REKLAMA

Need for Speed: Pro Street

Swąd palonej gumy, szpanerskie neony, kilkaset koni pod maską oraz patrol gliniarzy na ogonie. Znajome klimaty? Domyślam się, że aż nadto - zafascynowanie twórców podziemnym światkiem wyścigów nieco się przejadło. Seria NFS w końcu uwalnia się od powyższych motywów przenosząc się na zupełnie inną płaszczyznę.

Rozrywka Spidersweb
REKLAMA

Niemalże co rok pojawiają się nowe kontynuacje znanych serii spod szyldu EA Games. W pewnym stopniu już się do tego przyzwyczailiśmy, jednak najbardziej irytuje znikoma ilość zmian, które dotykają daną serię. Na szczęście tendencja nieco się zmieniła, co daje się zauważyć w zapowiedziach nadchodzących tytułów. Elementy niejakich "Szybkich i Wściekłych" wyraźnie odcisnęły piętno na gatunku wirtualnych ścigałek, nie pozostawiając suchej nitki również na tak znanej marce, jaką niewątpliwie jest Need for Speed. Cztery kontynuacje "pociągnęły" nań tematykę, serwując rozrywkę na w miarę wyrównanym poziomie. Zamysł był prosty - tuning licencjonowanych fur oraz pokonanie ścieżki "od zera do bohatera". Koncepcja nieco ewaluowała na przełomie kolejnych odsłon, co niejako urozmaicało rozgrywkę, choć trzon nadal pozostawał taki sam. Dostaliśmy swobodną jazdę po mieście, potem towarzystwo stróżów prawa, kończąc na "pomocnikach" w trakcie właściwych konkurencji.

REKLAMA

Studio Black Box zdecydowanie odcina się od poprzednich części - chciałoby się krzyknąć "nareszcie!", choć i tak nie obyło się bez znanych pozostałości. Nieskrępowana niczym wolność odejdzie w niepamięć na rzecz streetracingu. Przenosimy się na prawdziwe tory wyścigowe, co z kolei budzi skojarzenia z serią TOCA Race Driver. Tradycyjnie zaczynamy zabawę jako początkujący zapaleniec, pnąc się po szczeblach kariery, zdobywając zarazem wszelakiej maści trofea i pokaźne ilości gotówki.

Szczególny nacisk położono na tuning - i, wbrew pozorom, nie oznacza to bardziej "kozackich" nalepek czy graffiti - odnosi się to bardziej do "wnętrza" czterokołowca (choć aspektów wizualnych będzie i tak co niemiara). A więc swoisty miszmasz silników, turbosprężarek, hamulców i innych technicznych mankamentów, przy których przyjdzie nam grzebać. Ilość części oscylująca w granicach 1000 naprawdę robi wrażenie, dodając jeszcze do tego 90 "interaktywnych" (możliwość modyfikacji) elementów. Manipulując suwakami w znaczny sposób wpłyniemy na ostateczną "moc" samochodu, a także na przyczepność, aerodynamikę, itd. (co dane będzie nam sprawdzić w specjalnie do tego przystosowanym tunelu aerodynamicznym).

Całkowite zmiany dotknęły również modelu jazdy - bezpośredni kontakt ze ścianą (uwzględniając, że jechałeś dostatecznie szybko) nie pozostanie obojętny dla auta, a więc jego wyglądu. W każdym razie nie należy porównywać tego aspektu ze starszymi częściami - Pro Street to zupełnie inna liga. O majstersztyku tegoż patentu może świadczyć fakt, że zniszczenia będą wyglądać różnorodnie, biorąc pod uwagę, że każdy materiał (metal, szkło czy karbon) "niszczą się inaczej". W pracę nad omawianym systemem zaangażowali się również fizycy z uniwersytetu Vancouver, co tylko podkreśla priorytet i chęć dopracowania tegoż aspektu.

REKLAMA

Niewiele innowacji, jeśli chodzi o dostępne tryby - Drag, Speed Challenge, Drift oraz tradycyjny wyścig. Dla każdego z nich przygotowany jest optymalny wariant ustawień "technicznych" furacza. Miejmy nadzieję, że wydawca zaskoczy nas czymś jeszcze pod tym względem. Za każde zwycięstwo w danym trybie, będziemy otrzymywać określoną liczbę punktów, które z kolei będą się sumować, wpływając na ogólną klasyfikację. Wedle zapewnień - odwiedzimy tory na całym globie, zdobywając jednocześnie cenne nagrody. W grze napotkamy ponad 28 marek (w tym nieobecna ostatnimi czasy Honda oraz reszta znanych i lubianych - BMW, Audi czy Ford). Nie zabraknie również klasyków, które święciły swój triumf na przełomie ostatnich 40 lat. Pod względem graficznym tytuł zapowiada się obiecująco, choć to, co dotychczas pokazano, to renderowane screeny oraz trailer. To daje duże nadzieje na przyszłość, wliczając w to wspomniane zniszczenia i realistyczny model jazdy. Nie poskąpiono również w trybie online, gdzie zdobędziemy należytą reputację.

Szykuje się dość smakowity kąsek, zarówno dla niedzielnego gracza, jak i fanów oraz zapalonych entuzjastów. Zmiany wyraźnie wychodzą serii na dobre, o czym można się przekonać już na chwilę obecną. Na właściwe potwierdzenie tych słów poczekamy do listopada, kiedy to Pro Street wjedzie na sklepowe półki.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA