdawał się krzyczeć: popatrz, przecież to murowany hit! Ben Affleck, Amy Adams, Jesse Eisenberg, Diane Lane, Laurence Fishburne, Jeremy Irons, Holly Hunter, Henry Cavill - wow. Nic z tego - za długie, chaotyczne, suche, nieciekawe, brzydkie i głupie.

Blondynka

Andrew Dominik obiecywał nam prawdziwe arcydzieło. Widać zresztą, że bardzo się starał, żebyśmy tak właśnie jego film postrzegali - bawi się kolorami, zmienia format obrazu, sięga do surrealizmu. To wszystko robi jednak bez wyraźnego powodu; jest niespójny, pretensjonalny i w efekcie tani. Opowieść o Marilyn Monroe sprowadził do prostej historii skupionej na banalnym dualizmie: prawdziwa osoba kontra wykreowana gwiazda. Nie wspominając o męczeniu tego banału przez blisko trzy godziny!

Blondynka

X-Men: Apocalypse oraz X-Men: Ostatni bastion

Pierwsze dwie części "X-Men" Bryana Singera - z naciskiem na "dwójkę" - były zaskakująco dobrymi filmami. Mieliśmy tam ciekawe inkarnacje znanych z komiksów bohaterów, emocjonujące scenariusze i niegłupie komentarze społeczne. Wtem nastał "Ostatni bastion" - najlepszym podsumowanie jest chyba fakt, że tę odsłonę w ramach serii anulowano jakiś czas później. Co ciekawe, wkrótce fani mutantów dostali w twarz powtórką z rozrywki - po naprawdę niezłych "Pierwszej klasie" i "Przeszłości, która nadejdzie", Singer splunął im w twarz kolejnym pogubionym brzydactwem. Dobrze, że po "Mrocznej Phoenix" zabrano tę markę Simonowi Kinbergowi i wspomnianemu reżyserowi.

Mroczna wieża

Niektórzy twierdzą, że saga "Mroczna Wieża" to magnum opus Stephena Kinga. Ja do nich nie należę, nie zmienia to jednak faktu, że jest to cykl stuprocentowo kultowy i uwielbiany na całym świecie. Stawiający naprzeciw sobie Idrisa Elbe i Matthew McConaugheya film zmarnował cały drzemiący w uniwersum potencjał, zamykając - póki co - szansę na udaną adaptację legendarnych książek. Bogaty świat jest tu naszkicowany za pomocą pełnych ekspozycji dialogów, a niemal każda ze scen razi scenariuszowym lenistwem. Fani materiału źródłowego musieli czuć się podczas seansu podobnie jak ja po 2. sezonie "Wiedźmina".

Mroczna wieża

Spider-Man 3

Dwa pierwsze "Spider-Many" mistrza Sama Raimiego to jedne z najlepszych filmowych Pajączków w historii. Zwłaszcza druga odsłona szokuje scenariuszową dojrzałością i ciekawym spojrzeniem na Petera oraz wyśmienitego antagonistę, jakim okazuje się tu dr Octopus. Trudno uwierzyć, że ta sama ekipa wcisnęła nam okropną "trójkę" - płytką, momentami wręcz głupkowatą i pozbawiającą bohaterów wiarygodności.

Hobbit. Bitwa Pięciu Armii

Najchętniej umieściłbym w tym podpunkcie całą trylogię "Hobbita", ale pierwsze dwie części w gruncie rzeczy jakoś się bronią. Cóż, to było wielkie rozczarowanie - po najlepszych filmach fantasy w historii ("Władca Pierścieni", rzecz jasna), Peter Jackson obdarował fanów wypełnioną okropnym, cukierkowym CGI seryjkę, która rozwleka materiał źródłowy na trzy produkcje za pomocą najtańszych metod. Jackson ewidentnie zgubił gdzieś umiejętność dobierania odpowiednich proporcji, skupiając się na efektach i mordobiciu, a zapominając o sercu. Jatka trwa tu zdecydowanie zbyt długo, a sceny batalistyczne i tak wypadają znacznie mniej imponująco, niż w "LotR". Wielka szkoda.

Hobbit

Matrix: sequele

W moim umyśle istnieje tylko pierwszy "Matrix" - kolejne są bowiem nie tylko słabsze, lecz także w ogóle niepotrzebne, staram się zatem raczej nie wracać do nich myślami. Wszystko, co najlepsze w fabule jedynki - z toną świetnych, pomysłowych alegorii na czele - uleciało w kontynuacjach, pozostawiając tylko niezłe (choć z czasem coraz mniej) sceny akcji. Polotu - brak, sens ulatuje, a i zaskakiwać widzów nikt się już nie starał.

Nie martw się, kochanie

Wisienka na torcie. Film został wdeptany w glebę przez polską i zachodnią prasę - zarzut, który powtarza się najczęściej, to "piękny na zewnątrz, pusty w środku". Rozwiązanie zagadki okazuje się rozczarowujące i głupiutkie, a całość w ogóle nie mówi zupełnie nic ciekawego. Ot, zmarnowany koncept pełen płytkich postaci - wygląda na to, że wszystkie te aferki dookoła filmu były ciekawsze niż sam film. Mimo wszystko - co zawsze podkreślam - warto przekonać się samemu. Ostatni tytuł na tej liście ma też grono odbiorców - jednym z nich jest Rafał Christ, którego pozytywną recenzję "Don't worry darling" przeczytacie tutaj.

REKLAMA
Nie martw się, kochanie

Publikacja zawiera linki afiliacyjne Grupy Spider's Web.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA