Nie na taką magię czekałem. Recenzujemy The Magic Order - pierwszy komiks od Netfliksa
Kiedy pod koniec maja zapowiedziano nowy projekt twórcy Kick-Ass i Kingsman, Marka Millara, tworzony we współpracy z Netfliksem, można było poczuć ekscytację. Komiks The Magic Order opowiadający dorosłą i krwawą historię walk w społeczności czarodziejów zapowiadał się doskonale. Pierwszy zeszyt nowego dzieła Millara podtrzymuje podekscytowanie, ale jako pojedynczy komiks sprawdza się niezbyt dobrze.
OCENA
Mark Millar to prawdopodobnie największa nowa gwiazda w świecie amerykańskich komiksów. Odkąd w 2008 roku światło dziennie ujrzał Kick-Ass, kariera Szkota nabrała niesamowitego rozpędu. Dziś Millar jest znany jako człowiek, który wpuścił trochę świeżego powietrza w świat komiksu superbohaterskiego (dzięki powieściom graficznym Superman: Czerwony syn i Old Man Logan) oraz kreator własnej linii komiksów – Millarworld.
W tej ostatniej powstały najmocniej kojarzone z nim albumy Kick-Ass i Kingsman: Tajne służby. I to właśnie tę firmę w sierpniu 2017 roku nabył Netflix. Dzisiaj Millar twierdzi, że związanie się z Netfliksem było najlepszą decyzją biznesową w jego życiu. Platforma streamingowa ma podobno plany nie tylko dalszego wydawania komiksów spod znaku Millarworld, ale też ich filmowych i serialowych adaptacji.
Koronnym dowodem owocnej współpracy miała być seria komiksów The Magic Order.
Akcja komiksu dzieje się we współczesnym świecie, który zamieszkują jednak stwory nieznane zwykłym ludziom. Te demoniczne istoty rodem z literatury Lovecrafta pragną przejąć władzę nad Ziemią, lecz na ich drodze stoi zakon czarodziejów. Z czasem w jego wnętrzu rodzi się jednak poważna schizma. Część czarowników nie chce dłużej chronić niczego nieświadomych i niewdzięcznych ludzi. Na straży dobra pozostaje jedna z najstarszych magicznych rodzin – Moonstone'owie.
Zwyczajowo w tym miejscu recenzji należałoby ostrzec przed potencjalnymi fabularnymi spoilerami lub też zapewnić, że tekst będzie od nich wolny. Tutaj nie trzeba tego zrobić. W tym właśnie największy problem debiutanckiego komiksu Netfliksa.
W The Magic Order #1 prawie nie ma fabuły.
To komiks całkowicie podporządkowany kreacji świata przedstawionego i głównych aktorów rozgrywającego się dramatu. Zresztą kreacji bardzo szczątkowej i sprawiającej niezwykle pośpieszne wrażenie. Na dwudziestu ośmiu stronach komiksu spotykamy czwórkę Moonstone'ów, kilku pozostałych członków zakonu czarodziejów oraz ich przeciwników, z ubraną w czarną skórę Madame Albany na czele. Zawiązane zostają także okruchy dłuższej fabuły wraz z pojawieniem się mordującego pozostałych czarodziejów człowieka w masce.
Millar przelatuje przez życiorysy i osobowości bohaterów w tempie niemalże błyskawicznym. Poznajemy ich tragiczne historie czy błędy przeszłości, zanim mamy jakąkolwiek szansę ich polubić lub chociażby do nich przyzwyczaić. Szkot wzorem swojego wielkiego poprzednika, czyli Alana Moore'a w Strażnikach, zaczyna komiks od silnego i dosyć brutalnego akcentu. Potem jednak nie ma zamiaru się zatrzymywać.
The Magic Order nie łapie oddechu nawet na moment.
Z tym zdecydowanie lepiej od Millara radzi sobie twórca rysunków do komiksu, Olivier Coipel. To rysownik znany ze swojej pracy nad seriami House of M i Thor. Jego kadry są treściwe, a przy tym nigdy nie chaotyczne. Francuski rysownik preferuje pionowy podział strony i klarowny podział na poszczególne kadry, co również pomaga w utrzymaniu odpowiedniej atmosfery. Czasem można odnieść wrażenie, że kolorujący kadry Dave Stewart mógłby się wykazać większą starannością, ale strona wizualna jest najlepszą częścią komiksu.
Wyraźnie widać, że Netflix planuje stworzyć z serii wielopoziomowy świat godny rywalizować pod tym względem z najlepszymi serialami platformy. Mówi o tym zresztą sam Mark Millar w dodatku edytorskim do pierwszego numeru The Magic Order:
Zabrakło jednak odrobiny znajomości komiksowej specyfiki. Fabularna ubogość pierwszego zeszytu nie będzie tak widoczna w wydaniu zbiorczym (a z pewnością to na tym formacie firmie zależy najbardziej), ani nawet w trwającym kilkadziesiąt minut odcinku serialowej adaptacji. Tutaj jednak razi i sprawia, że The Magic Order #1 nie wychodzi poza ciekawą zapowiedź przyszłych komiksów.