„Narkobiznes” zabiera nas za kulisy przemysłu narkotykowego. Oceniamy serial dokumentalny Netfliksa
Pławiący się w luksusach i powoli zmierzający na dno Pablo Escobar to tylko jedna strona medalu narkotykowego przemysłu. Twórcy „Narkobiznesu” próbują pokazać jego inne oblicze i to, w jaki sposób wpływa na życie przeciętnych ludzi.
OCENA
W „Narkobiznesie” była analityczka CIA Amaryllis Fox zabiera nas za kulisy tytułowego przemysłu. W kolejnych odcinkach przygląda się produkcji i dystrybucji kokainy, dopalaczy, heroiny, metamfetaminy, marihuany i opioidów. W każdym epizodzie rozmawia z ekspertami od interesującego ją narkotyku, uzależnionymi od danej substancji czy dilerami. Chce w ten sposób pokazać blaski i cienie dochodowego biznesu, jednocześnie nadając mu ludzką twarz. Narrację tworzą indywidualne historie, pojedyncze dramaty i spostrzeżenia. Chociaż nie brakuje suchych danych statystycznych, słupków, diagramów i wykresów, to na pierwszym miejscu stoi tu człowiek i jego osobiste doświadczenia. Te stają się częścią większej całości, metonimią szkodliwego procederu, który zbiera krwawe żniwa.
Pod tym względem serial przypomina „Zero Zero Zero”.
Leonardo Fasoli, Mauricio Katz i Stefano Sollima zainteresowani są jednak ludźmi stojącymi u szczytu narkotykowego biznesu. Przyglądają się osobom odpowiedzialnym za dystrybucję kokainy i opowiadają o przemyśle z ich perspektywy. Fox interesuje oddolny wymiar procederu. Chce pokazać, w jaki sposób nielegalne substancje wpływają na życie jednostek z nich korzystających i jak system stworzony przez kartele wykorzystuje najbiedniejszych, kusząc ich perspektywą szybkiego zarobku. Tytułowy „Narkobiznes” to mężczyzna, który przez nałóg stracił dom i rodzinę. To przemytnik z nizin społecznych, który uciekając przed policją stał się kaleką na resztę życia. To kobieta, która nie mając wyboru zaczęła handlować, aby wyżywić najbliższych. To rolnik, który od świtu do nocy macha motyką za marne grosze od przestępców zdobywających miliony dzięki jego pracy.
Mimo takiego ujęcia tematu, Fox nie moralizuje. Zdarza jej się co prawda oceniać sytuację i często komentuje dane historie, opowiadając o swoich wrażeniach i osobistych doświadczeniach. Jednocześnie jednak próbuje szukać rozwiązania. Nie jest nim wypowiadana przez rządy na całym świecie wojna przeciw narkotykom, która w Stanach Zjednoczonych pochłania więcej miliardów dolarów niż walka z terroryzmem. Wprowadzane zakazy zupełnie nie działają. Politycy popełniają tym samym błąd patrząc jedynie na statystyki. Są głusi na nawoływania progresywnych naukowców szukających sposobu na wykorzystanie nielegalnych substancji w celach leczniczych i zbyt szybko ulegają społecznym panikom. Dlatego żołnierze wracający z misji ze stresem pourazowym są pozostawieni samym sobie i skazani na nieskuteczne terapie, zamiast sesji z psychodelikami dającymi pożądane efekty.
Prowadząca jest za legalizacją narkotyków, ale zaznacza, że trzeba zrobić to z głową.
Staje się to jasne w dwóch ostatnich odcinkach. Rząd amerykański, krótko mówiąc, zawiódł legalizując marihuanę. Z tego powodu przedsiębiorcy próbujący swoich sił na rynku często przegrywają w walce z biurokracją i wolą działać w obszarze szarej strefy. Politycy nie zrobili też nic, kiedy w latach 90. wielki koncern farmaceutyczny, patrząc jedynie na zyski, uzależniał od opioidów kolejnych pacjentów, prowadząc ich prosto do dilerów handlujących heroiną. Podobne oskarżenia i tematy podejmowane w serialu można mnożyć. Jest ich całkiem sporo. Mogłoby się więc wydawać, że twórcy kompleksowo ujmują interesującą ich kwestie. Nic bardziej mylnego.
„Narkobiznes” zawodzi tam, gdzie należałoby wejść w temat głębiej. Porównać z sytuacją w innych krajach. Fox nawet jeśli opuszcza granice Stanów Zjednoczonych, to jednak USA jest jej głównym obiektem zainteresowań. Z tego powodu prowadząca często utyka na mieliznach, rzucając kolejnymi frazesami. Twórcy w powierzchowny sposób dotykają skomplikowanych kwestii. Problemem prawdopodobnie jest nadmiar podejmowanych przez nich tematów, przez co na przestrzeni niespełna 50-minutowych odcinków nie są w stanie dokładnie przeanalizować sytuacji związanej z daną substancją. Z tego powodu serial należy potraktować jako ciekawostkę. Produkcja niewiele wniesie do dyskusji, która od dawna toczy się wokół narkotyków. Tym samym seans, chociaż przyjemny, pozostawi po sobie wielkie poczucie niedosytu.