Netflix ukrył film akcji wśród swoich największych premier. Wchodzi w przyszłym tygodniu

Zabrakłoby tu miejsca, gdyby chcieć wymienić wszystkie hity, jakie od początku 2024 r. dostarczył nam Netflix. Przecież już 1 stycznia na platformie pojawił się tytuł, który dwa lata temu święcił triumfy w kinach. "Top Gun: Maverick" to co prawda produkcja na licencji, ale podbiła topkę najpopularniejszych filmów dostępnych w serwisie w naszym kraju. Był to jednak co najwyżej przedsmak, tego co na nas czekało w nadchodzącym czasie. Żeby się zbytnio nie rozpisywać, skupmy się na ostatnich dniach. Tu "Kryptoprzekręt", tam "Bracia Sun", a później "Śnieżne bractwo".

Również w mijającym tygodniu nie zabrakło tytułów, głośnych tytułów. Netflix wypuścił przecież "Forsta". To propozycja dla miłośników kryminałów, bo mamy w tym wypadku do czynienia z adaptacją prozy najpłodniejszego rodzimego pisarza Remigiusza Mroza. Serial o powiada o tytułowym komisarzu, któremu przychodzi zmierzyć się z zagadką morderstw w Tatrach. Wraz z dziennikarką Olgą Szrebską, odkrywa spisek sięgający czasów II wojny światowej.

Więcej o "Forście" poczytasz na Spider's Web:

Tuż po "Forście" dostaliśmy "Skok w przestworzach". To już amerykański film akcji, w którym międzynarodowa ekipa złodziei postanawia obrabować samolot lecący 12 tys. m nad ziemią. Dowodzi nimi... Kevin Hart. Twórcy zresztą zebrali przed kamerą imponującą obsadę, bo na ekranie zobaczymy jeszcze m.in. Sama Worthingtona, Jeana Reno i Vincenta D'Onofrio. Oj dzieje się w tej produkcji, dzieje się.

A co Netflix szykuje dla nas na przyszły tydzień? Odgłos świerszczy intensifies. Przesadzam oczywiście, aczkolwiek rzeczywiście trudno nie zauważyć, że w nadchodzącym tygodniu dużo premier nie ma, a głośnych to już w ogóle wśród nich nie uświadczymy. Platforma ma jednak rękę do uśpionych hitów. Przecież taki "Nocny agent" promocję miał żadną, a użytkownicy się na niego rzucili. Nie tylko w naszym kraju, ale na całym świecie, bo przecież produkcja znalazła się na liście najpopularniejszych seriali anglojęzycznych serwisu wszech czasów.

Jak ta perła w koronie netfliksowych premier w przyszłym tygodniu błyszczy tak naprawdę jeden tytuł. Chodzi o "60 minut", który na największą szansę na stanie się hitem platformy. Użytkownicy serwisu uwielbiają przecież porządne mordobicie. A na takie zapowiada się właśnie niemiecki film. Nie byłoby w tym nic dziwnego, bo Niemcy dostarczyli usłudze parę szlagierów z "Krwawym niebem" na czele.

"60 minut" opowiada historię zawodnika MMA, który śpieszy się na urodziny córki. Ma tylko tytułową godzinę, aby na nie dotrzeć, a jak mu się nie uda, straci prawo do opieki nad nią. Problem w tym, że w tym czasie miał stawić się na walkę. A skoro tego nie robi, niebezpieczni przestępcy ruszają za nim w pościg. Akcja się więc zagęszcza, aby wbić widzów w fotel.

Niech was nie zwiedzie ta chwilowa kameralność oferty Netfliksa. Za chwilę platforma zacznie na nowo atakować nas głośnymi tytułami. W końcu 25 stycznia w serwisie zadebiutuje "Griselda". To opowieść o kolumbijskiej bizneswoman, która stworzyła jeden z najbardziej dochodowych karteli narkotykowych w historii. Brzmi jak kobieca odpowiedź na "Narcos"? Z pewności. Tym bardziej, że na liście płac znajdziemy znajome nazwiska.